W miniony weekend w Żłobinie odbywały się ogólnobiałoruskie dożynki, podczas których Aleksander Łukaszenka osobiście nagrodził najlepszych kombajnistów. Cała uwaga gości przybyłych na święto plonów, zamiast skupić się na prezydencie i występach gwiazd białoruskiej estrady, skierowana była na snajperów rozlokowanych na budynkach stojących w pobliżu głównej sceny – pisze Komsomolskaja Prawda na Białorusi.
Gazeta opisuje jakie środki ostrożności podjęto przed wizytą prezydenta w Żłobinie; – Plac przed główną sceną odgodzony był metalowymi płotkami pilnowanymi przez ludzi w cywilu, którzy za pomocą detektorów metali dokładnie sprawdzili każdego, kto zbliżył się do sceny by zobaczyć prezydenta. – Przeszukiwano kieszenie, torby, odzież. Sprawdzanie jednego człowieka trwało nawet kilka minut. Ci, u których znaleziono aparaty fotograficze, za ogrodzenie nie mieli wstępu. Wyjątkiem nie byli nawet akredytowani przy Dożynkach dziennikarze – pisze „komsomołka”.
Do Żłobina ściągnięto około 3 tysięcy milicjantów, którzy pilnowali między innymi tego, aby ludzie nie otwierali okien w swoich domach, stojących wzdłuż bulwaru Metalurgów, gdzie odbywały się główne uroczystości. Po wylądowaniu prezydenta w Żłobinie, wzdłuż trasy, którą miał pieszo pokonać baćka, usunięto umundurowanych funkcjonariuszy, a na ich miejscu dyżurowali „cywile”.
Gazeta pisze, że ludzie narzekali na totalny paraliż miasta. Przyjezdni, którym nie udało się dojść blisko sceny, skarżyli się, że gdy zdecydowali się na wcześniejszy powrót do domu, spóźnili się na pociąg ponieważ przejście na stację kolejową było zablokowane.
Największą sensacją w Żłobinie nie było jednak wystąpienie samego Aleksandra Łukaszenki, ale ilość snajperów rozlokowanych na budynkach wokół głównej sceny.
„Patrzcie ilu ich tu jest! Jeden, drugi, trzeci, czarty…” – cytuje gazeta mieszkańców Żłobina, którzy jeden drugiemu pokazywali niecodzienne odkrycie.
Tuż po rozpoczęciu przemówienia prezydenta z tłumu wyszła grupa uczniów, którzy skarżyli się rodzicom;
– Dwie godziny stoimy z flagami. Nóg nie czujemy! Nie możemy czekać końca jego wystapienia. On cały czas mówi o tym jak się chleb zbiera, wszystkie białoruskie nowości wymienia teraz.
Rzeczywiście, Łukaszenka jak prawdziwy gospodarz przypominał, że państwo każdego roku dofinansowuje rodzime rolnictwo sumą ok. 2 mld dolarów, że w ciągu ostatnich lat zainwestowało w rolnictwo około 50 mld dolarów – mówił baćka by wreszcie zarządać;
– Następny krok powinien należeć nie do państwa, tylko do rolników. Rolnicy powinni nam dać więcej produkcji przy mniejszych kosztach… Jeśli nie obniżymy w rolnictwie wydatków na produkcję, będziemy niekonkurencyjni nawet na własnym rynku …”.
Kiedy wreszcie Aleksander Grigoriewicz przemówienie zakończył, nagle spadł deszcz, a ludzie głośno zaczęli się zastanawiać, czy chmura nie była celowa rozpędzona na czas wystapienia prezydenta.
Ogólnobiałoruski festyn „Dożynki 2013” trwał dwa dni. Tradycyjnie święto było obchodzone z niezwykłym rozmachem, pomimo gorszych niż w 2012 roku plonów. Przygotowania do niego spotkały się z dużym niezadowoleniem mieszkańców tego miasteczka leżącego na homelszczyźnie. Protestowali przeciwko wycince drzew, a przede wszystkim przeciwko nakazowi władz miejskich, które zarządziły przeprowadzenie remontów elewacji domów i bloków na koszt właścicieli.
Wszystko to w sytuacji, gdy największy w Żłobinie pracodawca – Białoruski zakład metalurgiczny o połowę obciął wynagrodzenia pracownikom, skutkiem czego większość zatrudnionych napisało podanie o zwolnienie z pracy.
Kresy24.pl/charter97.org/kp.by
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!