Szkic biograficzny o Witoldzie Bidakowskim jest kontynuacją cyklu artykułów o uczestnikach zdołbunowskiego powiatowego ośrodka Związku Walki Zbrojnej – 2, zlikwidowanego przez sowiecki aparat represji na początku lata 1940 r.
Witold Bidakowski urodził się w Zdołbunowie w 1910 r. w rodzinie Władysława i Marii Bidakowskich. Ojciec Witolda przed sowiecką okupacją wschodnich ziem II Rzeczypospolitej pracował jako mechanik na stacji kolejowej w Zdołbunowie. Po 17 września 1939 r. stracił pracę. Matka prowadziła dom. Rodzina mieszkała przy ulicy Fabrycznej 12. Wiadomo, że na początku II wojny światowej siostra Witolda, Ludmiła (ur. ok. 1908 r.) mieszkała razem z rodzicami, a brat Wiktor (ur. ok. 1905 r.) we wrześniu 1939 r. został aresztowany przez Zdołbunowski Oddział Powiatowy NKWD.
W 1932 r. Witold ukończył gimnazjum w Zdołbunowie. Do września 1939 r. pracował w Wydziale Budownictwa Zdołbunowskiego Starostwa Powiatowego, po likwidacji którego stracił pracę. Podobnie jak większość pracowników urzędów państwowych i samorządowych, pod koniec lat 30. należał do prorządowego Obozu Zjednoczenia Narodowego (OZN). Na prośbę przewodniczącego polskiego podziemia antysowieckiego w powiecie zdołbunowskim Stanisława Bąka, Witold Bidakowski spotykał się we Lwowie z Leopoldem Adamciem.
Wiadomo, że po raz pierwszy spotkali się w lutym 1940 r. Wtedy też Witold dowiedział się o istnieniu Szarych Szeregów – organizacji, mającej na celu jednoczenie polskiej młodzieży uczniowskiej wokół idei odrodzenia Polski. Na propozycję Leopolda Adamcia dołączył do tej organizacji. We Lwowie, jako członek Szarych Szeregów otrzymał swoje pierwsze zadanie: założyć własną piątkę i zorganizować zajęcia, które jednoczyłyby uczniów, m.in. jazdę na nartach w zimie czy grę w siatkówkę lub koszykówkę latem.
Na zlecenie Adamcia, na początku marca 1940 r. Witold zwerbował do Szarych Szeregów Henryka Sokołowskiego, który również kilka razy jeździł do Lwowa jako łącznik między Stanisławem Bąkiem a Leopoldem Adamciem. Jak pisaliśmy wcześniej, na początku maja 1940 r. przewodniczący ZWZ–2 na Wołyniu Tadeusz Majewski przybył do Zdołbunowa na spotkanie ze Stanisławem Bąkiem w celu połączenia miejscowej organizacji młodzieżowej Szarych Szeregów z ZWZ–2.
Wówczas Witold przypadkowo spotkał na ulicy swojego kolegę Henryka Sokołowskiego, który przedstawił go Tadeuszowi Majewskiemu. W tymże dniu wieczorem w mieszkaniu Stanisława Bąka, Witold przysiągł na krzyż wierność ZWZ. Po kilku dniach, w czasie spotkania z Sokołowskim i Bąkiem w miejskim parku dowiedział się, że Bąka mianowano na przewodniczącego zdołbunowskiego powiatowego ośrodka ZWZ. Stanisław Bąk postawił Witolda na czele referatu gospodarczego miejscowego ośrodka ZWZ.
Zakładano, że ten referat będzie zajmować się kupnem leków na potrzeby organizacji, a także rozliczaniem finansów. Witold uczestniczył w sumie w trzech tajemnych zebraniach, które odbywały się w Zdołbunowskiej Szkole Powszechnej nr 1. Na drugim zebraniu w celu konspiracji Stanisław Bąk zaproponował swoim kolegom wybranie pseudonimów. Witold przyjął pseudonim „Grot”. W celu założenia placówek ZWZ na całym terenie powiatu zdołbunowskiego Stanisław Bąk zlecił członkom organizacji werbunek patriotycznie nastawionych Polaków.
Witoldowi udało się zwerbować do szeregów ZWZ mechanika cukierni mizockiej Stefana Górniaka i na początku czerwca 1940 r. zorganizować mu spotkanie ze Stanisławem Bąkiem. Jak już mówiliśmy, Witold rozliczał finanse na potrzeby Związku. W maju otrzymał od Henryka Sokołowskiego 400 rubli na kupno leków i finansowanie wyjazdów działaczy podziemia. Witold Bidakowski został zaaresztowany 15 czerwca 1940 r. i osadzony w rówieńskim więzieniu NKWD.
W czasie zatrzymania znaleziono u niego i zabrano kasę zdołbunowskiego powiatowego ośrodka ZWZ – 240 rubli, jak podkreślił funkcjonariusz NKWD – „w walucie sowieckiej”. 27 sierpnia 1940 r. skonfiskowane pieniądze przekazano do schowka w oddziale finansowym Zarządu NKWD w Obwodzie Rówieńskim. Witold nie ukrywał przed śledczymi faktu, że był aktywnym członkiem ZWZ–2. Na pierwszym przesłuchaniu, 24 czerwca 1940 r., potwierdził również informację o tym, że od 1939 r. przynależał do OZN.
W dokumentach zapisano, że na przesłuchaniu Witold niejednokrotnie nazywał partię, do której należał, „faszystowską”. Jednak wiadomo, że to właśnie śledczy NKWD używali tego rodzaju określeń dotyczących polskich partii i organizacji pozarządowych. Natomiast sami Polacy prawie nigdy nie stosowali takiego nazewnictwa. Ten fakt potwierdza, że często do protokołów przesłuchiwań wpisywano raczej to, co było wygodne dla śledczych, a nie dla represjonowanych ofiar.
Dlatego po raz kolejny zwracamy uwagę naszych Czytelników na to, że źródłem naszych badań są akta archiwalne, w których przechowywane są dokumenty sporządzone przez sowiecki aparat represji. Często zawarte są w nich informacje wymagające dokładnej weryfikacji i krytycznego podejścia. Według dochodzenia, które trwało trzy miesiące, Witold Bidakowski został oskarżony o przestępstwa przewidziane w art. 54–2, 54–11 КК USRR. Dochodzenie nie uwzględniło uczestnictwa więźnia w Szarych Szeregach.
Na przesłuchaniu sądowym, które odbyło się w dniach 13–15 listopada 1940 r., Witold powiedział: „Proszę zwrócić uwagę na to, że jestem niepełnosprawny [był garbaty – aut.] i nie jestem aż tak mocnym wrogiem władzy sowieckiej. Więc proszę o mniej surową karę”. Decyzją Rówieńskiego Sądu Obwodowego został on skazany na dziesięć lat pozbawienia wolności w obozach pracy i pięć lat ograniczenia praw obywatelskich zgodnie z p. а, б, в art. 29 КК. 22 października 1940 r. adwokat J. Knyżnyk skierował do Kolegium Sądowego ds. Kryminalnych Sądu Najwyższego USRR protest przeciwko tak surowej karze.
Natomiast do Kryminalnego Kolegium Kasacyjnego nadszedł wniosek kasacyjny ze strony Prokuratury miasta Równego, w którym domagano się przeprowadzenia dodatkowego śledztwa i uznania kary osądzonych Witolda Bidakowskiego, Henryka Sokołowskiego i Antoniego Łukarzewskiego za zbyt łagodną. Jednak zgodnie z decyzją Kolegium Sądowego, zarówno wniosek kasacyjny prokuratury rówieńskiej jak też oskarżenie adwokata zostały odrzucone, a decyzja Rówieńskiego Sądu Obwodowego nie straciła swej mocy. Dalsze losy Witolda Bidakowskiego nie są nam znane.
Tetiana Samsoniuk, Monitor Wołyński, 2016 r, nr. 17 (169)
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!