Wypowiedź Aleksandra Łukaszenki odnośnie krzyży na Kuropatach, które według niego stoją zbyt blisko drogi, to zapowiedź nowych kłopotów dla miejsca kaźni, w którym spoczywają ofiary reżimu stalinowskiego. Obrońcy Kuropat apelują do polskich władz o zaprzestanie dialogu z reżimem białoruskim.
Aleksander Łukaszenka, odpowiadając na pytanie dziennikarza Radia „Svaboda” przyznał, że przez dwadzieścia lat swojej prezydentury nie odwiedził Kuropat, ponieważ to miejsce wydaje się mu „zbyt upolitycznione”. Dodał, że prawie codziennie przejeżdża obok, a to co go niepokoi, to ustawione zbyt blisko drogi krzyże:
„Myślę, że jednak trzeba je nieco przesunąć, bo wyrzucenie ich stamtąd, to byłby niewłaściwy krok, chociaż są one oczywiście jakimś rodzajem politycznej demonstracji…”
Prezydent oświadczył, że kiedyś odwiedzi to miejsce, ale najpierw musi się zorientować, co tak naprawdę się tam stało.
„Chcę wiedzieć – kto tam kogo rozstrzelał – o ile to możliwe”.
Jedna z działaczy inicjatywy „Za uratowanie Kuropat” Anna Szapućko uważa, że słowa białoruskiego prezydenta, to zapowiedź nowych problemów:
„On o Kuropatach wie wszystko, zna dokładnie całą historię tego miejsca. Obawiam się, że te jego słowa to kolejne szyderstwo z Kuropat, – komentuje Szapućko.
– To jest to samo, co budowa centrum rozrywki „Bulbasz Hall” – inaczej tego wyjaśnić się nie da. I to, że ten człowiek – prezydent kraju – ani razu nie był w tym miejscu, nie zainteresował się w jakim jest ono stanie, przy czym oświadczył, żeby krzyże odsunąć od drogi… Uważam, że on nie ma żadnego prawa wypowiadać się na temat Kuropat bez konsultacji ze społeczeństwem. O ile to społeczeństwo jeszcze zechce z nim o czymś rozmawiać, ponieważ w ciągu tych dwudziestu lat miał możliwość się wykazać, budując godny pomnik ludziom zamęczonym przez enkawudzistów – stalinowskich oprawców.
– Zamiast tego widzimy na paradzie zwycięstwa ministra spraw wewnętrznych w mundurze enkawudzisty. W ten sposób władza próbuje podnieść rangę tych rzeźników, którzy zabijali naszych rodaków, tych, którzy torturowali miliony ludzi. To, co powiedział Łukaszenka na temat Kuropat, może oznaczać prawdziwe kłopoty. Dotyczy to rozmów z polskimi urzędnikami na temat ekshumacji.
Możliwe, że wyrazi nawet zgodę, ale głównym ich celem nie będzie poszukiwanie prawdy, wręcz przeciwnie. Dlatego chcielibyśmy zwrócić się do polskich władz, żeby zrezygnowali z rozmów z władzami Białorusi na temat ekshumacji na Kuropatach” – powiedziała dziennikarzowi Svabody Szapućko .
Jeden z działaczy konserwatywno – chrześcijańskiej partii BNF Aleś Czecholskij, którego rodzina była represjonowana w czasach stalinowskich mówi, że gotów jest osobiście bronić Kuropat.
„Jeśli chodzi o Kuropaty, to tam już niczego nie trzeba udowadniać, wszystko zostało udowodnione. Należy zauważyć, że zrobiła to państwowa komisja w czasach BSSR i później. On sam dał zgodę na kopanie. Wszystko zstało udowodnione i wszystko jest jasne, wiadomo co tam się stało i kto tam leży. Tu nic się nie zmieniło: co powiedzą w Moskwie to on zrobi. Każą mu krzyże przesunąć to on przesunie.
– Przyśle OMON z buldożerami, jak w 2001 roku, a jaki problem? Ale narodowy memoriał stworzyliśmy, ludzie własnymi siłami go porządkują, jak mogą, ja sam osobiście robię to 15 lat i dalej będę to robić- mówi Czecholskij.
– Czy znajdą się siły, żeby bronić Kuropat tak jak w 2001 roku? Powiem od razu; protesty będą. – A dlaczego krzyże stoją przy drodze? Kiedyś one były czerwone. To symbole dusz ludzi zamęczonych. I kiedy ludzie jadą tą drogą i widzą wzdłuż krzyże, to wszyscy rozumieją, że to cmentarz. Już nikt nie zatrzymuje się, żeby iść do lasu za swoją potrzebą, a kiedyś to było nagminne. Dlatego te krzyże tu stoją i przypominają, że w tym miejscu wydarzyła się największa tragedia narodowa, tragedia naszego białoruskiego narodu. Jeśli zechcą przenosić krzyże, to będziemy walczyć. Tam jest moje serce, ja sam osobiście stanę, choćby na śmierć – niech mnie zabiją”
Działacz inicjatywy „Eksperci w obronie Kuropat” Wincuk Wiaczorka powiedział, że już nikomu nie uda się zniszczyć prawdy o Kuropatach”.
„Dobrze, że zadano mu to pytanie o Kuropatach. No a dalej zaczyna się już tradycyjny problem: słowa – jedno, czyny – drugie. Nie wierzę, że człowiek, który sam siebie nazywa historykiem, i twierdzi, że ma odpowiednie wykształcenie historyczne, nie wie, co to Kuropaty.
Nie kto inny jak Łukaszenka – wydał rozkaz, żeby poprowadzić obwodnicę Mińska przez terytorium Kuropat. I oczywiste jest, że jeśli cały schemat ideologiczny został oparty na sowieckości, na kultywowaniu Stalina i Dzierżyńskiego, to oczywiście kłuje go w oczy obecność – faktycznie już w granicach miasta, tej oczywistej pamiątki po reżimie Stalina, Dzierżyńskiego i NKWD.
– Mam nadzieję, że nic tu na razie się nie zdarzy, a dlaczego władzom zależy na dobrych relacjach z sąsiadami, szczególnie z Polakami? Bo Polacy wykazują duże zainteresowanie Kurapatami, uważają, że można znaleźć tam ślady ofiar tzw. piątej listy katyńskiej. I dokąd będą prowadzone rozmowy, nie sądzę aby zostały podjęte jakieś radykalne kroki w celu zniszczenia Kuropat – jako miejsca pamięci, chociaż takie palny mogą oczywiście istnieć.
Ale bardzo ważnym świadectwem realnego stosunku władz do Kuropat, jest ciągłe zmniejszenie strefy ochronnej wokół uroczyska – sprzeczne z prawem i przepisami. I budowa „Bulbash Hall” oraz planowanego kompleksu wystawowego od wschodniej strony Kurapat” – powiedział Wiaczorka.
Przypomnijmy, Kuropaty to miejsce zbiorowego ludobójstwa. W dołach śmierci spoczywają tysiące ofiar stalinowskich represji z lat 1937-41. Ich liczba nie jest dokładnie znana. Zdaniem historyków, może tu spoczywać także 3 872 Polaków z tzw. „białoruskiej listy katyńskiej” zamordowanych w kwietniu i maju 1940 r.
Są tu także ofiary tzw. „operacji polskiej” NKWD i Polacy z zajętych przez sowietów przedwojennych Kresów zabici po roku 1940. Wśród ofiar najwięcej jest dawnych mieszkańców Mińska i Mińszczyzny. Na Kuropatach znaleziono przedmioty z napisami w języku polskim, medaliki Matki Boskiej Częstochowskiej i Matki Boskiej Ostrobramskiej, obuwie z dawnymi polskimi znakami firmowymi.
Białoruski historyk Igor Kuzniecow przekonuje, że polskich oficerów z Białoruskiej Listy Katyńskiej należy najpierw szukać pod wysypiskiem śmieci w Trościeńcu (okolice Mińska). Uważa, że nie ma żadnych przesłanek do tego, by rozpocząć ekshumacje na Kuropatach, ponieważ podczas pierwszych prac nie odkryto żadnych dowodów, które potwierdzałyby, że leżą tam oficerowie Wojska Polskiego. Uważa on, że najpierw trzeba się upewnić, że nie ma grobów pod wysypiskiem śmieci w Trościeńcu, czy w Łoszycy, a potem rzeczywiście wrócić na Kuropaty.
Białoruski historyk, który od ponad 20 lat bada represje stalinowskie na Białorusi, obawia się, że jeśli białoruskie władze zgodzą się na ekshumacje na Kuropatach, dopuszczą tam polskich badaczy, prace potrwają 8-10 lat. Ale jeśli na Kuropatach nie znajdą się szczątki polskich oficerów, dla władz na Białorusi będzie to koronny argument, że Białoruska Lista Katyńska w ogóle nie istnieje, i temat zostanie już na zawsze zamknięty.
Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa zabiega, by strona białoruska zezwoliła na przeprowadzenie procedury związanej z ekshumacją ofiar i ich identyfikacją oraz wzniesienie pomnika. Sekretarz Rady Andrzej Kunert uważa, że Kuropaty to najprawdopodobniej ostatnie brakujące miejsce do dopełnienia obowiązku Rzeczpospolitej upamiętnienia imiennego i zbudowania ostatniego, piątego Cmentarza Katyńskiego.
W styczniu 2013 roku Aleksander Łukaszenka zapewniał, że „Na Białorusi nigdy nie rozstrzeliwano ludności polskiej”. Pytany o możliwośc ekshumacji odparł: „Zapłaćcie pieniądze, jeśli was coś interesuje. My tu wszystko zbadamy i wam odpowiemy. A jaki problem. Obejdziemy się bez polskich specjalistów. Mamy swoich, białoruskich. My do was nie jeździmy kopać, i wy do nas nie przyjeżdżajcie. Nam waszej smoleńskiej historii wystarczy. Sami uczciwie i dokładnie to zrobimy.”
Kresy24.pl/svaboda.org
5 komentarzy
mich
7 sierpnia 2015 o 16:16ruski swiat tancza po grobach łukaszenko tez skonczy predzej czy pózniej w jakims ruskim kuniku i będą na niego kaczki i kury szczały całą wiecznosc
Ramzes
7 sierpnia 2015 o 19:20Oby twe słowa ciałem się stały !
Moccus
7 sierpnia 2015 o 19:19Mieszkam w Polsce od urodzenia i jestem Polakiem z dziada, pradziada.
Poznałem Polaków mieszkających na Litwie, Białorusi, Ukrainie.
Wspaniali ludzie. Dobrzy, uczynni, przyjaźni.
Wstyd, bardzo mi wstyd za obecnie rządzących, a nawet za większość naszego społeczeństwa, że o nich zapomnieliśmy, nie pamiętamy,
nie chcemy pamiętać, a oni są Bardziej Polakami, bardziej kochają Polskę niż my, dlatego mi wstyd.
Mam nadzieję, że jak na jesieni uda nam się oderwać POpaprańców
i PSLowców od koryta, uda się Panu prezydentowi, Andrzejowi Dudzie,
pomóc naszym rodakom, bo wstyd, wielki wstyd dla naszego narodu,
że do tej pory tego nie uczyniliśmy.
Józef
9 sierpnia 2015 o 12:33@Moccus:
Os zmiany miejsc składników suma się nie zmienia.
PO, SLD, PSL i ten zaściankowy PiS (nazwa partii specjalnie jest zaczerpnięta z Pisma Świętego) – to są chamy, prostacy, łobuzi, przestępcy, nieudacznicy, sprzedawczyki. Jedno jest jasne, jak dzień, to właśnie oni przez okres 25 lat nic nie robią, jak tylko się wymieniają miejscami i tworzą polityczny spektakl. Te same nazwiska, z jedną tylko różnicą – „mistrzowie” „wychowali” następców – ślepych i tępych, zawziętych kłamczuchów. Jak naród się nie obudzi i nie zmiecie ich wszystkich, to będzie to trwało jeszcze 25 lat.
Józef
9 sierpnia 2015 o 12:26Ten kogo nie ma jest NIKIM i nie ma prawa doradzać samodzielnie myślącym politykom. Polska powinna dobrze żyć ze swoimi sąsiadami. Opozycja jest bezradna i zależna od kasy. To jedno wielkie, chamskie i niewykształcone bagno. Bagno nie ma prawa wtrącania się do polskiej polityki.