Prezydent Rosji Władimir Putin w swoim kolejnym artykule zarzucił władzom ukraińskim niechęć do przestrzegania porozumień mińskich, a także „krwawe prowokacje” w Donbasie. Odniósł się w nim także do „korzeni” historycznej wspólnoty Rosjan i Ukraińców. Swoje tezy przedstawił w artykule „O historycznej jedności Rosjan i Ukraińców”, opublikowanym w języku ukraińskim na stronie administracji kremlowskiej.
Materiał, oprócz różnych ocen historycznych, zawiera poglądy prezydenta Federacji Rosyjskiej na wojnę w Donbasie.
„Przedstawiciele Ukrainy okresowo deklarują „pełne przestrzeganie” porozumień mińskich, w rzeczywistości kierują się stanowiskiem ich „nieakceptowalności”. Nie są skłonni, aby na serio rozpatrzeć szczególny status Donbasu agresji, ani gwarancje dla osób, które tam mieszkają. Zamiast tego, eksploatują wersję „ofiar zewnętrznej agresji” i operują rusofobią. Organizują krwawe prowokacje w Donbasie. w jakikolwiek sposób przyciągają uwagę zewnętrznych patronów i opiekunów” – pisze Putin.
Jednocześnie jest przekonany, że Ukraina rzekomo stała się ważnym elementem globalnego spisku przeciwko Rosji („projekt antyrosyjski”), co oznacza, że „Kijowowi po prostu Donbas nie jest potrzebny”.
„Dlaczego? Ponieważ, po pierwsze, mieszkańcy tych regionów nigdy nie zaakceptują porządku, który próbowali i próbują narzucić siłą, blokadą, groźbami. Po drugie, wyniki zarówno Mińska-1, jak i Mińska-2, które dają realną szansę na pokojowe odbudowanie integralności terytorialnej Ukrainy, bezpośrednio negocjując z Ługańską Republiką Ludową i Doniecką Republiką Ludową za pośrednictwem Rosji, Niemiec i Francji, przeczy całej logice projektu „Anty-Rosja”. A projekt ten może jedynie funkcjonować przy pielęgnacji wizerunku wewnętrznego i zewnętrznego wroga” – kontynuuje Putin.
Kolejną tezą Putina jest rzekoma jedność historyczna Rosjan i Ukraińców, jako „jednego narodu i całości”.
Według Putina „nazwa „Ukraina” była w średniowiecznym języku ruskim określeniem „obrzeży”. Wskazuje, że termin ten pojawiał się w źródłach pisanych od XII wieku, kiedy chodziło o różne tereny przygraniczne.
Według niego termin „Ukrainiec”, sądząc także na podstawie dokumentów archiwalnych, pierwotnie oznaczało ludzi służby granicznej, którzy zapewniali ochronę granic zewnętrznych”.
„Mur, który powstał w ostatnich latach między Rosją a Ukrainą, między fragmentami właściwie jednej przestrzeni historycznej i duchowej, postrzegam jako wielkie wspólne nieszczęście, jako tragedię. P wynik błędów, które popełniliśmy w różnych okresach, ale i wynik celowej pracy tych sił, które zawsze starały się podkopać naszą jedność” – wywodzi Putin.
Uważa, że po rozdrobnieniu średniowiecznej Rosji i niszczycielskim najeździe Mongołów pod wodzą Batu-chana w XIII wieku „na ziemiach zachodniej i wschodniej Rosji mówiono tym samym językiem”, „wiara była prawosławna” i tylko przywództwo kościelne zostało zachowane do połowy XV wieku.”
Jednocześnie zauważył, że „w XVI-XVII w. nasilił się ruch wyzwoleńczy prawosławnej ludności regionu naddnieprzańskiego”, gdyż po zawarciu w 1569 r. unii lubelskiej między Wielkim Księstwem Litewskim a Królestwem Polskim, a także Unii Brzeskiej w 1596 r. „dokonano polonizacji i latynizacji, a prawosławie zostało wyparte”.
„Punktem zwrotnym były wydarzenia za czasów hetmana Bohdana Chmielnickiego. Jego zwolennicy starali się o autonomię od Rzeczypospolitej” – pisze Putin.
Putin przypomniał suplikę Bogdana Chmielnickiego do Moskwy, którą rozpatrzyły Sobory Ziemskie. „W liście do Moskwy w 1654 r. Bogdan Chmielnicki podziękował carowi Aleksiejowi Michajłowiczowi za to, że „raczył przyjąć całe Wojsko Zaporoskie i cały ruski naród prawosławny pod swoją silną i wysoką carską rękę”. Oznacza to, że w suplikach zarówno do króla polskiego, jak i cara rosyjskiego, Zaporożcy określali się jako ruski lud prawosławny” – twierdzi Putin.
Ponadto Putin zastanawia się nad faktem, że „w czasie przedłużającej się wojny państwa rosyjskiego z Rzeczpospolitą niektórzy hetmani, spadkobiercy Bogdana Chmielnickiego, albo „oddalali się” od Moskwy, albo szukali wsparcia w Szwecji, Polsce i Turcji”.
„Dla ludu wojna była w rzeczywistości miała charakter wyzwaleńczy. Zakończyła się rozejmem andruszowskim z 1667 roku. Ostateczne wyniki ustalił „Wieczny pokój” z 1686 roku. W skład państwa rosyjskiego wszedł Kijów i lewobrzeżna Ukraina, w tym Połtawszczyzna, Czernichowszczyzna, a także Zaporoże. Ich mieszkańcy zjednoczyli się z główną częścią rosyjskiego narodu prawosławnego. Przyjęło się określać ten region „Mała Rusią (Małorosją)” – podsumował.
Opr. TB, http://kremlin.ru/
fot. Wikipedia
3 komentarzy
qumaty
13 lipca 2021 o 16:34Nie żebym wieszczył, ale czy to uparte wałkowanie tej „jedności” rosjan i ukraińców czasem nie oznacza preludium do jakiegoś kolejnego narodowo-wyzwoleńczego marszu rosyjskiej armii? Tradycje takich „wyzwoleń” bogate, wybory niedługo, popularność wodza tymczasem już nie ta, ba igrzyska niedługo nawet.. Władimir Władimirowicz lubi w takich okresać wpadać na tankach z wizytami do sąsiadów. Rzecz jasna tylko się „broniąc przed agresją”!
Borys
14 lipca 2021 o 10:46Wydaje mi się, że przed wyborami raczej takiego zajazdu nie będzie. Zbyt ryzykowne jeżeli chodzi o szybki wynik. Co innego trochę pohuczeć, pochrumkać czy postękać to może korzystnie wpłynąć na wyniki wyborów bez ryzyka. Zajazd może być po wyborach jak już nie trzeba będzie się chociaż trochę starać.
Darek
17 lipca 2021 o 18:25Jeden z historyków podsumował pewne wydarzenie jako „zdjecie kajdan razem z butami”. Dokładnie tak samo wyglądała opieka cara nad ludami które „poddały sie pod jego opiekę”. Przy czym czerwoni carowie z kajdanami zdjęli nie tylko buty ale amputowali nogi: po „hołodomorze” nikt nie ma wątpliwości jak było naprawdę. Oprócz Putina i wielkorusów ale jak wiele razy pisałem w cywilizacji turańskiej prawda jest funcją celu. Jeżeli kłamstwo wzmacnia imperium rosyjskie to znaczy, że jest świętą prawdą. Z drugiej strony oryginalny dokument z epoki który może być wykorzystany przeciwko Rosji to zawsze bedzie fałsz. Ten typ tak ma i nic tego nie zmieni.