Wybrany w grudniu 2019 roku na stanowisko dyrektora ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej, 33 – letni Anton Drobowycz udzielił wywiadu portalowi Pol-Ukr.info, w którym omówił cele i priorytety, jakie będzie realizował instytut pod jego kierownictwem.
Pytany o stanowisko w tzw. kwestiach trudnych, związanych z OUN, UPA i Zbrodnią Wołyńską w historii relacji polsko-ukraińskich Drobowycz powiedział, że dialog w kwestiach historycznych z Polską powinien być oparty na „poszanowaniu ludzkiej godności i praw człowieka” oraz prawdzie historycznej.
„Jeśli ludzi zginęli lub zostali zabici, to powinni zostać pochowani. Niedopuszczalną jest sytuacja, gdy na mogiłach rośnie trawa” – powiedział. Zaznaczył, że należy dążyć do poznania faktów historycznych, które udowodnią, że w danym miejscu leżą zabici na skutek takich czy innych działań.
W kwestii odbudowywania memoriałów, Drobowycz uważa, że należy je odbudować, zapewniając przy tym możliwość zapoznania się z informacją kto jest tam pochowany.
„Prawda powinna być powiedziana głośno. Inaczej będziemy mieli drogę donikąd i ryzyko powtórzenia historycznych dramatów”, powiedział.
Pytany o ocenę uchwały polskiego Sejmu z 2016 roku, która uznaje tragedię na Wołyniu i w Galicji Wschodniej w połowie lat 40. XX wieku za zbrodnię ludobójstwa wobec ludności II RP, odparł, że należy zbadać każdy przypadek przemocy przeciwko ludności cywilnej.
„Jeśli są dowody, że dana miejscowość została zniszczona przez daną formację wojskową, to należy takie działania potępić. (…). Mowa o ludobójstwie dokonanym przez Ukraińców na Polakach to nieporozumienie” – stwierdził. Jego zdaniem, takie uogólnianie nie jest korzystne ani dla Polaków ani dla Ukraińców.
„Należy ocenić poszczególne akty przemocy, jeśli uznamy, że jest tendencja sumaryczna, to można będzie je wspólnie oceniać. Jeśli dojdziemy do wniosku, że ukraińskie oddziały dokonywały ataków na Polaków, a potem miały miejsce działania realizowane przez stronę polską wobec ludności ukraińskiej – i w obu wypadkach miały miejsce ataki na ludność cywilną, to należy zidentyfikować winnych i ofiary po obu stronach. Nie może być tak, że zbrodnie popełniały obie strony, a winna jest tylko jedna. Powinna istnieć równowaga, bazująca na naukowych faktach i powadze wobec ludzkiej godności. Nie należy dążyć do konkurowania o liczbę ofiar”.
W przeciwieństwie do poprzednika Wołodymyra Wjatrowycza, tragedii na Wołyniu nie chce nazywać wojną polsko – ukraińską i sugeruje prowadzenie dalszych badań. Zadeklarował też chęć rozwiązywanie problemów na drodze dialogu ze stroną polską.
„Myślę, że jesteśmy z Polakami po tej samej stronie barykady w walce o godność i sprawiedliwość. Jeśli jest i trzecia strona, która chce, abyśmy ze sobą sprzeczali się o historię, to należy zrobić wszystko, aby nie udało się osiągnąć jej tego celu”.
oprac ba za polukr.net
3 komentarzy
Wołyń1943
6 stycznia 2020 o 11:01„Prawda powinna być powiedziana głośno. Inaczej będziemy mieli drogę donikąd i ryzyko powtórzenia historycznych dramatów” – Czy ta „prawda” zagości wreszcie na inskrypcjach pomników (nader nielicznych!) postawionych na mogiłach ofiar ukraińskiego ludobójstwa? Czy wreszcie dowiemy się kto Ich zamordował, czy też może nadal będzie na nich jedynie napis: „zginęli w dniu…” niczym ofiary zbiorowego zatrucia kiszoną kapustą? Drodzy Ukraińcy, chcecie testu na prawdę – oto on!
ian
1 lipca 2020 o 11:54Po co odgrażasz sie- i ryzyko powtórzenia historycznych dramatów” to mocno wyjaśnia miłość do SS Galiczyna i kanclerz Merkel jako zbawcy Ukrainy. Ona nie zadaje pytań. na które czekaja Polacy od 2016 roku zwiazanych z ludobójstwem na Wołyniu bo nie trzęsiemy portkami ze strachu. Własnie trwa nabór do Strazy Granicznej na wschodniej granicy.
SyøTroll
6 stycznia 2020 o 12:27Oczywiście, że tak. A nasz zarzut polega na tym, że Rzezi Wołyńskiej doszło z winy strony ukraińsko-nacjonalistycznej, a nie że nie było żadnych polskich kontrataków.