Białoruskie władze w trosce o dobrobyt obywateli zatrudnionych w przemyśle zapowiadają znaczne podwyżki pensji. Białoruska stolica jako pierwsza zademonstrowała hojność. Na koniec 2015 roku – roku wyborów prezydenckich, średnie wynagrodzenie w Mińsku ma wzrosnąć do tysiąca dolarów.
Przypomnijmy w tym miejscu, że przeważająca większość obywateli stolicy, nie otrzymuje nawet obiecanych rok temu pięciuset dolarów, ale o tym władze chyba już zapomniały.
Jak pisze wydanie internetowe „Białoruskich novosti”, 13 stycznia Miejski Komitet Wykonawczy, Mińskie Stowarzyszenie Związków Zawodowych i Republikański Związek Przedsiębiorstw Przemysłowych, podpisały umowę na lata 2014 – 2016, która przewiduje, że do końca 2015 roku płaca będzie wynosiła równowartość tysiąca USD.
„Jeśli kumple idą do bani i coś wspólnie ustalają, to ma to większą wartość niż umowy podpisywane przez „czynowników” – skomentował podpisanie umowy ekonomista Jarosław Romańczuk.
Aby zapowiadany cud się ziścił, PKB kraju powinno nie tylko wzrosnąć, ale wręcz wzbić się do góry, a przesłanek ku temu gospodarka Białorusi nie zdradza.
„Jeśli tempo wzrostu pensji obserwowane w 2013 roku utrzyma się i w 2014, to gospodarka po prostu padnie i nie podniesie sie więcej” – powiedział zastępca przewodniczącego Białoruskiego Stowarzyszenia Naukowo- Przemysłowego Georgij Gryc. – W ubiegłym roku państwo zwiększyło wynagrodzenia, aby przywrócić siłę nabywczą sprzed kryzysu, ale jeśli w tym roku wzrost płac będzie przekraczał wydajność pracy, to znaczy, jeśli podwyżka pensji zostanie „narysowana”, konsekwencje będą nie tylko ciężkie ale śmiertelne, podkreśla ekspert.
Według Georgija Gryca, tak śmiałe prognozy świadczą o niskim poziomie profesjonalizmu urzędników.
Kresy24.pl/naviny.by
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!