Oficjalny Mińsk przekonuje Zachód, że gwarantem białoruskiej suwerenności jest prezydent Aleksander Łukaszenka. Zachodni politycy sprawiają wrażenie, jakby w to wierzyli i gotowi są bronić Łukaszenki przed Rosją, nawet za cenę praw człowieka, demokracji i ogólnie przyszłości Białorusi, mówi doktor nauk politycznych Paweł Usow.
„Na dzień dzisiejszy nie widzę potrzeby, żeby do pomocy w realizowaniu naszych funkcji (obronnych – red.) przyciągać inne państwa na terytorium Białorusi, w tym Rosji. Dlatego kategorycznie sprzeciwiamy się rozmieszczeniu obcych wojsk, szczególnie baz sił powietrznych. Jeśli zajdzie potrzeba, to czas lotu dowolnego samolotu z terytorium Rosji wynosi 3-5 minut. Po co zatem mamy ściągać do siebie bazę, po co mielibyśmy się wystawiać na uderzenie agresora, przesuwając bazę sił powietrznych na linię frontu”- mówił Łukaszenka na spotkaniu z przedstawicielami amerykańskich ośrodków analitycznych, którzy odwiedzili Białoruś w dniach 5-6 listopada.
Przypomnijmy, że na czele delegacji stał były głównodowodzący siłami amerykańskimi w Europie, gen. Ben Hodges, który sceptycznie odniósł się do pomysłu rozlokowania stałych baz USA w Polsce.
Czy słowa Aleksandra Łukaszenko oznaczają, że oficjalny Mińsk raz na zawsze chce uciąć temat rozmieszczenia rosyjskiej bazy na Białorusi?- zastanawia się portal belaruspartizan.org.
„Aleksander Łukaszenka nie powiedział niczego nowego. Trzymał się linii „przygotowanej” na spotkania z Amerykanami. Pozycjonował się jako niezależny, nieugięty, samodzielny polityk. Powiedział to, co chcieli od niego usłyszeć amerykańscy analitycy (a za ich pośrednictwem politycy) – powiedział białoruski politolog Paweł Usow w rozmowie z „Białoruskim Partyzantem”.
Jak mówi ekspert, to o czym należy pamiętać to fakt, że organizatorem wizyty amerykanów w Mińsku była Jamestown Foundation, kreująca pozytywny wizerunek oficjalnego Mińska w USA:
„Fundacja Jamestown jest długoletnim „analitycznym” partnerem oficjalnego Mińska i uczestniczy w procesie kształtowania pozytywnego wizerunku reżimu Łukaszenki w Stanach Zjednoczonych. Istotą jej działalności jest przekonanie amerykańskiego establishmentu, że dzięki Łukaszence Białoruś można odciąć od Rosji. Stanowisko to jest zbieżne z tym, które białoruskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych forsuje przez ostatnie lata, a mianowicie: „Łukaszenka jest gwarantem niepodległości, popierajcie jego władzę, bo jest ona niezbędnym warunkiem zachowania suwerenności kraju”. W rezultacie na Zachodzie istnieje przekonanie, że reżim polityczny Łukaszenki jest jednoznaczny z białoruską suwerennością”- mówi Paweł Usow.
Według eksperta, najprostszym sposobem na uwiarygodnienie mitu stworzonego przez białoruskie MSZ jest ciągłe powtarzanie, że odrzuca się możliwość rosyjskich baz wojskowych:
„Aby ta opowieść o „gwarancie niepodległości” pozostała niewzruszona, należy zdecydowanie i często powtarzać, że na terytorium Białorusi nie będzie rosyjskiej bazy. Problem polega na tym, że Stany Zjednoczone z jakiegoś powodu wiążą problem suwerenności Białorusi tylko z rosyjską bazą, ignorując inne ważne rzeczy, które wskazują na poważne ograniczenia białoruskiej suwerenności. Można wspomnieć chociażby manewry wojskowe „Zapad-2017”, rosyjską elektrownię jądrową w Ostrowcu na Grodzieńszczyźnie, przejęcie przez Rosjan białoruskiej przestrzeni kulturalnej i informacyjnej, aktywną działalność ambasadora Rosji, w końcu istnienie „Państwa Związkowego Rosji i Białorusi”, Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej i wiele innych. W tym samym czasie Zachód nadal wierzy, że Białoruś może zostać oderwana od Rosji, flirtując z Łukaszenką.
Usow przypomina, że format strategicznej współpracy Białorusi z Rosją pozostaje niezmienny, a relacje istniejące między Mińskiem i Moskwą wskazują na uzależnienie Białorusi od jej wschodniego sąsiada: Politolog przypomina słowa Łukaszenki sprzed kilku dni, wypowiedziane podczas spotkania przywódców państw członkowskich Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym. Prezydent wyraźnie stwierdził, że oczekuje od Rosji zaangażowania w modernizację białoruskiej armii.
„Rosja, państwo zagrażające suwerenności Białorusi. Od razu widać problem z logiką lub rozumieniem rzeczywistości. Nie można mówić o suwerenności, jeśli kraj jest strategicznie, ekonomicznie zależny od Rosji. Ale to jest „idea”, w którą Zachód chce uwierzyć. Ta nowa misja (dla misji) – ocalić prezydenta Łukaszenkę, nawet jeśli trzeba będzie zapomnieć o prawach człowieka, demokracji i ogólnie o przyszłości Białorusi.
Na poparcie swojej tezy Paweł Usow podaje wymowny fakt:
„Wizyta Amerykanów odbywała się akurat w czasie, w którym Komitet Śledczy Republiki Białoruś zaczął odczytywać akty oskarżenia przeciwko niezależnym dziennikarzom w tzw. „sprawie Belty”.
Kresy24.pl za belaruspartisan.by/ba
2 komentarzy
Tomasz
10 listopada 2018 o 14:16Trudno przejść obojętnie nad sprytem Baćki.
Swoją drogą, miałem okazję – dobrych parę lat temu – rozmawiać jednym z polskich księży na Białorusi na temat wizyty Łukaszenki w mińskiej archikatedrze katolickiej, jeszcze za czasów kardynała Świątka. Po wizycie, nieoficjalnie i kuluarowo, „Ateiście Prawosławnemu” miało się wymsknąć coś w tym stylu: – Podoba mi się u was, pięknie. W cerkwiach to dymią tymi kadzidłami.. A u Was.. Europa!”. Nie jest to żadna zmyślona anegdota, to fakt autentyczny.
Lucjan
10 sierpnia 2019 o 22:25Obalic dziada Lukaszenke. Koniec jego manipulowania Wschodem i Zachodem. A jesli Bialorusini nie maja przywiazania do swojego kraju ( czytaj Bialorusi ) to pies ich… Rosja bedzie nad Bugiem.