Mieszkająca od kilku miesięcy w Polsce rodzina Białorusinów Anny i Wiktora* (imiona zmienione na prośbę bohaterów) przygotowuje się do ataku nuklearnego i chemicznego. Radiu Svaboda opowiedzieli, skąd ta przezorność.
Małżonkowie w wieku około 40 lat są psychiatrami. Teraz mieszkają w niewielkiej miejscowości na południu Polski. Przyjechali tam z Ukrainy, gdy rozpoczęła się inwazja na pełną skalę. Kiedy wynajęli dom z piwnicą, od razu pomyśleli o schronie.
Pierwsze myśli o przygotowaniach do wojny nuklearnej pojawiły się w rodzinie w marcu tego roku, kiedy wojska rosyjskie zajęły elektrownie atomowe w Czarnobylu i Zaporożu. W tym samym czasie siedmioosobowa rodzina przeprowadziła się do prywatnego domu – podpiwniczonego.
„Teraz napiszecie, jak to szaleni psychiatrzy przygotowują się do wojny nuklearnej. Ale nikt też nie wierzył w wojnę na pełną skalę na Ukrainie”– uśmiecha się Anna na początku rozmowy i wyjaśnia, dlaczego poważnie potraktowali zagrożenie.
Kobieta podkreśla w rozmowie ze Svobodą, że jej zdaniem działania władz rosyjskich są nielogiczne, i absolutnie nie można przewidzieć do czego są zdolni, nie wiadomo, czego się po nich spodziewać.
„Na wypadek wojny nuklearnej trzeba mieć miejsce, które nie jest połączone ze światem zewnętrznym, bez pęknięć, w którym można spędzić trochę czasu: 10-14 dni” – powiedziała rozmówczyni.
W ich domu takim miejscem jest piwnica. Jest przygotowana jako schron. Rodzina zgromadziła tam wodę, żywność, lekarstwa, odzież i sprzęt ochronny.
Woda jest stopniowo magazynowana w ilości 1,5-2 litrów na osobę dziennie. Kupili już około 50 litrów, ale to wciąż za mało dla całej rodziny.
Gromadzą wysokokaloryczne jedzenie o długim okresie przydatności do spożycia: gulasz, mleko skondensowane, szynka, chałwa, mleko.
Do piwnicy znoszone są leki i materiały opatrunkowe potrzebne w zwykłych przypadkach (przeciwgorączkowe, przeciwbólowe, antyseptyczne, bandaże, plastry, węgiel aktywowany, witaminy), a także leki potrzebne w chorobach przewlekłych.
Rodzina kupiła przez Internet jodek potasu w tabletkach, na wypadek wybuchu jądrowego.
„Dorosły powinien przyjmować do 125 miligramów przez 10 dni. Jeśli więcej, tarczyca odmówi pracy. Dzieci do 12 lat – połowa normy, dzieci poniżej pierwszego roku karmione piersią wcale nie potrzebują. Najlepiej byłoby przyjać tabletki przed wybuchem, gdy pojawi się ostrzeżenie obrony cywilnej. Jeśli jest jeden wybuch, wystarczy jedna dawka, jeśli jest kilka, to kilka dni”– Anna wyjaśnia zasady przyjmowania tabletek na wypadek wojny nuklearnej.
W rodzinnym schronie są również środki ochrony ciała.
„Maski, ubrania, których nie szkoda, płaszcz przeciwdeszczowy, który można prać, płaszcz przeciwdeszczowy, w który można się owinąć od stóp do głów przed wyjściem na zewnątrz, okulary ochronne. Im mniej odsłoniętych części ciała, tym lepiej” – komentuje kobieta.
Maseczki II klasy ochrony zostały zakupione w sklepie z narzędziami.
Rodzina ma nawet dozymetr, który kupili w Mińsku 3 lata temu, ponieważ obawiali się możliwych problemów po tym, jak do użytku oddano elektrownię jądrową pod Ostrowcem na Grodzieńszczyźnie.
„Mogę sprawdzić, jaką dawkę promieniowania otrzymaliśmy, jakie pokarmy możemy jeść, jaką wodę pić, jakie ubrania wystarczy wyprać po napromieniowaniu, a które należy wyrzucić. Jednak nie każdy będzie mógł korzystać z dozymetru, trzeba się tego nauczyć, bo są różne typy dozymetrów, mają różne tryby pracy, trzeba kierować się wskaźnikami i normami” – mówi rozmówca.
Ciepłe ubrania i koce mają trafić do prowizorycznego schronu w ostatniej chwili.
„Koce można szybko wnieść do piwnicy, ale nie ma możliwości zebrania 50 litrów wody pitnej. Mieszkając w Kojowie przygotowaliśmy zawczasu awaryjną walizkę, dlatego wyjechaliśmy z miasta dwie godziny po rozpoczęciu wojny na pełną skalę” – wspomina kobieta.
Rodzina ma nadzieję, że nic złego się jednak nie stanie, i za jakiś czas będzie mogła się tylko śmiać ze swojej dalekowzroczności.
ba za svaboda.org
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!