Ukraina jest coraz bardziej otwarta na dyskusję o zawieszeniu broni, nawet jeśli na jej terytorium znajdują się wojska rosyjskie. Jeszcze sześć miesięcy temu takie rozmowy były tematem tabu – pisze „Financial Times”.
Jak zauważa gazeta, Ukraina zmierza w kierunku najciemniejszego momentu konfliktu. Na polu bitwy na wschodzie kraju zostaje pokonana, a wojska rosyjskie niestrudzenie posuwają się naprzód – choć z ogromnymi stratami w ludziach i sprzęcie.
„Społeczeństwo jest wyczerpane” – cytuje publikacja przewodniczącego Komisji Spraw Zagranicznych ukraińskiego parlamentu Ołeksandra Merażko.
Gazeta wskazuje, że Wołodymyr Zełenski znajduje się pod rosnącą presją ze strony zachodnich sojuszników, którzy domagają się wynegocjowanego porozumienia, i to pomimo sceptycyzmu co do gotowości Rosji do rozpoczęcia negocjacji w najbliższej przyszłości i obaw, że pozycja Ukrainy jest zbyt słaba, aby osiągnąć uczciwe porozumienie w tym momencie.
„Większość graczy chce deeskalacji” – powiedział gazecie jeden z wysokich urzędników ukraińskich.
Tłumaczy, że najbardziej zagorzali zwolennicy Ukrainy w Europie mogliby chcieć wesprzeć ją w walce, ale nie mają odpowiednich zapasów broni ani planu ich uzupełnienia.
„Financial Times” przytacza wyniki sondażu przeprowadzonego latem tego roku przez Kijowski Międzynarodowy Instytut Socjologii (KIIS), z ktorego wynika, że 57% respondentów uważa, że Ukraina powinna rozpocząć rozmowy pokojowe z Rosją, (33% rok wcześniej).
Jednocześnie 55% nadal sprzeciwia się jakimkolwiek formalnym przyznaniem terytorium w ramach traktatu pokojowego. To jednak znacznie mniej niż szczyt z początku ubiegłego roku, kiedy wynosił 87%.
Sondaż wykazał także, że Ukraińcy mogą być otwarci na kompromis, w ramach którego w zamian za członkostwo Ukrainy w NATO Rosja zachowa de facto kontrolę nad okupowanymi przez siebie częściami Ukrainy, nie uznając jednak ich suwerenności.
W publikacji zauważono, że największym problemem wewnętrznym Zełenskiego może być nacjonalistyczna mniejszość, sprzeciwiająca się jakiemukolwiek kompromisowi. Niektórzy z nich są teraz uzbrojeni i wyszkoleni do walki.
„Jeśli przystąpicie do jakichkolwiek negocjacji, mogą one stać się czynnikiem wywołującym niestabilność społeczną (…) Zełenski bardzo dobrze to rozumie” – cytuje wypowiedź ukraińskiego urzędnika FT.
Według sondażu Kijowskiego Międzynarodowego Instytutu Socjologii akceptacja jakiegokolwiek porozumienia, które pozwoliłoby Rosji pozostać w okupowanych przez nią od 2014 roku częściach Ukrainy, uzależniona byłaby od otrzymania od Zachodu znaczących gwarancji bezpieczeństwa. Dla Kijowa oznacza to członkostwo w NATO.
„Ziemia za członkostwo [w NATO] to jedyna opcja i wszyscy o tym wiedzą. (…) Nikt nie powie tego głośno (…), ale to jedyna strategia na stole” – cytuje wypowiedź FT wysokiego rangą zachodniego urzędnika.
ba
1 komentarz
Jagoda
4 października 2024 o 13:52Jeden ukrainiec jest chochoł.
Dwa ukraińcy to oddział partyzancki.
Trzy ukraińcy to oddział partyzancki ze zdrajcą.