Dywersja na kolei dotarła już do Moskwy. Nieznani sprawcy podpalili jednocześnie trzy szafy przekaźnikowe na Szosie Warszawskiej. Organy ścigania kraju agresora poszukują trzech osób, które rzekomo zapamiętał jakiś naoczny świadek.
Zeszłej nocy w Moskwie na Szosie Warszawskiej nieznani „nieuchwytni mściciele” podpalili jednocześnie trzy szafy przekaźnikowe, znajdujące się w odległości półtora metra od siebie wzdłuż torów kolejowych, informuje kanał TG „Ukraina 365”.
Media podają, że szafy, które stały się przedmiotem sabotażu, zapewniały działanie semaforów.
Pożar zidentyfikowano około 2:30. Rosyjskie media piszą, że udało się go ugasić przy pomocy gaśnic proszkowych.
TG „Ukraina 365” informuje, że w związku z incydentem na torach kolejowych organy ścigania Federacji Rosyjskiej poszukują trzech osób, które rzekomo zapamiętał „naoczny świadek”. Co tam robił o takiej porze, nie podano.
Dość częste przypadki dywersji kolejowej na Białorusi na początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę, teraz obserwujemy w Federacji Rosyjskiej.
Warto zaznaczyć, że nie jest to pierwsze podpalenie infrastruktury kolejowej w samej Moskwie. 26 maja podpalono szafę przekaźnikową w pobliżu stacji Czuchlinka we wschodnim okręgu Biełokamiennoj.
ba
1 komentarz
Kocur
19 czerwca 2023 o 10:56No i kolejna ściema ruskich. Co robił jakiś ludź o 2.30 koło torów? No tak, zapomniałem, może być taka ewentualność, że to bezdomny akurat tam spał.