Białoruskie władze po raz kolejny pokazały, ile znaczą dla nich porozumienia. Wbrew obietnicy złożonej marszałkowi Karczewskiemu przez jego białoruskiego odpowiednika Michaiła Miasnikowicza, iż w nadchodzącym roku szkolnym do Szkół Polskich w Grodnie i Wołkowysku zostaną przyjęte wszystkie chętne dzieci, już po pierwszym dniu rekrutacji, w szkole w Grodnie nie ma miejsc.
Podczas ubiegłotygodniowej wizyty na Białorusi (6-7 czerwca), marszałek Senatu RP Stanisław Karczewski poinformował, że uzyskał od Przewodniczącego Izby Wyższej białoruskiego parlamentu Michaiła Miasnikowicza zapewnienie, iż w nadchodzącym roku szkolnym do Szkół Polskich w Grodnie i Wołkowysku zostaną przyjęte wszystkie dzieci, które chcą się uczyć po polsku. Na mocy osiągniętego między Stanisławem Karczewskim i Michaiłem Miasnikowiczem porozumienia, w Polskiej Szkole w Grodnie miały w tym roku powstać trzy klasy pierwsze, a w Polskiej Szkole w Wołkowysku – dwie.
Tymczasem okazuje się, że choć problemu miało nie być, mamy powtórkę z lat ubiegłych, bo znowu dla polskich dzieci, które chcą uczyć się języka ojczystego w szkołach polskich na Białorusi nie ma miejsc.
Oto co o sytuacji pisze na Facebooku Andrzej Poczobut ze Związku Polaków na Białorusi.
„Niestety obietnice przyjęcia wszystkich chętnych do szkół polskich na Białorusi pozostały tylko obietnicami. Polska szkoła w Grodnie już informuje rodziców, którzy chcą złożyć dokumenty, że lista pierwszaków została zamknięta i dodatkowych dzieci już nie przyjmują.
Najbardziej twardym proponuje się w środę spotkać się z panią dyrektor i złożyć na jej ręce tylko podanie. Wbrew wymaganiom prawa nie pobiera się od nich pełnego kompletu dokumentów faktycznie zawieszając dziecko w próżni. Tłumaczenie jest takie: jeżeli ktoś z już przyjętych zrezygnuje, to dziecko będzie przyjęte do szkoły.
Faktycznie rekrutacja do szkoły trwała tylko jeden dzień -12 czerwca. Owszem formalnie do 28 sierpnia każdy chętny może złożyć dokumenty… Władze obiecały!
Wierutne kłamstwo!
Z mojej wiedzy wynika, że na liście przyszłych pierwszaków jest 84 nazwiska. Pani dyrektor informuje, że 85. Może trzyma dla kogoś dodatkowe miejsce? Nie wiem.
Z mojej wiedzy wynika, że już odmówiono przyjęcia co najmniej 4 dzieciom. I ta lista będzie każdego dnia się powiększała.
Biorąc pod uwagę, że zastraszona przez KGB administracja szkoły podaje na zewnątrz nieprawdziwą informacje o stanie rekrutacji załączam nagranie dzisiejszej rozmowy telefonicznej z administracją polskiej szkoły.
Odmowa przyjęcia dziecka do pierwszej klasy jest dobrze słyszalna!
Kochani, zazwyczaj nie proszę o udostępnianie. Ale wierze, że tym razem jeżeli informacja rozleci się szeroko, to być może scenariusz władz zostanie złamany. Nieoficjalnie wiadomo, że są one gotowe przyjąć jeszcze kilku dzieci (ale żeby było nie więcej niż w roku poprzednim). Podjęte działania są obliczone na odstraszenie wahających się i maksymalne pomniejszenie ostatecznej listy pierwszaków.
Podtrzymajcie tych dzieciaków udostępniając informacje!
Niech polskie dzieci uczą się w języku ojczystym!”, napisał Andrzej Poczobut.
A może przestańmy się łudzić, że konstruktywny dialog z Białorusią jest możliwy?
oprac.ba facebook.com
3 komentarzy
Paweł Roś
15 czerwca 2019 o 12:55No, tak rzeczywiście TRZEBA BYĆ TWARDYM, ABY ZŁOŻYĆ PODANIE do Pani Dyrektor szkoły. Więcej, trzeba użyć do tego twardy kawałek papieru ). Cyrk, Panie Poczobut ze Związku Polaków.
WRON
15 czerwca 2019 o 15:39Obietnice Sowietów nic nie są warte. Miasnikowicz o szkolnictwie polskim nie decyduje. Ograniczenie wpływów polskich na Białorusi od początku jest celem strategicznym dzisiejszych władz Białorusi i Rosji. Wnioski z tego łatwe do wyciągnięcia.
syoTroll
16 czerwca 2019 o 20:25Zamiast starać się o status języka narodowego dla polszczyzny, nasze władze przez kilkanaście kat wolały atakować tamtejszą „dyktaturę”. No i mamy efekty.