Czy Polska da się zwabić na propozycję Białorusi, która szuka rynku zbytu na energię produkowaną w budzącej kontrowersje elektrowni jądrowej w Ostrowcu na Grodzieńszczyźnie? Na razie siłowni nie ma, ma ruszyć dopiero w 2018 roku, ale już teraz stała się przedmiotem licznych skandali.
Takiej propozycji polska delegacja, na czele z wicepremierem Mateuszem Morawieckim musiała się spodziewać, wybierając się z oficjalną wizytą do Łukaszenki.
Białoruski premier Andrej Kabiakou oświadczył w poniedziałkowej rozmowie z wicepremierem, że współpraca w sektorze energetycznym może być jednym z obiecujących obszarów współpracy między Polską i Białorusią, i zaproponował dostawy energii elektrycznej z przyszłej elektrowni jądrowej.
– Białoruś planuje wprowadzenie do eksploatacji w 2018 roku pierwszy blok elektrowni jądrowej. Myślę, że moglibyśmy bardzo dobrze współpracować w zakresie dostaw energii elektrycznej z Białorusi do Unii Europejskiej, a polska strona mogłaby skorzystać z tej energii elektrycznej lub przesyłać ją dalej do UE – powiedział Kobiakow dodając, że temat dostaw był już przedmiotem dyskusji między rządami Polski i Białorusi i jego zdaniem ma przed sobą przyszłość.
Rzeczywiście, w 2010 roku, Białoruś i Polska prowadziły rozmowy na temat warunków dostaw budowy linii transgranicznej z ostrowieckiej elektrowni o mocy do 1 tysiąca kilowatogodzin. Jednak wtedy poprzestano na słowach.
Polski rząd, który od miesięcy uprawia wobec Mińska politykę „marchewki” będzie miał jednak trudny orzech do zgryzienia. Elektrownia atomowa w Ostrowcu od chwili wbicia łopaty w placu budowy, budzi kontrowersje. Najwięcej uzasadnionych obaw zgłasza Litwa. Jej prezydent Dalia Grybauskaite przy każdej możliwej okazji powtarza, że elektrownia atomowa w Ostrowcu, która powstaje w odległości 50 km od Wilna, może być wykorzystana w sposób niekonwencjonalny przeciwko państwom bałtyckim. Przypomina, że jest to projekt rosyjsko – białoruski, realizowany w tajemnicy i stanowiący zagrożenie nie tylko dla Litwy, ale także dla innych państw bałtyckich i skandynawskich, dla całego regionu.
Grybauskaite wzywa do solidarności i apeluje do państw Unii, by nie kupowały białoruskiej energii, jeżeli Mińsk nie udowodni, że projekt jest bezpieczny. W ocenie litewskich polityków elektrownia w Ostrowcu jest budowana z inicjatywy Kremla jako narzędzie polityczne, a nie jako źródło energii elektrycznej. Będzie źródłem napięć i zagrożenia.
Tymczasem na budowie w Ostrowcu dochodzi do licznych wypadków i incydentów. Najgroźniejszy miał miejsce na wiosnę br., gdy uszkodzona została obudowa reaktora jądrowego. Kilka miesięcy wcześniej na budowie runęła konstrukcja powstająca pomiędzy dwoma reaktorami. Władze Białorusi wypierają się, mataczą i bagatelizują sprawę. Kolejne doniesienia określają jako kłamstwa i wymysły nieprzychylnych władzy dziennikarzy. Wreszcie przyparte do muru przyznały, w świetle przedstawionych dowodów musiały przyznać, że dochodzi tam do niebezpiecznych zdarzeń.
Przeczytaj również:
Białoruś buduje elektrownię jądrową na bombie tektonicznej! „To dywersja, groźba zagłady!”
Śmiercionośny obiekt na białorusko – litewskiej granicy
Atomowe szaleństwo Łukaszenki zagraża Polsce i Litwie
Spokojnie, to tylko reaktor jądrowy runął
Białoruska elektrownia jądrowa jeszcze nie powstała, a już się zawaliła! (FOTO)
Kresy24.pl
3 komentarzy
mwi
25 października 2016 o 14:56Co w tym niemoralnego ? Maja towar i szukaja klienta. Duzo krajow ma elektrownie jadrowe. http://elektrownia-jadrowa.pl/Elektrownie-jadrowe-na-swiecie-i-wokol-Polski-1.html
ltp
25 października 2016 o 22:03To , że nie używasz POLSSKICH czcionek i twój Nick jest jakiś taki na c[usun.red.]
polak z Białorusi
25 października 2016 o 22:35ltp, w dziesiątke! Dodam, za czas budownictwa już zgineło 3 osób, ogółem są 10 wypadków https://charter97.org/ru/news/2016/10/20/228246/ tu jest wszystko po rosyjsku