W nocy 6 grudnia drony morskie Sił Zbrojnych Ukrainy Sea Babu nie tylko zaatakowały flotę wroga w rejonie miasta Kercz, ale także stoczyły bitwę z lotnictwem rosyjskim.
Jak informował w piątek rano proukraiński kanał na Telegramie „Krymski Wiatr”, w rejonie stoczni w mieście Kercz na zaanektowanym Krymie miało miejsce kilka eksplozji, w związku z czym Rosja na kilka godzin zamknęła most łączący półwysep z kontynentalną częścią kraju – przekazał .
Dziś, 9 grudnia, służba prasowa SBU udostępniła materiał filmowy z operacji wojskowej w Zatoce kerczeńskiej w nocy 6 grudnia.
Jak się okazało, morskie drony Sea Babu „walczyły” nie tylko z łodziami Raptor, ale także z helikopterami i samolotami Rosyjskich Sił Powietrzno-Kosmicznych — podaje strona SBU w sieci społecznościowej.
W reakcji na atak dronów morskich, wróg poderwał samoloty, które miały zestrzelić z powietrza pozornie bezbronne drony, lecz te odpowiedziały ogniem.
Jak się okazało, drony Sea Babu zostały niedawno zmodernizowane i wyposażone w wielkokalibrowe karabiny maszynowe z programem automatycznego namierzania celu. Część rosyjskiego lotnictwa odniosła pewne uszkodzenia, a według przechwyconych rozmów radiowych wśród pilotów wroga są zarówno zabici i ranni.
Jeszcze tego samego dnia drony zaatakowały barkę, która przewoziła nie tylko sprzęt do naprawy Mostu Krymskiego, ale także sprzęt wojskowy Sił Zbrojnych Rosji.
ba za dialog.ua
2 komentarzy
Enricco
9 grudnia 2024 o 15:23Producenci ukraińskich Sea Baby mogliby debiutować na giełdzie papierów wartościowych, a akcjonariusze pompować pieniądze w rozwój dronów morskich atakujących sowietów na wszystkich morzach świata.
qumaty
9 grudnia 2024 o 17:26To trochę szerszy temat, ale już dziś patrząc na tempo rozwoju dronów w czasie tej wojny i na to co my kupujemy modernizując naszą armię, trochę zaczynam martwic, że tradycyjnie nasi generałowie szykują się na poprzednią wojnę. Już zaraz drony zaczną zastępować załogowe samoloty, coraz częsciej drony walczą z dronami, koszą piechotę przeciwnika, paraliżują zaopatrzenie i tropią daleko za frontem atylerię. Wojna (każda) gwałtownie przespiesza i zmienia realia wojny. Ta nie jest wyjątkiem. A u nas? Czym defilada 2020 rozniła się od tej 2024? Nikt nawet specjalnie nie zaprząta sobie u nas głowy kompletmym brakiem na naszych czołgach, artylerii czy BWPach systemów aktywnej obrony przeciw dronom. Na przyszłej wojnie zwykły piechur zaatakowany dronem, tak samo jak obecnie ruscy żołnierze, będzie biegał w panice i machał swym nowoczesnym Grotem jak maczugą by go zbić. Bo co może innego? Nie ma ani innego środka ani nikt go nie szkoli jak z nimi walczyć. Zagłuszarki to już dziś za mało bo dron na światłowodzie, już jest na to niewrażliwy. Kupujemy za miliardy setki Apachów, a ta wojna dobitnie pokazała, że helikopter szturmowy nie ma dziś w zasadzie czego szukać na froncie. To na cholerę nam one? Nie dało by się tej kasy wydać mądrzej?Z marynarką to samo. Program Orka, program Miecznik, gruba kasa na to pójdzie tymczasem Ukraina nie mając praktycznie marynarki samymi dronami sparaliżowała flotę przeciwnika. To może i nam wielkie i dtogie fregaty na Bałtyku są potrzebne jak rybie rower? My nie mamy żadnych zamorskich interesów. Nie chcemy nikogo podbijać i wysadzać desantów. Nasza MW ma odeprzeć po prostu agresję z morza. To po co wielkie okręty? Góra kutry rakietowe nam potrzebne. Ale jak tu na paradzie bez setek czołgów, czy wielkich okrętów z groźnie sterczącymi w niebo armatami jako tło przemówień polityków. W 1939 tez mieliśmy nie oddac ani guzika, a w 3 tygodnie było „po zawodach”