Niezależne media w Rosji, politycy opozycji i obrońcy praw człowieka nie zostawiają suchej nitki na wczorajszym dekrecie Putina utajnieniającym informacje o zgonach żołnierzy rosyjskich sił zbrojnych w okresie pokoju podczas wypełniania „operacji specjalnych”.
„Jest to de facto przyznanie się do tego, że Rosja już walczy na Ukrainie. Inaczej tego dekretu traktować się nie da” – powiedział cytowany przez „Niezawisimą Gazietę” deputowany rady Sankt-Petersburga Aleksandr Kobrinski z partii Jabłoko.
Lider Jabłoka Siergiej Mitrochin zwraca uwagę, że na mocy tego dekretu karani będą mogli być wszyscy, którzy przekazują jakiekolwiek informacje o działaniach zbrojnych Federacji Rosyjskiej, ponieważ dekret wprowadza bardzo szeroką i niejasną definicję zdrady stanu.
„Straty wojskowe są usuwane z pola widzenia społeczeństwa – nie ma żołnierzy, nie ma poległych, nie ma wojny. A jeśli czegoś nie można policzyć, to znaczy, że tego nie ma – jest to kolejny krok w stronę tworzenia rzeczywistości mitycznej” – komentuje Sergiej Kriwenko z rady ds. praw człowieka przy prezydencie Rosji, którego wypowiedź przytacza dziennik „Wiedomosti”.
Rosyjscy obrońcy praw człowieka chcą, aby w sprawie dekretu Putina wypowiedział się sąd najwyższy Federacji Rosyjskiej.
Kresy24.pl/freerussia.eu
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!