Mimo formalnie obowiązujących sankcji wobec reżimu Łukaszenki, obroty handlowe krajów bałtyckich z Białorusią znacznie wzrosły i biją rekordy, w tym białoruski eksport. I to pomimo faktu, że Litwa, Łotwa i Estonia zdecydowanie domagały się sankcji wobec Mińska. Oto, co pisze internetowa gazeta Nasza Niwa, powołując się na ustalenia Financial Times.
W materiale FT przytoczono następujące dane liczbowe. W ciągu pierwszych 10 miesięcy ubiegłego roku import Estonii z Białorusi wzrósł ponad dwukrotnie i wyniósł 522 mln EUR. Jest to wynik o ponad jedną piątą wyższy od poprzedniego szczytu z 2018 roku.
Import Litwy wzrósł o 50 % w porównaniu z rokiem 2020, osiągając wartość 1 mld EUR (o jedną trzecią więcej niż w poprzednim szczytowym momencie w 2015 r.). Od 2020 r. import Łotwy z Białorusi wzrósł z kolei o dwie trzecie w porównaniu z ubiegłym rokiem i wyniósł 407 mln euro.. Jest to zaledwie 2% poniżej szczytu z 2011 roku.
Zdaniem ekspertów, ten gwałtowny wzrost obnaża rozdźwięk między możliwościami gospodarczymi a retoryką geopolityczną krajów bałtyckich.
„Istnieją krajowi gracze gospodarczy – nawet państwowe podmioty korporacyjne – którzy wykorzystają każdą okazję, aby znaleźć sposoby na obejście sankcji tak długo, jak to możliwe” – powiedział Tomas Ermalavicius, szef działu badań w Estońskim Międzynarodowym Centrum Obrony i Bezpieczeństwa.
Financial Times przypomina, że to kraje bałtyckie najgłośniej w NATO opowiadają się za zdecydowaną polityką wobec Białorusi, ale względy ekonomiczne powodują wewnętrzne napięcia polityczne.
Ermalavicius wskazuje, że tak długo, jak nie będzie presji ze strony rządów, operatorzy logistyczni i transportowi we wszystkich trzech krajach bałtyckich zawsze będą wykorzystywać możliwości dodatkowego zarobku, ponieważ wielu z nich ma bliskie relacje z białoruskimi przedsiębiorstwami państwowymi.
Według Vidmantasa Januleviciusa, prezesa Litewskiej Konfederacji Przemysłowców, chociaż kraje bałtyckie muszą przestrzegać sankcji, głupotą byłoby blokowanie całego importu, zwłaszcza że region jest połączony z Chinami i Azją Środkową przez Białoruś.
„Najważniejsze jest powstrzymanie reżimu Łukaszenki, a nie mieszkańców Białorusi. Jeśli my [Litwa] nie zrealizujemy tego tranzytu towarów, to oni po prostu przeniosą się do innego kraju” – powiedział.
Jednym z problemów jest to, że sankcje USA i UE wobec Białorusi nie zawsze się pokrywają, a amerykańskie zakazy nie działają w krajach bałtyckich ze względu na brak bezpośrednich powiązań gospodarczych z USA, mimo że jest to ich najważniejszy sojusznik geopolityczny.
Ermalavicius twierdzi, że sytuacja ta rodzi pytanie: czy kraje bałtyckie są skłonne zaakceptować koszty ekonomiczne swojego oficjalnego stanowiska politycznego i imperatywów bezpieczeństwa regionalnego?
Estońskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych twierdzi, że import z Białorusi był towarem tranzytowym i został dokładnie sprawdzony pod kątem listy sankcji. Litewskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych zauważyło, że w UE nie ma podstawy prawnej dla sankcji nałożonych przez kraj trzeci. Łotewskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych oświadczyło: „Wszelka bieżąca wymiana handlowa [z Białorusią] odbywa się obecnie zgodnie z nałożonymi sankcjami.
Import z Białorusi do trzech krajów bałtyckich obejmuje produkty drzewne, nawozy i ropę naftową.
Ermalavicius powiedział, że jest to gorzka lekcja dla krajów bałtyckich, ponieważ „margines błędu w obecnych warunkach geopolitycznych jest bardzo wąski”.
I dodał: „Nie powinni oni marnować swojego cennego kapitału politycznego i wiarygodności w oczach Waszyngtonu, w imię kilkuset milionów euro, które ich firmy mogłyby zarobić każdego roku, kontynuując współpracę z Białorusią”.
Wprawdzie dane dotyczą pierwszych 10 miesięcy 2021, a UE uchwaliła piąty pakiet sankcji dopiero pod koniec roku, to wydaje się, że głos Bałtów ws. sankcji jest fikcją.
oprac. ba za nashaniva.com
1 komentarz
nie judzić
6 stycznia 2022 o 09:34Gdyby kupowali kawior, albo głowice to bym się zdziwił. Ale drewno, nawozy i ropa… – niby wielki biznes
„Financial Times” niech przestanie judzić