23 lipca w Kinie Elektronik w Warszawie odbył się przedpremierowy pokaz filmu „Cienie imperium” w reżyserii Karola Starnawskiego. Inspiracją dla dokumentu stała się książka autorstwa Tomasza Grzywaczewskiego pt.: „Granice marzeń. O państwach nieuznawanych”, która ukazała się w zeszłym roku nakładem Wydawnictwa Czarne.Licznie zgromadzona warszawska publiczność mogła obejrzeć pełnometrażowy debiut Karola Starnawskiego, który swoje szlify zdobywał wcześniej m.in. będąc asystentem reżysera w świetnie przyjętym filmie „Ostatnia rodzina” w reżyserii Jana P. Matuszyńskiego. „Cienie imperium” zaś to film dokumentalny opowiadający o losach trzech bohaterów rozrzuconych po różnych zakątkach dawnego Związku Radzieckiego. Zmagają się oni z traumą niekiedy już zapomnianych, a czasem wciąż trwających konfliktów zbrojnych, umiejętnie podsycanych lub wręcz bezpośrednio prowadzonych przez Federację Rosyjską.
Najmłodszy z nich, pochodzący z Górskiego Karabachu Aleksiej, młody raper żyjący przez lata we wschodniej Ukrainie, został zmuszony uchodzić z Donbasu po rozpoczęciu tam działań zbrojnych w 2014 r., wracając w swe rodzinne strony, gdzie wnet znów wybuchły walki między Ormianami a Azerami. Drugi bohater to dojrzały Tymur, ukraiński żołnierz (Tadżyk z pochodzenia) żyjący wcześniej na Krymie, który musiał opuścić go po agresji rosyjskiej i okupacji wiosną 2014 r., następnie odpierający nawałnicę rosyjskiego najeźdźcy służąc w ochotniczym Batalionie Ajdar. Trzeci, najstarszy, to Aleksander, Litwin, żyjący w Gruzji na pograniczu z separatystyczną Abchazją, który walczył w trzech „nieswoich” wojnach. Czy jest zatem jakaś nadzieja dla jednostki w starciu z przemożnym tytułowym Imperium, które na sąsiednie ziemie i narody patrzy bez litości, będąc wciąż nienasyconym w budowaniu swojej potęgi? Film Starnawskiego, choć opowiada o następstwach nienawiści, jest peanem na cześć wartości porozumienia i pojednania tych mniejszych w starciu z tym większym – pokazując obronę swoich ojczyzn oraz najbliższych przez zwykłych ludzi przed rosyjską przemocą.
Po seansie w Kinie Elektronik publiczność mogła spotkać się z twórcami filmu i zadać kilka pytań nie tylko reżyserowi, ale także obecnym współscenarzystom – Tomaszowi Grzywaczewskiemu i Dawidowi Wildsteinowi. Widzów interesowały zarówno techniczne ciekawostki powstawania filmu – np. jak ekipie filmowej udało się przezwyciężyć możliwą barierę językową (w dokumencie usłyszymy bowiem aż pięć języków! Rosyjski, ukraiński, karabachski dialekt języka ormiańskiego, gruziński, a nawet momentami litewski) i jak były zbudowane relacje z bohaterami filmu. Ostatecznie, praca nad filmem trwała kilka lat, w ciągu których Imperium kilka razy dało o sobie znać, co poskutkowało choćby wymuszoną rezygnacją z czwartego bohatera, pochodzącego z separatystycznego Naddniestrza.
„Cienie imperium” wchodzą na ekrany kin w Polsce już 26 lipca, choć autorzy filmu zgodnie podkreślili, że zrobią wszystko, żeby film został pokazany również w miejscach, w których żyją ich bohaterowie.
Tomasz Lachowski, „Kurier Galicyjski”
Więcej zdjęć tutaj.
Fot. Fundacja Ruchome Obrazy
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!