Gdzie te czasy, kiedy jeździł w karecie z brytyjską królową?
Nagłówki rosyjskich agencji: „Władimir Putin przyjął doradcę premiera Indii. Obecny był też Siergiej Szojgu”. A to dopiero „spotkanie na wysokim szczeblu”! Szkoda, że jeszcze Miedwiediewa nie zawołali na tę audiencję, żeby było z większą pompą.
Czy można sobie wyobrazić, że amerykański prezydent przyjmuje z oficjalną wizytą jakiegoś doradcę? A Putin dał radę. Cóż, można do woli nadymać policzki trąbiąc na cały świat, jakim się jest wielkim, a brutalna rzeczywistość i tak wszystko zweryfikuje. Dziwi tylko, że rosyjska propaganda się tym chwali. Ale w końcu czymś trzeba.
Co to się porobiło! Kiedyś takiego byle doradcę postawiono by w trzecim szeregu, za ministrami i wiceministrami i nikomu nawet by do głowy nie przyszło, żeby pozwolić mu przynajmniej uścisnąć dłoń kremlowskiego „cara”. Ale co robić, jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. I teraz ten indyjski doradca robi w Moskwie na użytek Putina za „wielkiego męża stanu”.
W tej sytuacji tylko czekać, kiedy Kreml ogłosi, że kolejnym rozmówcą Putina będzie Krzysztof Jarzyna ze Szczecina…
KAS
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!