Zgodnie z nowym unijnym budżetem, od 2021 roku, środki na politykę spójności mogą zostać obcięte dla Litwy o jedną piątą. Wczoraj, 29 maja, Komisja Europejska miała ogłosić projekt budżetu unijnego na politykę spójności na lata 2021-2027.
Według źródeł dyplomatycznych, unijne wsparcie dla Litwy może zmniejszyć się o ok. 20 procent i w nowym budżecie wyniesie od 5,5 do 6 mld euro.
Konkretne cyfry mogą się różnić, w zależności od tego, czy zostanie uwzględniona inflacja i niektóre dodatkowe kryteria. W unijnej perspektywie finansowej na lata 2021-27, udział Litwy w ogólnym budżecie może wzrosnąć o prawie jedną trzecią, podczas gdy płatności z funduszy europejskich mają się zmniejszyć o jedną piątą. Oznaczałoby to, że stosunek składek płaconych do budżetu UE i pozyskiwanych funduszy zostałby zmniejszony o prawie połowę.
Unijni dyplomaci tłumaczą, że Litwa w przyszłości otrzyma mniej pieniędzy niż w latach 2014-2020, ponieważ główny wskaźnik – wielkość PKB per capita (na głowę) – wynosi 75 proc. średniej unijnej. Prawdopodobnie z powodu przyszłorocznych wyborów do Parlamentu Europejskiego negocjacje w sprawie nowego budżetu mogą potrwać aż do 2020 roku.
Tymczasem ekonomiści, oceniając możliwy wpływ obniżonych unijnych dotacji na litewską gospodarkę, zauważają, że chociaż będzie to dużym wyzwaniem dla państwa, to jednak powinien podnieść się poziom ekonomicznej samodzielności kraju.
Będzie to wyzwaniem dla Litwy, bo przyzwyczailiśmy się do tego, że już ponad dekadę załatwiamy swoje sprawy, korzystając z ogromnego wsparcia unijnego. Co prawda, nie powiedziałbym, że pierwszy etap tego wsparcia finansowego został wykorzystany bardzo produktywnie. Lwia część pieniędzy poszła na uporządkowanie infrastruktury w regionach, pojawiły się nowe ulice, skwery, budynki. Jednak to nie przyczyniło się do zwiększenia atrakcyjności określonych miejscowości dla inwestorów i zwiększenia miejsc pracy. W przyszłości te inwestycje w skwery, place i ulice trzeba będzie podtrzymywać już z własnej kieszeni
– powiedział ekonomista Gitanas Nausėda, główny analityk banku SEB.
Zdaniem Nausėdy, obecnie, gdy jeszcze trwa drugi etap unijnych dotacji, istnieje możliwość wykorzystania tych pieniędzy w celu zmniejszenia rozpiętości socjalnej i realizacji projektów, przy pomocy których zostałyby stworzone nowe miejsca pracy oraz odpowiednia infrastruktura dla inwestowania.
Patrząc w przyszłość, musimy jednak rozumieć, że nie możemy budować swoich perspektyw gospodarczych jedynie na unijnym finansowaniu. Możemy wiele zmienić również bez dotacji z zewnątrz. Do tego potrzebna jest aktywność społeczna, biznesowa, polityczna, zdolność przyciągnięcia inwestycji i uatrakcyjnienia swoich miast dla środowiska biznesowego. Wydaje się, że samorządy coraz lepiej rozumieją, że właśnie to powinno stać się priorytetem i pracują w tym kierunku, by przyciągnąć biznes, co umożliwiłoby obejść się bez unijnych zastrzyków finansowych
– uważa ekonomista.
Jak sądzi Nausėda, zmniejszone dotacje dla naszego państwa przyczynią się również do lepszego zdyscyplinowania oraz uświadomienia sobie, że musimy żyć i zarządzać pieniędzmi nieco inaczej.
Sytuację naszego kraju można w pewnym sensie porównać do młodej osoby, która jako nastolatek była utrzymywana przez rodziców, zaś po osiągnięciu pełnoletności musi już sama siebie utrzymywać, minimalnie korzystając z rodzicielskiej pomocy. Nastolatek, jak wiadomo, niezbyt odpowiedzialnie wydaje „darmo” otrzymywane pieniądze, kupując to, czego zwykle nawet nie potrzebuje. Natomiast gdy człowiek zaczyna sam siebie utrzymywać, to rozumie, że lepiej wyda zarobione pieniądze nie na chipsy czy grę komputerową, ale zainwestuje w swoje wykształcenie, podróż czy mały biznes
– mówi analityk.
Dodaje, że w sposób podobny można finansowanie rozważać na poziomie państwowym.
To znaczy, gdy Litwa już nie będzie korzystała z unijnego wsparcia na takim poziomie jak obecnie, gospodarka na pewno nie upadnie, a będzie potrzebowała lepszej dyscypliny, rozsądnego rozporządzania pieniędzmi
– zaznacza Gitanas Nausėda.
Podkreśla też, że kluczową uwagę należy zwracać na przyciągnięcie prywatnych inwestycji do kraju, bo otrzymywana z nich korzyść finansowa może być nawet większa niż w przypadku unijnych dotacji.
Wsparcie finansowe z zewnątrz, owszem, jest dobrą sprawą, ale głównie w okresie przejściowym. Jednak w dłuższej perspektywie takie zastrzyki mogą szkodzić konkurencyjności w państwie, bo nie wszyscy mają jednakowy dostęp do dotacji i nie mogą jednakowo korzystać ze wsparcia, co z kolei stwarza przesłanki dla zjawisk korupcyjnych czy wydawania pieniędzy na nieperspektywiczne projekty i niepotrzebne szkolenia, z których w przyszłości jednak trzeba będzie się rozliczać
– reasumuje ekonomista.
Z najnowszych doniesień wynika, że o jedną piątą zostaną zmniejszone również środki dla Estonii, Polski, Czech, Słowacji i Węgier. ,,Polityka spójności i Wspólna Polityka Rolna zostaną zmodernizowane, aby zagwarantować, że mogą wciąż przynosić korzyści przy niższym wykorzystaniu środków, a nawet będą w stanie przyczyniać się do realizacji nowych priorytetów. Polityka spójności na przykład będzie odgrywać coraz ważniejszą rolę we wspieraniu reform strukturalnych i długoterminowej integracji migrantów” – niedawno poinformowała KE.
Komisja zaproponowała nowy program wspierania reform, który dysponując całkowitym budżetem w wysokości 25 mld euro, będzie oferował wszystkim państwom członkowskim wsparcie finansowe i techniczne przy realizacji priorytetowych reform. Ponadto Instrument Wsparcia Konwergencji zapewni specjalne wsparcie państwom członkowskim spoza strefy euro w przyjęciu wspólnej waluty.
Kresy24.pl / Kurier Wileński
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!