Nieznani sprawcy zaatakowali tatarski meczet w wiosce Skaliste w Rejonie Bachczysarajskim na Krymie. Bandyci rzucili w kierunku świątyni kilka butelek z płynem zapalającym. Pożar udało się jednak ugasić i meczet dotkliwie nie ucierpiał.
O ataku, który miał miejsce w nocy z 25 na 26 kwietnia media dowiedziały się dopiero we wtorek – podaje TSN. Ludzie z wioski nie mają wątpliwości, że napadu dokonali przyjezdni.
„Miejscowi mieszkańcy, zarówno muzułmanie jak chrześcijanie, dziwią się i uważają, że to była prowokacja. To pierwsze takie wydarzenie w naszej wsi, gdzie od dawna zgodnie żyją wierni różnych wyznań i narodowości. Najlepszym dowodem tego jest fakt, że muzułmański meczet i prawosławna cerkiew stoją niedaleko siebie” – napisano w oświadczeniu organizacji Związek Duchowny Muzułmanów Krymu.
Atak na meczet to kolejne wydarzenie w coraz szerszej fali represji i zastraszania, przy pomocy których rosyjskie służby specjalne i dawne „zielone ludziki” usiłują doprowadzić do masowej emigracji Tatarów Krymskich. Miały już miejsce porwania, skrytobójstwa, wzywanie na przesłuchania, masowe rewizje w tatarskich wioskach, delegalizacja tatarskich mediów i organizacji. Dotychczas jednak nie atakowano świątyń.
***
W kontekście tego zdarzenia – jako dygresja – przypomina się historia z zupełnie innego czasu i regionu, a mianowicie z miasteczka Widze na obecnej Białorusi, a dawnych Kresach. W czasach Rzeczypospolitej ta maleńka miejscowość była chyba najbardziej wielonarodowym i wielowyznaniowym miejscem w Europie.
Mieszkali tu katolicy, prawosławni, starowierzy, unici, żydzi, muzułmanie i protestanci – Polacy, Żydzi, Tatarzy, Rosjanie, Litwini i „tutejsi”, czy – jak ktoś woli – Białorusini, a i uciekinierzy z „tolerancyjnej” Europy się pojawiali. Każdy miał swoją świątynię, a niektórzy po kilka i przez stulecia nie było tu między nimi żadnych konfliktów. Panowała bowiem niepisana spokojna zasada, że „wyznania są różne, ale Bóg jeden”.
Było tak do czasu aż Widze nie znalazły się w zaborze rosyjskim. Najpierw rosyjski oddział Kozaków Dońskich spalił w 1812 r. 100 domów – bez żadnego wojennego powodu, bo wycofująca się armia Napoleona się tu nie broniła – a potem carska administracja skłóciła wszystkich ze wszystkimi, zamykając jedne świątynie, zabierając inne oraz prześladując i siłą nawracając ludzi na prawosławie.
Niestety, najwyraźniej pod okupacją rosyjską na Krymie mamy dziś znowu powtórkę z historii…
Czytaj także: Prawo Putina na Krymie: skatowali protestującego Tatara i wsadzili nóż w oko. Winnych nie ma (WIDEO, FOTO)
Kresy24.pl
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!