Dla białoruskich przedsiębiorstw, tych dużych i małych nastały trudne czasy. Nie ma dnia bez informacji aresztowaniu szefów czy właścicieli firm, konfiskatach czy wyrokach skazujących. Ruszyła machina represji skierowana przeciwko przedsiębiorcom. A działa na zasadzie „po mnie choćby potop”.
Nie ma dnia bez kontroli, regularnych koszmarów i wyroków skazujących – napisał na Facebooku ekonomista Jarosław Romańczuk, prezes Centrum Naukowo-Badawczego im. Misesa.
W białoruskich więzieniach i aresztach siedzieli i nadal siedzą setki zagranicznych i białoruskich inwestorów. Niektórzy z nich działali uczciwie, inni nie, czasem robili interesy z nomenklaturą, inni solidną pracą starali się zrealizować swoje marzenia. Ale białoruska władza miała swoje własne wyobrażenia o tym, jakie mają być ich marzenia.
Ale bój o pozyskanie inwestycji na Białorusi nadal trwa. Starzy, wysłużeni odsyłani są na śmietnik, nowi naiwni i odważni mają nadzieję, że komu jak komu, ale im to się uda, że są mądrzejsi, inteligentniejsi, cwańsi, że im to się poszczęści.
Niedawno Aleksander Łukaszenka wizytując Grodzieńszczyznę, nakazał przekazać fabrykę zagranicznemu inwestorowi. Ten zadowolony, że uśmiechnęło się do niego szczęście, wyobraża sobie zapewne, że otrzymał „glejt” gwarantujący nietykalność. Nic bardziej mylnego, – pisze Romańczuk. W ten sam sposób myślały setki ludzi, wśród nich Rosjanie, ale machina anty – przedsiębiorcza wkrótce dopadła i ich.
Na Białorusi trwa akcja wymierzona w kadrę menadżerską dużych firm. Jak informują białoruskie media, kilka dni temu do aresztu trafili managerowie firmy IBA – jednej z najstarszych i największych białoruskich firm informatycznych. Powód -uchylanie się od płacenia podatków.
Tydzień temu do aresztu trafili dyrektorzy należącego do państwa, największego na Białorusi banku – Białorusbank pod zarzutem łapówkarstwa. Sprawa aresztu przedstawicieli firmy informatycznej IBA może być z tym związana. Firma dostarcza usługi teleinformatyczne Białorusbankowi.
Do sądu trafiła już sprawa najbardziej znanego na Białorusi biznesmena, uważanego za człowieka Łukaszenki, nazywanego „portfelem” dyktatora – Jurija Czyża. To Łukaszenka przez lata otaczał go kuratelą pozwalając rozwijać mu biznes.
Trwa dochodzenie prokuratorskie, a wkrótce ma się rozpocząć proces Olega Zuchowickiego, właściciela największej prywatnej fabryki mebli „Zow”. Oskarżony jest o oszustwa podatkowe i działalność w szarej strefie.
Analogiczna sytuacja z Aleksandrem Murawiowem, byłym właścicielem fabryki rowerów i huty „Elizow”. Problemy z podatkami.
Początkowo inwestorzy płacili, teraz się wypłacają.
Miesiące w areszcie spędzili Wiktor Prokopienia (VIP przedstawiciel białoruskiej branży IT), i Jewgienij Baskin (białoruski „król kurczaków” ). Tam też wystąpiły problemy podatkowe. Po długich negocjacjach zostali wypuszczeni – ugoda sądowa.
Areszt, śledztwo, sąd i więzienie dla znanego biznesmena z branży IT Alieksieja Komka. Zarzuca się mu oszustwa podatkowe. Dostanie pewnie około sześciu lat.
Głośne aresztowanie, proces i odsiadka w kolonii karnej o zaostrzonym rygorze dla jednego z szefów Belneftechimu Władimira Wołkowa. Temu się udało, jest już na wolności i znowu trafił do państwowego biznesu. Podobnie było z jego szefem Igorem Żylinem.
Areszt, długie śledztwo ma za sobą Aleksandr Pawłowski, właściciel firmy „Biocom”. Ścigany był za oszustwa podatkowe działalność na szkodę firmy. Został zwolniony zanim trafił do więzienia, wypłacił się.
Areszt, sąd i więzienie ma za sobą były dyrektor generalny przedsiębiorstwa „Mohylewdrew” Andriej Usow. Nie odsiedział wyroku. Wyszedł i znów został namaszczony na kierownicze stanowisko. Tym razem w mohylewskiej „Strojmaszynie”.
Areszt, długie śledztwo, wreszcie uwolnienie na sali sądowej Anny Szarejko, byłej dyrektor zakładów drobiarskich w Witebsku. Zarzut – nadużycia władzy.
Aresztowanie, dochodzenie wobec Witalija Kostogorowa, dyrektora „Politex”. Jemu też postawiono zarzut oszustw podatkowych. Po zapłaceniu odszkodowania w wysokości trzykrotności strat – wypuszczony na wolność. Po krótkim czasie „Politex” – jedno z największych przedsiębiorstw – producentów nietkanych materiałów włókienniczych na Białorusi, stał się bankrutem.
Za granicą ukrywa się przed białoruskim wymiarem sprawiedliwości Jurij Awerianow, właściciela rynków samochodowych, nocnych klubów i nieruchomości. Oskarżony o oszustwa, ukrywanie dochodów. I można by tak wymieniać…
Tymczasem, Białoruś mocno tkwi w kryzysie. Sprawa jest na naprawdę poważna, a przepisy podatkowe skonstruowane są w taki sposób, że przedsiębiorstwa nie mogą funkcjonować bez ich naruszania, a za tę patologię, kryminalizację biznesu winę ponosi państwo.
Zachęcamy do komentowania materiału na naszym oficjalnym fanpage’u: https://www.facebook.com/semperkresy/
Kresy24.pl za udf.by
7 komentarzy
jubus
18 sierpnia 2016 o 17:26No i dobrze. W Polsce takie coś by się przydało. Tylko, czy starczyłoby na tych polskich oszustów miejsca?
Barnaba
18 sierpnia 2016 o 23:40Większość jest na pewno niewinna. Komunistą jesteś z przekonania? Jak możesz wierzyć Łukaszence?
jubus
19 sierpnia 2016 o 08:56Nacjonalistą. Przedsiębiorcy, szczególnie w krajach postkomunistycznych to w większości oszuści i pazerne świnie. Nie tylko w Polsce, w krajach postosowieckich to widać, aż za bardzo.
Przedsiębiorca, a kapitalista to 2 różne rzeczy, jeden jest potrzebny, drugi to pasożyt, którego należy się pozbyć.
Kocur
18 sierpnia 2016 o 21:35Jednym słowem baćka szuka kasy, ruski nie dał, więc trzeba szukać innych sposobów. A tam każdy sposób jest dobry, bo władza ma zawsze rację.
jubus
19 sierpnia 2016 o 08:58Ale przecież tu wyraźnie piszą, że to oszuści i pazerne świnie, nie płacący podatków, jak należy, tudzież jacyś kombinatorzy. Łukaszenka walczy po prostu o uczciwe praktyki w biznesie. W Polsce taka akcja zdecydowanie by się przydała, bo połowa naszych „byznesmenów” to oszuści i złodzieje.
Yey
19 sierpnia 2016 o 09:23Białoruś to kraj nazywany wsród kierowców i przewoźników jako Somalia w Europie.
Na Białorusi można lekko stracić auto lub TIRa.
jubus
19 sierpnia 2016 o 10:49Jakoś o tym nie słyszałem, a znam osoby, które jeżdżą tam często. Prędzej na Ukrainie się straci jakiś dobytek, niż na Białorusi. Fakt, Białoruś jest państwem pazernym, ale Polska podobnie i jakoś wcale nie widzę tu większej róznicy.