Okazuje się, że nawet w kraju, który nie ma broni atomowej, da się na niej nieźle zarobić. A raczej na tym, co pozostało na Białorusi z sowieckiego potencjału jądrowego. W rejonie Postaw doszczętnie rozkradziono infrastrukturę dawnych podziemnych wyrzutni rakiet balistycznych.
Komitet Kontroli Państwowej udał się właśnie z wizytacją do podziemnych silosów, w których w czasach ZSRR były zamontowane sowieckie rakiety nuklearne. Na miejscu okazało się, że jedyne, czego nie udało się dotychczas ukraść to cztery dziury w ziemi, głębokie na 40 m i o średnicy 5 m. Cała metalowa infrastruktura została zdemontowana i sprzedana na złom.
Przypomnijmy, że dawna sowiecka broń jądrowa została wycofana z Białorusi do Rosji na początku lat 90-ch, kiedy to po rozpadzie ZSRR władze w Mińsku ogłosiły, że są krajem bezatomowym.
Podziemne silosy przekazano natomiast miejscowym władzom w Postawach. Te zaś „po cichu” wpuściły tam zaprzyjaźnioną firmę, która skrzętnie zadbała, aby z silosów zniknęło wszystko, co ma jakąkolwiek wartość. Nie trzeba dodawać, że prawie miliard rubli uzyskany przez firmę ze sprzedaży „atomowego” złomu nigdy nie wpłynął do miejscowej kasy.
Po ujawnieniu kradzieży demontaż silosów wstrzymano, akurat w momencie kiedy nie było już czego więcej demontować. Obecnie dziur w ziemi nikt nawet nie pilnuje. Bo i po co? Pozostaje mieć nadzieję, że nigdy więcej nie będą już potrzebne.
Kresy24.pl
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!