Forbes pisze o zdumiewającym sporze w armii ukraińskiej.
W wojsku ukraińskim w obwodzie kurskim wybuchł spór o to, kto skuteczniej niszczy Rosjan: operatorzy dronów FPV, czy pocisków Javelin. „Javelinowcy”, wspierani przez „stugnowców” (wyrzutnie Stugna-P) twierdzą, że „droniarze” przypisują sobie bezpodstawnie trafienia w rosyjski sprzęt zadane przez pociski przeciwpancerne.
Chodzi o to, że scenariusz tych uderzeń jest z reguły podobny: najpierw rosyjskie czołgi i wozy bojowe są unieruchamiane trafieniem pocisków lub w wyniku wjechania na minę, a dopiero potem przylatuje dron FPV i je dobija. Na większości nagrań zwykle wygląda jednak, że to drony zadają największe straty.
Przewaga operatorów dronów polega na tym, że to oni filmują z powietrza trafienia w cele. Rodzi to podejrzenia, że pokazują to, co wypada dla nich bardziej efektownie, a uderzenia Javelinów pozostają anonimowe.
„Śmiać mi się chce, że wszyscy myślą, iż drony FPV rządzą. W rzeczywistości – przynajmniej od 7 listopada – większość trafień w obwodzie kurskim zaliczyły obsługi wyrzutni przeciwpancernych, a nie drony” – przyznaje uczciwie w rozmowie z Forbes jeden z operatorów dronów piechoty morskiej ps. Kriegsforscher.
Według niego, tylko w ciągu ostatnich dwóch dni na jego odcinku misji rosyjski 237 pułk desantowo – szturmowy stracił 17 sztuk sprzętu pancernego niemal wyłącznie dzięki trafieniom Javelinów i Stugn lub wjechaniu na miny. Dopiero potem dobiły je drony. Natomiast samodzielnie FPV zniszczyły najwyżej 10-15 proc. rosyjskich pojazdów.
Powód jest prosty: drony przenoszą znacznie mniejszy ładunek wybuchowy, a impet ich uderzenia jest 10 razy słabszy niż Javelinów. Dlatego drony bardziej nadają się „do niszczenia tego, co już ugrzęzło, niż tego co jeszcze jedzie”. Brakuje tylko, żeby do sporu włączyli się saperzy, gdyż kto wie, czy to nie układane przez nich miny są tak naprawdę najbardziej skuteczne.
Obecnie przemysł ukraiński produkuje drony-kamikaze w tempie 1 mln rocznie, ale nadal wartość bojowa jednego starego Javelina z lat 1990-ch jest większa niż 10-15 takich dronów.
Niezależnie od tego, kto ma tu większe zasługi, skutki działania wszystkich tych formacji są w obwodzie kurskim dość poważne. Tylko na jednym odcinku walk o powierzchni zaledwie 6 km kw. Rosjanie stracili tam w ostatnich tygodniach ponad 100 pojazdów i wozów bojowych. Inna rzecz, że – jak przyznają sami Ukraińcy – pchają się tam sami na pola minowe „jak opętani”.
Tymczasem rosyjscy z-blogerzy narzekają, że tempo odbijania przez armię rosyjską obwodu kurskiego z rąk Ukraińców wyraźnie spadło i na wielu odcinkach stanęła ona w miejscu, w odróżnieniu od ofensywy pod Pokrowskiem w obwodzie donieckim.
Wojska ukraińskie nadal kontrolują ponad 400 km kw. obwodu kurskiego, w tym dwa kluczowe miasta: Sudżę i Gujewo – ocenia Institute for the Study of War. Zdaniem rosyjskich ekspertów, jest raczej wątpliwe, by do końca tego roku Rosja odzyskała cały ten obwód, a taki właśnie rozkaz wydał wcześniej wojskom rosyjskim Władimir Putin.
Z kolei Ukraińcy traktują ten obwód nie tyle jako zdobycz terytorialną, którą chcieliby zachować, ale jako miejsce dość skutecznego niszczenia dużej liczby rosyjskiego uzbrojenia i żołnierzy oraz wiązania sporych rosyjskich sił, które w przeciwnym razie dowództwo rosyjskie rzuciłoby na Ukrainę.
Zobacz także: „Są już tylko 3-6 km od miasta! Ruszyli wielkimi siłami!” Los wojny o Donbas przesądzony?
KAS
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!