Jak wiadomo z punktu widzenia strategicznego, by zapanować nad ukraińska częścią Morza Czarnego trzeba kontrolować Krym oraz… malutką, bo liczącą zaledwie 21 hektarów powierzchni Wyspę Wężową.
Ta malutka wysepka trafiła do powszechnej świadomości dopiero wtedy, gdy jeden z jej obrońców, pogranicznik Roman Hrybow (w cywilu DJ Romeo z 30-tysięcznej Złotonoszy) atakujący ukraiński garnizon rosyjski krążownik „Moskwa” wysłał – w wersji złagodzonej – „na drzewo”… Ale i wtedy mało kto kojarzył, iż ten spłachetek ziemi po środku morza ma historię licząca niemal trzy tysiące lat.
A dość zaskakującą nazwę wyspy tłumaczy właśnie jej antyczna historia. O jej sakralnych funkcjach pisał już w VIII w. p.n.e. pisał już grecki poeta Arktinos z Miletu i zgodnie z wierzeniami jest to miejsce wiecznego spoczynku Achillesa, którego ciało zabrane spod Troi złożyła tam jego matka – Tetyda. Legenda głosi, iż w podwodnych jaskiniach pod wyspą ukryto tarczę Achillesa, która – wbrew twierdzeniom Homera – ozdobiona ma być właśnie wizerunkami węży i to tłumaczyć ma nazwę Wyspa Wężowa…
Zaś ile w legendzie prawdy dowiedzieć się można odwiedzając… Historyczno-Archeologiczne Muzeum Wyspy Wężowej, które do 24 lutego 2022 roku miało nawet swojego żołnierza – kustosza! W tej malutkiej placówce, choć zwiedzających, ze względu na garnizon straży granicznej, nie było zbyt wielu (głównie wojskowi i naukowcy), zobaczyć można m.in. wydobyte z wody starożytne amfory, czy liczącą ponad trzy tysiące lat okrętową kotwicę.
RES
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!