Rosyjska gospodarka znalazła się w kryzysie a to oznacza, że uzależniona od niej Białoruś musi pójść drogą transformacji gospodarczej i politycznej. Aleksander Łukaszenka wrócił z Moskwy bez kredytu – i bez zobowiązań rozmieszczenia u siebie rosyjskiej bazy lotniczej – pisze Aleś Czajczyc w Naszej Niwie.
Brak porozumień może oznaczać pauzę w negocjacjach dotyczących wielu skomplikowanych obszarów, może to być znak długiego impasu w stosunkach rosyjsko-białoruskich.
Oficjalny Mińsk nie chce u siebe bazy lotniczej, a Moskwa nie chce (nie może) dać Łukaszence pieniędzy.
Na przekór wszystkim prognozom i nadziejom, światowe ceny na ropę – brzemienny w skutki dla rosyjskiej gospodarki wskaźnik, spadł do poziomu z 2008 roku. Rosyjski rubel spada w stosunku do walut obcych ( że też do czegoś takiego doszło), właśnie na dniach minie rok od „czarnego wtorku” 2014 roku, kiedy w samym szczycie kryzysu walutowego w Rosji, kurs euro osiągnął 100 rubli rosyjskich.
Rosyjska gospodarka się zwija: PKB spada, dochody społeczeństwa topnieją, rezerwy walutowe wysychają, inwestorzy zagraniczni – jeden po drugim uciekają. Ponadto sankcje i spadające ceny ropy naftowej tylko pogłębiają efekt znacznie bardziej fundamentalnych problemów na poziomie instytucjonalnym. Raczej trudno uwierzyć, że w 2016 roku rosyjska gospodarka będzie lepsza niż 2015.
Jeśli wszystko pójdzie jak dotąd, Rosja wkrótce straci możliwość materialnego oddziaływania na Białoruś..
Kremlowi będzie coraz trudniej pomagać oficjalnemu Mińskowi, trudno mu też będzie finansować antyreżimowe prorosyjskie grupy na Białorusi (w ostatnim czasie pojawiły się dziesiątki paramilitarnych grup skupiających młodzież) , tak aby mogły stanowić realne zagrożenie.
Rosja i bez tego zmuszona jest pomagać nadal DNR – LNR, wspierać Krym (który i wcześniej beznadziejnie dotowany, ale był częścią Ukrainy). Ostatnio do tych wydatków trzeba dodać koszty wojny w Syrii, która w przyszłym roku -według niektórych szacunków, pochłonie kolejne 1,6 miliarda dolarów. I to pomimo rosnących napięć społecznych w Rosji oraz katastrofalnych tendencji w gospodarce.
Białoruś na tle tych potrzeb nie jawi się bynajmniej jako priorytet. Dla oficjalnych władz Białorusi, oznacza to tylko jedno: trzeba podejmować długo odsuwane reformy i zacząć żyć na własny rachunek.
Białoruski model gospodarczy z jego przesadnie rozdętą opiekuńczą rolą państwa, wszechobecną kontrolą i totalnym brakiem rentowności, jest całkowicie nieskuteczny.
Model ten działa tylko w warunkach cieplarnianych, gdy można liczyć na wsparcie ze strony Rosji tanią energią i surowcami, kredytami, zatrudnieniem dla kilkuset tysięcy białoruskich pracowników migrujących itd.
A wsparcia takiego przez najbliższe lata nie będzie, więc nadszedł czas by reformować gospodarkę.
Recept jest wiele, wszystkie one są znane z przykładów geograficznie bliskiej Polski czy Estonii, albo politycznie bliskich Gruzji czy choćby Rosji z początku lat 2000-ych, kiedy jej gospodarka kwitła.
Efektywną może być tylko gospodarka wolnorynkowa.
Państwo może być graczem na rynku, ale pokładanie nadziei wyłącznie w jakichś nieokreślonych bliżej rynkach zbytu, które pochłoną niekonkurencyjne przedsiębiorstwa państwowe, bez konieczności poprawy instytucji gospodarczych na fundamentalnym choćby poziomie – to naiwne spekulacje.
Przede wszystkim państwo powinno stworzyć normalne warunki dla prywatnej przedsiębiorczości, w tym dla inwestorów zagranicznych. I stworzywszy te warunki zdobyć zaufanie biznesu i inwestorów, aby przezwyciężyć międzynarodową izolację oraz nawiązać dialog z międzynarodowym środowiskiem inwestycyjnym.
Konieczne jest zmniejszenie i uproszczenie podatków. Aby to zrobić, trzeba ciąć rządowe wydatki – w pierwszej kolejności – w aparat siłowy. Wszak władza nie powinna trzymać się na aparacie siłowym, ale na procedurach demokratycznych, uczciwości i przejrzystości, żeby nikt nie miał wątpliwości.
Równolegle z reformami gospodarczymi nadszedł czas, aby wziąć się za reformy polityczne.
Wolna gospodarka – z bezpiecznymi prawami własności, niezależnymi i uczciwymi sądami, odwołującymi się do ram prawnych działalności gospodarczej, bez korupcji i oligarchów monopolistów – nie występuje w przyrodzie bez polityki – z jasnym i oczywistym sprzężeniem zwrotnym między gospodarką, biznesem i państwem, z otwartą dyskusją o kierunkach rozwój kraju, z możliwością odwołania się od niesprawiedliwych decyzji urzędników.
Przemiany te mogą być rewolucyjne, ale mogą pojawić się na drodze ewolucyjnej. Białorusini są zainteresowani ewolucyjnym scenariuszem: żeby zmiany były stopniowe, płynne – ale decydujące i nieodwracalne.
Doświadczenie sąsiedniej Ukrainy powinno posłużyć Białorusi jako nauka. W 2014 roku, pod groźbą znalazła się integralność terytorialna Ukrainy i samo istnienie państwowości ukraińskiej.
A najważniejszą przyczyną takiego biegu zdarzeń był fakt, że ukraińska elita na przestrzeni 25 lat uchylała się od przeprowadzenia najważniejszych reform gospodarczych.
Przykład Putina musi z kolei stać się nauką dla Aleksandra Łukaszenki. Rozpocząwszy swoją kadencję w odległym 2000 roku jako młody i obiecujący lider nowoczesnego i otwartego na świat państwa, w 2015 roku Putin kończy jako uwsteczniający agresor i wyrzutek świata stojący na czele tonącego, ograbionego państwa z beznadziejną reputacją.
Łukaszenka ma w tym względzie jeszcze szansę, aby zapisać się w historii jako człowiek, który przy wszystkich swoich niedociągnięciach z powodzeniem wyprowadził Białoruś przez trudne czasy.
Kresy24.pl/nn.by
5 komentarzy
bogdas
16 grudnia 2015 o 15:03„Wolna gospodarka – z bezpiecznymi prawami własności, niezależnymi i uczciwymi sądami, odwołującymi się do ram prawnych działalności gospodarczej, bez korupcji i oligarchów monopolistów – nie występuje w przyrodzie bez polityki – z jasnym i oczywistym sprzężeniem zwrotnym między gospodarką, biznesem i państwem, z otwartą dyskusją o kierunkach rozwój kraju, z możliwością odwołania się od niesprawiedliwych decyzji urzędników.”
– Fragment powyższy nie pasuje mi do poziomu pozostałej treści artykułu!
– Tak złożone zdania nie występują w „produkcjach” kresy24.pl 🙂
– Ciekawe skąd je przedrukowano…
obserwator
16 grudnia 2015 o 16:09Przykład Chin jasno pokazał, że transformacja gospodarcza nie wymaga demokratyzacji, a wręcz przeciwnie, dla zaciśnięcia pasa i odrzucenia żądań socjalnych konieczny jest jeszcze większy zamordyzm. Na demokratyczną Białoruś za życia Łukaszenki nie liczę.
miki
16 grudnia 2015 o 16:33Ależ ta pani na zdjęciu jest wygimnastykowana…. 🙂 Swoją drogą to myślę, że fotka powyżej idealnie pasuje do Białorusi. Piękna pani, a wokół stara jeszcze działająca maszyneria pamiętająca początki XX wieku…Pani musi się nieźle nagimnastykować , aby owa machina nadal funkcjonowała……Niestety zarobek starcza jedynie na szpileczki.
I sell
16 grudnia 2015 o 21:14Putin czy Lukaszenka, dwóch takich samych opryszków…
arko
31 grudnia 2015 o 00:33DLaczego piszecie mieszanką ukraińskiego i polskiego?