Dlaczego Unia Europejska po raz kolejny uznała, że zamiast pomóc białoruskiemu narodowi należy czym prędzej ratować ostatnią dyktaturę w Europie? Ta decyzja nie posiada moralnego uzasadnienia. Tym razem Bruksela pobiła swój własny rekord cynizmu.
W poniedziałek, 15 lutego Rada Europy zdjęła sankcje wizowe ze 170 ludzi pozostających „na czarnej liście” Europy, oraz z 3 przedsiębiorstw kontrolowanych przez reżim Łukaszenki.
-Nie pierwszy to raz UE zdejmuje sankcje z Białorusi i nie po raz pierwszy wybacza „ostatniemu dyktatorowi Europy” całe zło, jakie reżim zgotował Białorusinom. Jednak tym razem Bruksela pobiła swój własny rekord cynizmu – pisze były kandydat na prezydenta i więzień polityczny Andriej Sannikow, który po wyjściu z niewoli zmuszony był do wyjazdu z Białorusi.
Kiedy sankcje wprowadzane zostały po krwawym stłumieniu pokojowej demonstracji w dniu „wyborów” prezydenckich 19 grudnia 2010 roku, mówiono wówczas o trzech warunkach ich ewentualnego zniesienia: „natychmiastowego uwolnienia i rehabilitacji wszystkich więźniów politycznych i znaczną poprawę sytuacji w zakresie praw człowieka, rządów prawa i zasad demokratycznych”. Tylko jeden warunek został spełniony i to częściowo – uwolnienie więźniów politycznych, chociaż za kratkami znaleźli się działacze na rzecz praw człowieka Michaił Żemczużnyj i Andriej Bondarenko.
Białoruscy obrońcy praw człowieka przy każdej okazji wizyt zagranicznych apelowali i przekonywali, że sytuacja z przestrzeganiem praw człowieka na Białorusi nie uległa zmianie. W przeddzień ogłoszenia decyzji UE, specjalny sprawozdawca ONZ ds. Białorusi Miklos Haraszti powiedział, że prawa człowieka i klimat polityczny na Białorusi nie uległy zmianie i niezmiennie pozostaje „mroczny”.
Reżim nawet nie próbował zrehabilitować więźniów politycznych – pisze polityk. – Na niektórych z nas nadal ciąży status oskarżonych w związku z wyrokami i karami pozbawienia wolności. Nadal pozbawieni jesteśmy praw obywatelskich i politycznych, włączając prawo do kandydowania w wyborach, które powinny być „wolne i sprawiedliwe”, jak domagała się Unia Europejska, zupełnie zapominając teraz o naszej sytuacji – pisze Sannikow w THE INTERPRETER.
Sankcje wobec reżimu na Białorusi, były prawdopodobnie najbardziej miękkim narzędziem oddziaływania, ale były one bardzo ważne dla nas. Białoruś funkcjonuje w sytuacji kompletnego bezprawia, gdzie przestępcom wszelkiej maści wybacza się wszystko – w zamian za lojalność wobec reżimu.
W takich okolicznościach, nie ma oczywiście kary za przestępstwa przeciwko politykom opozycji, działaczom społeczeństwa obywatelskiego, niezależnym dziennikarzom, zwykłym obywatelom, etc.
Na sprawiedliwość, moralność mogliśmy liczyć wyłącznie od demokratycznego świata, w tym przypadku od Unii Europejskiej, która może nazwać rzeczy po imieniu, bez obawy o konsekwencje. Po stłumieniu „płoszczy” Unia Europejska użyła swoich prerogatyw i ujawniła nazwiska przestępców. Był to akt solidarności z narodem Białorusi, który poddawany jest represjom i akt w obronie wartości europejskich.
Jak można było oczekiwać, żadna zbrodnia reżimu przeciwko opozycji nie została zbadana przez ponad pięć lat po nałożeniu sankcji, żaden sprawca nie poniósł zasłużonej kary nawet za porwania polityków i morderstwa.
Niemniej jednak Bruksela, zbyt zmęczona swoimi żądaniami rehabilitacji więźniów politycznych, zamiast tego postanowiła rehabilitować przestępców. Europejska „czarna lista” obejmowała sędziów, prokuratorów, funkcjonariuszy MSW i KGB, naczelników więzień i kolonii karnych oraz inne osoby odpowiedzialne za katusze więźniów politycznych na Białorusi. Teraz zostali oni uznani za niewinnych.
Jako były więzień sumienia mogę zaświadczyć, że „czarna lista” była narzędziem odstraszania, które uniemożliwiało bezprawie nie tylko wobec więźniów politycznych, ale wszystkich osadzonych w białoruskich więzieniach i koloniach. Dziś kaci mają odpuszczone, dostali licencję na okrucieństwo.
Szczerze mówiąc, decyzja UE była nie tylko do przewidzenia, ona była doskonale przygotowana przez oficjalnych przedstawicieli UE. Pamiętam, jeszcze nie zakończyły się aresztowania po brutalnym rozpędzeniu pokojowej manifestacji w grudniu 2010 roku, a już szefowa delegatury UE w Mińsku szukała wyjścia, żeby ratować Łukaszenkę i jego zbirów od sankcji i omawiała rozwiązania z tymi że bandytami.
UE zainwestowała ogromne siły w uzasadnienie konieczności włożenia pieniędzy w absolutnie nierealistyczne projekty, mające na celu pomóc Łukaszence przeżyć; między innymi osławiony „Dialog o modernizacji”, który na Białorusi natychmiast ochrzczono „Dialogiem o modernizacji GUŁAG-u”.
Później, delegacja UE w Mińsku i urzędnicy z Brukseli starannie dobierali białoruskich rozmówców dla zachodnich gości, dając pierwszeństwo tym, którzy z różnych powodów grali na rękę reżimu.
Nawet niedawno utworzony Europejski Fundusz na rzecz Demokracji preferuje tych, którzy są lojalni wobec reżimu lub współpracują z nim, a nie tych, którzy chcieliby zmienić nieznośną sytuację na Białorusi.
Na kilka miesięcy przed podjęciem decyzji w sprawie sankcji, do Mińska przyjeżdżali wysocy rangą goście z Europy a europejscy przywódcy już nie składali oświadczeń o najcięższym, regularnym i systematycznym łamaniu praw człowieka, ale o pozytywnej roli Mińska w rozwiązywaniu kryzysu na Ukrainie.
A przecież wielu analityków wyrażało absolutnie uzasadnione obawy, że Miński proces – to pułapka zorganizowana przez Kreml w celu wciągnięcia Ukrainy i europejskich liderów w stopniowe uznanie prorosyjskich separatystów we wschodniej Ukrainie. Tylko w Mińsku mogli być przyjęci separatyści, tylko w Mińsku Kreml mógł zapewnić sobie pełną kontrolę nad procesem negocjacji.
A Łukaszenka nie powstrzymał się, nawet nie osłabił represji wobec całego społeczeństwa i wobec opozycji. On po prostu sprawił, że stali się oni mniej widoczni dla świata zewnętrznego, który i bez tego wolał ignorować bezprawie na Białorusi. To właśnie z powodu tej ślepoty europejscy ministrowie spraw zagranicznych dostrzegli rzekomą poprawę na Białorusi i nie widzą trwających represji. W ten sposób czują się bardziej komfortowo?
To właśnie z powodu tej ślepoty znika nawet logika. Minister Spraw Zagranicznych Rzeczypospolitej Polskiej na przykład, wyraził zdecydowane poparcie dla zniesienia sankcji i nawet ogłosił, że w najbliższym czasie uda się na Białoruś, gdzie prawdopodobnie odbędzie się pierwsza od lat wizyta na tak wyskim szczeblu.
Ten sam minister, który ostro krytykował politykę wschodnią poprzedniego rządu – którego największym błędem była nadzieja na to, że Łukaszenka jest w stanie przeprowadzić reformy i poprawić stan praw człowieka na Białorusi. Wszystkie te nadzieje przerwało krwawe rozpędzenie demonstracji 19 grudnia 2010 roku ku zaskoczeniu tych, którzy zawsze wiedzieli wszystko lepiej niż ktokolwiek inny.
Nie ma co do tego wątpliwości, że obecna słabość UE skończy się tak samo. Co więcej, nadzieja na to, że Łukaszenkę można wykorzystać w celu powstrzymania agresji Putina wygeneruje jeszcze bardziej podłą i zuchwałą agresję Kremla w regionie, tym razem z pomocą bratniego białoruskiego dyktatora. To będzie tak samo nieoczekiwane, i tak samo jak dziś, nikt w Brukseli nie poniesie za to odpowiedzialności.
W przeddzień decyzji w sprawie sankcji, Łukaszenka natychmiast zademonstrował brak intencji jakichkolwiek zmian. Niedawno w sądzie brutalnie pobili niezależnego dziennikarza Pawła Dobrowolskiego i dwóch młodych ludzi protestujących przeciwko brutalności milicji.
Bucior OMON-owca na twarzy młodego dziennikarza – to wystarczająco silny dowód prawdziwej natury i intencji reżimu.
Procesy działaczy i liderów politycznych, protestujących przeciwko temu łajdactwu – są kontynuowane. Dzisiaj wyroki wydają na nich sędziowie, którzy zostali wykreśleni z „czarnej listy” i mogą teraz bezkarnie kontynuować te nieprawości z błogosławieństwem Unii Europejskiej.
Dwa dni temu pojawiła się informacja, że na Białorusi wykonana zostanie druga w tym roku kara śmierci.
Dzień po zniesieniu sankcji ogłoszono, że Rosja i Białoruś przyjmą wspólną doktrynę wojenną, która będzie skierowana przeciwko NATO i protestom wewnętrznych.
Łukaszenka nie ukrywał swojej radości z powodu decyzji UE o zniesieniu sankcji. Pochwalił Brukselę i od razu oświadczył, że na Białorusi nie będzie reform.
Unia Europejska jest największym sojuszem państw, które rozwijają się w oparciu o wspólne wartości. Mają prawo do podejmowania jakichkolwiek decyzji, aby chronić siebie i tych wartości. Ale gdy decyzja jest sprzeczna z tymi wartościami, grozi to samej Unii Europejskiej.
Pozostaje pytanie: Dlaczego teraz? Dlaczego w sytuacji, gdy reżim na Białorusi jest słaby, gdy tyrania wywołuje rosnące niezadowolenie ludzi? Kiedy jest oczywiste, że sytuacja wymyka się spod kontroli dyktatury? Kiedy UE ma wszelkie narzędzia, aby przybliżyć pokojowe zmiany na Białorusi? Dlaczego UE ratuje ostatnią dyktaturą w Europie, zamist pomóc ludziom w Białorusi?
Ta decyzja nie posiada moralnego uzasadnienia.
Andriej Sannikow
Kresy24.pl za interpretermag.com/harter97.org
11 komentarzy
Heilige Geist
18 lutego 2016 o 16:44Unia Europejska utrzymała w mocy embargo na dostawy broni na Białoruś. Ale to bez istotnego znaczenia, ponieważ broń importowana jest głównie z Rosji i Chin.
M
18 lutego 2016 o 19:54Białoruś to nasz bliski sąsiad. Zasługuje na normalne traktowanie. Bez względu na to kto sprawuję tam władzę. Tylko poprzez dialog można rozwiązywać wspólne problemy, sankcje tylko je pomnażają i psują relacje pomiędzy narodami.
Kocur
19 lutego 2016 o 07:58Łukaszenka to taki sam twardogłowy co putin. Jak mu pałą do łba nie wbijesz, to nie pojmie. I jak tu z takim można prowadzić dialog. Oczywiście wszędzie są światli ludzie, tyle że tu akurat o niczym nie mogą decydować.
Kocur
19 lutego 2016 o 07:56„Rekord cynizmu”, to dyplomatyczne określenie. Trzeba by napisać „głupoty”.
historia doceni
19 lutego 2016 o 14:13(zgodnie z zapowiedzią, komentarze tego autora nie będą publikowane)
historia doceni
19 lutego 2016 o 17:14Ograniczacie wolność słowa!
MAB - Kresy24
20 lutego 2016 o 17:02Nie wolność słowa, tylko wolność obrażania nas i plucia agresją.
józef III
20 lutego 2016 o 22:30poist z podpisem „Jozef III” nie należy do mnie !!!!
MAB - Kresy24
21 lutego 2016 o 13:14Sprawdziłem. Rzeczywiście, ten post zamieścił autor podszywający się pod Pana. Pisał z terenu Obwodu Grodzieńskiego, podając też fałszywy adres mailowy. Post natychmiast usunąłem.
Filip Kostrzewa
21 lutego 2016 o 20:29Ta cała Unia JEWROpejska to kiepski żart! Ten eurokołchoz przestać istnieć!!!
Filip Kostrzewa
21 lutego 2016 o 20:30Lepszy Łukaszenka, który trzyma wszystkich za pysk aniżeli eurokołchoz, który nie radzi sobie z napływającymi muslimami vel „uchodźcami”!