Stryjek był związany z Krakowem. Wraz z rodzicami mieszkał tutaj w domu wybudowanym na Osiedlu Oficerskim przez swojego ojca inż. architekta od 1933 roku.
Trzeba pamiętać, że stryjek urodził się w Klukowiczach – majątku ziemskim swego ojca, koło Brześcia n/Bugiem. Majątek i sama miejscowość leżą po prawej stronie Bugu, czyli strona wschodnia.
Mieszkając w Brześciu n/Bugiem, dzieciństwo spędził z braćmi: Ryszardem i Januszem. Kilka razy odwiedzał swoją ciotkę Joannę Krassowską – Famińską oraz jej męża, a swojego wuja dr. Eugeniusza Famińskiego w Wołożynie. Cały ten okres życia opisał w Szczenięcych latach , którego urywki są w necie i były drukowane w kwartalniku Echa Polesia wychodzącym w Brześciu n/Bugiem w 2014 r. , obecnie Republika Białoruś.
W czasie spotkania ze mną w Krakowie, Stryj opowiadał, że przed samą wojną jego brat stryjeczny profesor Jan Nielubowicz po ukończeniu studiów medycznych odbywał staż w Wołożynie. Obydwaj bracia stryjeczni wcześniej rozmawiali o tym podczas spotkania rodzinnego. Profesor wspominał dr. Eugeniusza Famińskiego i swoją pracę w szpitalu Wołożynie.
Moje koligacje rodzinne ze stryjkiem są następujące: to brat cioteczny mego Taty – ich mamy to rodzone siostry: Leokadia i Jadwiga z domu Krassowskie. Ostatnimi czasy stryj mawiał do mnie: – Jacek ty jesteś przecież mój cioteczny bratanek ! Tu w koligacjach rodzinnych wszystko się zgadza. Bohdan Nielubowicz był synem Bronisława i Leokadii Krassowskiej.
Ojciec stryjka – inżynier architekt, był w latach dwudziestych okresu międzywojennego radcą budowlanym Starostwa Brzeskiego. Cała rodzina Nielubowiczów mieszkała na Koloni Urzędniczej w Brześciu n/Bugiem w dwurodzinnym domku, zajmując jego połowę.
Moja zażyła znajomość ze stryjkiem i ciotką zaczęła się od 1965 roku. Dokładnie od momentu kiedy po maturze rozpocząłem studia w Krakowie na Akademii Górniczo – Hutniczej. Praktycznie raz w miesiącu bywałem w Krakowie u stryjostwa w sobotę na kolacji, i wtedy zaczynały się opowieści na różne tematy. Zawsze przeważał wątek rodzinny okresu przedwojennego.
Stryjek z wykształcenia był inżynierem górnikiem absolwentem Akademii Górniczo -Hutniczej w Krakowie. Ponadto miał wysłuchane wykłady z geologii na Uniwersytecie Jagiellońskim. Doktorat obronił na Uniwersytecie Łódzkim i był Doktorem Nauk Przyrodniczych. Jego pasją była historia, zwłaszcza historia rodzinna. Wiedzę i pamięć miał niesamowitą. Jak pamięcią sięgnę zawsze coś pisał, a potem publikował w krakowskiej prasie. Był poliglotą, znał 4 języki: angielski, francuski, niemiecki i rosyjski.
Moje pierwsze spotkanie ze stryjkiem miało miejsce w 1956 roku. Stryjostwo przyjechało do nas do Kielc motocyklem marki WFM. Ciotka chciała poznać moich rodziców. Dla mnie przejechać się motocyklem w wieku 9 lat było wielka frajdą. Koniecznie chciałem się przejechać motocyklem. Na prośbę taty stryjek zabrał mnie na tylne siodełko, i ruszyliśmy w drogę. Pełen strachu i obawy o życie kurczowo trzymałem się rękoma za pas stryjka.
Odjechaliśmy od domu 5 km w kierunku na Kraków, potem powrót – razem 10 km. Spocony ze strachu i z bijącym sercem zsiadłem z motocykla przed domem. Efekt jazdy był taki, że więcej na motocykl już nie wsiadłem.
Kiedy w latach dziewięćdziesiątych jeździliśmy często z synem i żoną do Krakowa aby pokazać synowi zabytki, zawsze bywaliśmy u stryjostwa w odwiedzinach. W czasie takiego jednego wyjazdu, stryjek wpadł na genialny pomysł, aby napisać historię rodziny mej babci i jego matki, a więc historii rodu Krassowskich herbu Ślepowron. Zaangażowałem się solidnie do tematu – było to w latach 1992-1995. Stryjek zrobił badania rodzinnno-historyczne. Ja wziąłem na siebie wyjazdy samochodem do Węgleszyna – do parafii gdzie w tutejszym kościele byli ochrzczeni nasi przodkowie. Pojechaliśmy z żoną na cmentarz w Węgleszynie, gdzie pochowani są moi pradziadkowie Krassowscy. Zrobiłem kilka zdjęć, które wykorzystano w przyszłej biografii.
Stryjek, chcąc aby historia rodzinna, którą zaczął pisać, była bogata w fakty historyczne i poparta dokumentami stwierdził: – należy odwiedzić żyjącego w Kielcach kuzyna Stanisława Krassowskiego. Przypuszczał, że kuzyn w Kielcach może mieć po swoim ojcu Antonim ciekawe rękopisy, zdjęcia czy też inne pamiątki. Trafił w dziesiątkę. Już po pierwszych odwiedzinach okazało się, że w tym temacie jest tu kopalnia złota. Dokumenty, rękopisy, dyplomy i zaświadczenia wydane naszemu pradziadkowi Florianowi przez Heroldię Królestwa Polskiego w połowie 19 wieku, wszystko w oryginale.
Co do osobowości, i sposobu bycia stryjka były różne jego powiedzonka – jedno z nich, które zapamiętałem, to takie, że: – Panu i kpu to wszystko ujdzie. Były też i zwroty: – Ty stary capie – wypowiadane z dobrocią i humorem pod moim adresem. Do tego zwrotu byłem przyzwyczajony i się nie gniewałem, było to normalne. To był cały stryjek Bohdan Nielubowicz.. Różnica wieku pomiędzy mną a stryjkiem wynosiła 23 lata, a to jest jedno pokolenie.
Kto nie znał stryjka Bohdana Nielubowicza dokładnie, to na niektóre jego powiedzonka i zwroty mógł czuć się obrażony.
Kiedy rozpoczęło się zbieranie wszelakich metryk oraz innych dokumentów, aby napisać Historie Rodu Krassowskich herbu Ślepowron – linia Zakrzowska, to cały ciężar autorstwa i redakcji stryjek wziął na siebie.
Razem odbyliśmy wyjazd do Sądu w Jędrzejowie, dotarliśmy do Hipoteki Dobra Zakrzów. Wyjaśniło się, kiedy był kupiony majątek i za jak kwotę. Cała przygoda trwała 2 lata. Jej zwieńczeniem była podróż samochodem śladami pradziadka na Podlasie. Docelowo był to Mężenin miejsce – urodzenia dr. Floriana Krassowskiego, oraz Rusków z zabytkowym kościołem, gdzie pradziadek był ochrzczony. Nie zapomnieliśmy też być w Piekutach Wielkich na parafii u księdza Kaczyńskiego, który dostarczył nam wiele cennych informacji o rodzie Krassowskich.
Gdy nocowaliśmy w Terespolu, Stryjek przy kolacji podjął jakże oczywistą decyzję: – jutro na jeden dzień jedziemy pociągiem do Brześcia n /Bugiem, przecież to miasto mych dziecięcych lat.. W Brześciu n/Bugiem program był prosty: najpierw Kolonia Urzędnicza, dom gdzie mieszkał z rodzicami, potem kościół parafialny, spacer po mieście, a na końcu udajemy się na cmentarz. Tu był pochowany brat stryjka Janusz, zmarły jeszcze jako kilkuletni chłopiec. Mimo intensywnego poszukiwania, grobu nie znaleziono, ale okazało się, że w czasie wojny cmentarz był częściowo skasowany przez Niemców, a potem po wojnie też. Być może grób Janusza był w tym kwartale.
Smutne to było dla stryjka – koniecznie chciał odszukać grób brata. W powrotnej drodze do Terespola powiedział: – gdybyśmy znaleźli grób, to ja bym zrobił ekshumacje, i prochy brata zabrał do Krakowa na Cmentarz Rakowicki do grobu rodziców.
Ten jeden dzień pobytu w Brześciu n/Bugiem miał miejsce dokładnie w 60. rocznicę wyjazdu stryjka z rodziną przed wojną na stałe do Krakowa. Rachunek jest prosty: 1933-1994 – różnica to ponad 60 lat. Ostatnie 15 lat, to były już rzadsze wyjazdy do Krakowa, ale korespondencja mailowa była bardzo bogata.
Stryj dużo pisał na różne tematy historyczne, których kopie zawsze mi przysyłał. Zmarł w sierpniu 2016 roku. Pochowany został na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie.
Jacek Grzybała
2 komentarzy
[email protected]
28 lutego 2017 o 18:42Panie Stanisłąwie jest świetnie ułożone w wierszach i wszystko jest super . Nigdy w życiu nie przypuszczałem , że kiedyś napisze wspomnienie o moim Stryjku Nielubowiczu , a to wszystko dzięki Pana pomysłowi i że to będzie opublikowane w Archiwum Kresowym. Jacek Grzybała
[email protected]
28 lutego 2017 o 18:49Postaram sie jeszcze z 2 lub 3 zdjęcia dołączyć z wyprawy do Piekut lub do Brześcia o ile znajdę u cioci Marysi Nielubowiczowej.