Cztery miesiące temu opozycyjny dziennikarz Roman Protasiewicz został aresztowany w Mińsku po tym, jak białoruskie służby uprowadziły samolot Ryanair, lecący z Aten do Wilna. W tym czasie udzielił kilku wywiadów państwowym mediom, wystąpił na konferencji prasowej, na której zapewniał, że wszystko u niego w porządku, że służby reżimu nie torturują go, a proces, który go czeka będzie obiektywny. Trudno jednak uwierzyć, że te wystąpienia były dobrowolne.
Rodzice Romana, którzy wyjechali z Białorusi do Polski odmawiają udzielania wywiadów, ale matka chłopaka zrobiła wyjątek i dała krótki komentarz „Naszej Niwie”.
„Kontaktujemy się z Romanem przez Telegram mniej więcej co drugi dzień. Mogę do niego pisać, zapytać co słychać, jak się czuje, coś w tym stylu. Dosłownie kilka ogólnych pytań o codzienność. Na pytania, na które nie wolno mu odpowiadać, po prostu nie odpowiada. Czasami Roman prosi o podanie czegoś do jedzenia, papierosów. Ostatnio się przeziębił, podaliśmy mu lekarstwa. Przekazaliśmy też książki: coś o Czarnobylu, publikację statystyczną, beletrystykę, coś z psychologii” – mówi Natalia Protasiewicz.
„Moja córka, siostra Romy, przekazała mu jakieś pieniądze i inne rzeczy. Roman został zatrzymany w maju i został bez ciepłej odzieży. Nie miał ani butów, ani kurtki, kupiliśmy te rzeczy i moja córka mu je przekazała. Przekazuje mu też paczki z żywnością. Paczki są przekazywane w określonym miejscu, przekazujemy je określonym osobom, które pilnują go w mieszkaniu, w którym mieszka Roman. Jego siostra nie ma możliwości spotkania się z nim. Ci ludzie odbierają rzeczy i oddają je Romanowi. Nie wiemy nawet, czy jest w mieszkaniu, czy w domu. Wiemy tylko, że przebywa w areszcie domowym. Roma mieszka z Sofią, przynajmniej tak nam powiedział”.
Według „Naszej Niwy”, przez ostatnie dwa miesiące Roman Protasiewicz nie był przesłuchiwany.
„Nigdzie go teraz nie wypuszczają. Żadnych spacerów, żadnego wychodzenia na dwór. On cały czas jest w zamkniętym pomieszczeniu – mówi Natalia Protasiewicz.
„Wiem, że mój syn nie jest zdrajcą. On nigdy nie był i nie jest zdrajcą. I to, co się teraz dzieje, nie sądzę, żeby mój syn zdradzał jakieś tajemnice, zdradzał kogokolwiek czy wrabiał kogokolwiek. Ludzie już to potwierdzili: Roman wypowiedział to, co wiedziały już odpowiednie organy białoruskie”, – przekonuje matka Romana i dodaje; „Mój syn z natury nie jest taką osobą. Gdyby taki był, gdyby był tchórzem, to nie brałby udziału w tych wszystkich rzeczach i nie robiłby tego, co robił”.
oprac. ba za nashaniva.com
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!