Na pamiątkę zostało nam tylko kilka zdjęć i medalik, ale i tak jesteśmy szczęśliwi, bo wiemy, gdzie jest grób dziadka – mówi szer. Cezary Franczak, wnuk sierż. Józefa Franczaka „Lalka”, ostatniego żołnierza niepodległościowego podziemia. Przyznaje, że trafił do armii pod wpływem historii rodziny. – Może któraś jednostka wojskowa wybierze kiedyś dziadka na swojego patrona – mówi.
Kiedy po raz pierwszy usłyszał Pan o dziadku i jego historii?
Zawsze się w domu o nim mówiło, ale jako dziecko nie zwracałem na to większej uwagi. Moja babcia Danuta sporo o nim opowiadała, ale umarła zanim zacząłem poważniej interesować się historią rodziny. Wszystko zaczęło się zmieniać w 2006 roku, gdy miałem 17 lat. Zmieniliśmy wówczas nazwisko z „Mazur”, czyli nazwiska babci, na „Franczak”. Dziadkowie byli zaręczeni i po wojnie chcieli się pobrać, ale żaden z księży ze strachu przed represjami ze strony władz nie zgodził się udzielić im ślubu. Dopiero w 1992 roku sąd uznał mojego ojca za syna „Lalka”.
Pana ojciec poznał swojego tatę?
Tak, ale prawie go nie pamięta. Urodził się w 1958 roku i miał 5 lat, gdy dziadka zabił UB. Dziadek ukrywał się i kiedy chciał zobaczyć syna, umawiał się z babcią gdzieś na polu. Pewnego razu ojciec zauważył w stogu siana czyjeś ręce. To był dziadek. Z ukrycia obserwował syna. Babcia jednak dla bezpieczeństwa wmówiła mojemu tacie, że to wszystko mu się wydawało.
Są w rodzinie jakieś pamiątki po „Lalku”?
Bardzo mało. Mamy kilka zdjęć i medalik, dziadek zgubił go podczas powojennej tułaczki. Kobieta, u której się wówczas ukrywał, podarowała po latach medalik mojemu ojcu. Ale i tak mamy szczęście, bo wiemy gdzie jest grób dziadka. Pochowano go w anonimowej mogile na lubelskim cmentarzu. Po 20 latach rodzina dostała zgodę na przeniesienie ciała do rodzinnego grobowca w podlubelskich Piaskach.
Dwa lata temu odbył się pogrzeb…
Pochowane w latach 80. szczątki były pozbawione głowy. Instytut Pamięci Narodowej ustalił, że odcięta głowa miała posłużyć prokuraturze do zbadania, który z dentystów leczył ukrywającego się Franczaka. Potem czaszkę przekazano uczelni medycznej do celów naukowych. IPN odnalazł ją na Uniwersytecie Medycznym w Lublinie i pochowaliśmy ją w grobie rodzinnym. Dzięki temu dziadek może wreszcie spoczywać w spokoju. czytaj dalej
Kresy24.pl za Polska Zbrojna
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!