„Zagrożenie wybuchem wojny kontynentalnej na masową skalę jest realne” – ostrzegł szef Rady Bezpieczeństwa Narodowego Ukrainy Ołeksandr Turczynow i zapowiedział powszechną mobilizację rezerwistów. Skąd takie nagłe zaostrzenie wojennego kursu w sytuacji kiedy wiele wskazuje na możliwość zawarcia pokoju w Donbasie?
„Jeśli zajdzie taka konieczność, wprowadzimy w kraju stan wojenny” – oświadczył nowy szef ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa na konferencji prasowej. Jego wypowiedź cytuje BiznesInform. Według Turczynowa, zagrożenie wybuchem wielkiej wojny na naszym kontynencie „nie zostało zdjęte z porządku dziennego”.
Wcześniej Turczynow zapowiedział kolejne fale mobilizacji i poboru do wojska, a także przeprowadzenie rotacji w szeregach armii. „To nie będzie jednorazowa akcja. Aby zachować zdolności obronne musimy przeprowadzić kilka etapów mobilizacji. Dzięki temu uzyskamy potężną 100-tysięczną rezerwę przeszkolonych żołnierzy, którzy staną natychmiast do walki w przypadku wprowadzenia stanu wojennego” – podkreślił szef ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa.
Wcześniej minister obrony Ukrainy Stepan Połtorak zapowiedział, że w najbliższym czasie powołanych zostanie do służby 40 tys. poborowych, a kolejne 10,5 tys. żołnierzy przejdzie na zawodową służbę kontraktową.
Zdaniem obserwatorów, „mobilizacyjne zapowiedzi” ukraińskich władz są pewnym zaskoczeniem w sytuacji kiedy coraz bardziej realne staje się zawarcie trwałego pokoju na Ukrainie.
Niewykluczone, że ukraińskie władze są przekonane, iż przyparty do muru sankcjami ekonomicznymi Władimir Putin postanowił ostatecznie cofnąć swoje wsparcie dla separatystów w Donbasie i armia rosyjska nie przyjdzie im z pomocą w przypadku nowej ofensywy ukraińskiej. W przeciwnym razie przeciwko komu miałyby zostać skierowane tak intensywnie rozbudowywane ukraińskie siły zbrojne?
Kresy24.pl / lvivnews.info
3 komentarzy
czytelnik
17 grudnia 2014 o 21:54Już dawno powinni ogłosic stan wojenny.
anka11
17 grudnia 2014 o 22:00jedyna okazja dla Ukrainy aby pozbyć się prorosyjskich zdrajców z Donbasu!
Marcin
18 grudnia 2014 o 14:17Więc rzeczywiście rząd ukraiński może korzystać z polskich doświadczeń. Czy Poroszenko złoży wizytę Kiszczakowi by udzielił mu praktycznych porad jak walczyć z własnymi obywatelami?