Relacja Faustyny Sosnowskiej 11 czerwiec 2010 r. Spisał wnuk – Jacek Buciński.
Witam. Przepraszam, że dopiero teraz odzywam się do Pana w związku z pytaniami ale nałożyło się na siebie kilka spraw (pisałem pracę dyplomową, babcia chorowała a ostatnie ulewy w Warszawie trochę zalały babci mieszkanie), które uniemożliwiły mi korespondencje z Panem i dłuższe rozmowy z moja babcią. Wczoraj wieczorem przeprowadziłem z babcią długą rozmowę i mam dla Pana kilka odpowiedzi, które zaskoczyły mnie bardzo, ze względu na szczegółowość (uwzględniając stan pamięci prawie 100 letniej kobiety).
Ale do rzeczy. Co do młyna to babcia oczywiście pamięta go ale, że jak mówi mieszkała w innej części Iwieńca nie wie do kogo należał i czy był państwowy czy prywatny. Pamięta, że młyn był drewniany, był w nim młynarz, ale czy był właścicielem to nie wie, opisała młyn w miarę dokładnie, że był koło mostka przy białym kościele (w okolicach), miał dużą drewnianą turbinę wodną, która go zasilała – oczywiście była ona umieszczona w rzece (Wołma). Babcia wspomina, że na rzece były umieszczone drewniane zastawki (słowa babci), które regulowały przepływ (natężenie) wody. Były one w jakiś sposób ruchome gdyż jak mówi babcia nieraz były otwarte wszystkie, a nieraz jedna lub dwie.
Babcia w kontekście młyna wspomina też powódź (czasowy temat) w Iwieńcu, która zerwała mostek koło białego kościoła i dzieci, w tym babcia nie mogły wrócić ze szkoły (z białego kościoła) i musiały iść przez Zarzecze gdzie dopiero odebrali je rodzice. Powódź ta była na wiosnę lub późną zimę gdyż babcia wspomina, że to spiętrzenie kry połamało most, który później odbudowano. Babcia wspomina, że gdy kra skuwała całą rzekę i gdy się pietrzyła to wojsko rzucało granatami by ją rozbić, co moja babcia osobiście widziała.
Pytał Pan także o Boże Ciało w Iwieńcu i tu pamięć babci zaskoczyła mnie całkowicie. Babcia moja należała do Czerwonego Kościoła a więc tam chodziła na procesję, która odbywała się po ulicy Kościuszki ( jak weszli ruscy przerobili ja na 17 października- słowa babci). Babcia dokładnie pamięta gdzie były stacje tej procesji. Pierwsza stacja była niedaleko kościoła (idąc od kościoła po lewej stronie) na ganku domu Państwa (lub Pana) Mikuckich, którzy wyrabiali (ł) garnki. Druga stacja była przy domu rodzinnym (nazwisko panieńskie babci to Achrem-jej ojciec, a mój pradziadek był szewcem. Miałem okazję go poznać i nawet całkiem nieźle pamiętam gdyż udało się go ściągnąć do Polski w latach 60) mojej babci (prawa strona) najprawdopodobniej pod nr 22. Trzecia stacja była najpierw na ganku domu Państwa Krotów a później Państwa Karpińskich. Czwarta stacja była koło krzyża, który stał przy zaułku (słowa babci) a następnie procesja zawracała i szła z powrotem do kościoła. Babcia mówi, że stacje były w tych samych domach gdyż na jej ulicy było większość domów żydowskich. Babcia wspomina, że stacje były bardzo pięknie ozdobione.
Ale to nie koniec opowieści o Bożym Ciele w Iwieńcu, gdyż kilka razy procesje Białego i Czerwonego Kościoła organizowane były wspólnie, a raczej jeden kościół zapraszał drugi. Polegało to na tym, że procesja z Białego Kościoła przychodziła do Czerwonego Kościoła i razem odbywała się procesja, albo raczej szły dwie procesje koło siebie. Na powitanie takiej przybyłej procesji z Białego Kościoła wychodziła cała procesja z Czerwonego Kościoła i czekała na nią w okolicy strumyka. Gdy obie procesje stawały przed sobą następowało powitanie, które polegało na trzykrotnym pochyleniu flag kościelnych i narodowych i innych relikwii, które są niesione na początku procesji.
Po takim powitaniu obie procesje szły razem aż do Czerwonego Kościoła i tam procesja obchodziła kościół a stacje były wkoło niego na cmentarzu (gdy do Czerwonego Kościoła przychodziła procesja z Białego Kościoła procesja była wkoło Czerwonego Kościoła, w innym wypadku po ul. Kościuszki). Po wspólnej procesji obie szły odprowadzając procesję z Białego Kościoła do miejsca gdzie się spotkały i witały i tam następowało pożegnanie podobne do powitania. Gdy procesja z Czerwonego Kościoła szła z rewizytą, odbywało się tak samo tylko, że procesja wspólna była po ulicach przy Białym Kościele i tam były stacje. Babcia mówi, że Biały Kościół miał większą procesję gdyż przychodzili także ludzie z okolicznych wiosek gdzie nie było kościoła.
Babcia wspominając Boże Ciało wspomina je jako piękne i podniosłe wydarzenie i szczerze mówiąc dało się usłyszeć w babci głosie, że wspomnienia te wywołują u niej wielką radość i zadowolenie. Gdy zaczynałem rozmowę babcia nie była w zbyt dobrej formie (źle się czuła -upał) a pod koniec rozmowy śmiała się i żartowała. To pokazuje jaką moc mają wspomnienia o Bożym Ciele w Iwieńcu i z jakimi uczuciami się kojarzą.
Pytania o elektrownie w Iwieńcu zadam babci w najbliższym czasie i dam Panu oczywiście znać. A może jeśli miałby Pan czas i chęci to po przeredagowaniu mojego maila przesłał by pan go na forum iwienieckie by wspomnienia o Iwieńcu przeczytali wszyscy, dla których Iwieniec jest ważny. Przesyłam pozdrowienia dla Pana i wszystkich członków forum od mojej babci Faustyny Sosnowskiej z domu Achrem.
Ś.P. Faustyna Sosnowska zmarła 2 lipca 2013 r. Cześć Jej pamięci !
Zredagował: Stanisław Karlik
1 komentarz
jerzy pietraszkiewicz
11 listopada 2013 o 17:04W 1968r byłem w Iwieńcu oraz okolicznych wsiach Towkany i Sudziewcze. Z tamtych stron pochodzi cała rodzina mego ojca, ciotka Lodzia mieszkała niedaleko rynku.