Podczas powyborczych protestów w Mińsku, w okresie od sierpnia do września 2020 r. w wyniku działań sił bezpieczeństwa w Mińsku ucierpiało co najmniej 1406 osób. Co trzecia z nich doznała obrażeń średniego lub ciężkiego stopnia albo niepełnosprawności.
Ponad 600 z nich ucierpiało nie w trakcie demonstracji, lecz po zatrzymaniu na komendach milicji bądź w areszcie śledczym przy ul. Akrestina. Doszło do co najmniej trzech przypadków przemocy seksualnej, jeden ze zgwałconych miał tylko 17 lat. Do takich przerażających statystyk dotarła redakcja Mediazony.
Mediazona poinformowała, że do jej redakcji zgłosił się anonimowy informator, który zaproponował kopie archiwum Komitetu Śledczego. Zawierało ono materiały dotyczące zgłaszanych po 9 sierpnia przypadków przemocy, tortur, pobić, gwałtów i odniesionych przez demonstrantów obrażeń. Archiwum zawierało kilka tabel z krótkimi informacjami o każdym przypadku, a także materiały z kontroli raportów tortur. Mediazona przeanalizowała je.
Czy można ufać anonimowemu informatorowi
Jeden z dokumentów znajdujących się w archiwum był już znany redakcji Mediazony. Mowa o tabeli, w której odnotowywane były obrażenia doznane w wyniku użycia tzw. środków specjalnych – granatów błyskowo-hukowych, kul gumowych i gazu – która trafiła do rak redaktorów już wcześniej od innego anonimowego informatora.
Niektóre akta zawierały nazwę placówki medycznej, do której przewożono poszkodowanych. Mediazona skonfrontowała dane informatorom w Miejskim Szpitalu Klinicznym nr 10 i Szpitalu Medycyny Ratunkowej w Mińsku. W tym ostatnim potwierdził się cały wykaz pacjentów; w „dziesiątce” stwierdzono, że dwie osoby z listy nie kontaktowały się z placówką.
Liczne ciężkie przypadki związane z urazami oczu, amputacjami urazowymi, śpiączką czy śmiercią protestującego zostały już wcześniej opisane przez dziennikarzy, m.in. z redakcji Mediazony. Opisy tych przypadków pokrywały się z przedstawionymi w tabelach danymi o poszczególnych osobach.
Dane o pobitych w areszcie przy Akrestina zostały porównane z wykazami zatrzymanych, sporządzanymi przez białoruskie Centrum Praw Człowieka „Wiasna”.
Ponadto Mediazona pokazała dokumenty informatorowi w jednym z centralnych wydziałów Komitetu Śledczego, który potwierdził autentyczność tabel i materiałów.
Jak analizowano przypadki
W materiałach Komitetu Śledczego zostały wymienione postawione demonstrantom diagnozy medyczne. W większości (nie opisano konkretnych urazów ok. 200 poszkodowanych) diagnoz wskazano, która część ciała została uszkodzona. Mediazona dokonała wizualizacji tych obrażeń na sylwetkach każdej z 1 406 ofiar.
„Podzieliliśmy urazy na lekkie (1), średnie (2) i ciężkie (3). Jeśli dana część ciała nie została uszkodzona, wpisywaliśmy 0 punktów. Oprócz tego przeanalizowaliśmy obrażenia według ich przyczyny: pobicie, kule gumowe, granaty błyskowo-hukowe lub gaz.
Do urazów lekkich zaliczyliśmy krwiaki, stłuczenia i lekkie oparzenia; do średnich – rany szarpane, urazy wewnątrzczaszkowe i wielomiejscowe; do ciężkich – penetrujące rany postrzałowe, urazy narządów wewnętrznych, złamania i amputacje urazowe”.
Milicjanci celowali w narządy niezbędne do życia
Największą grupą poszkodowanych w trakcie demonstracji stanowili młodzi mężczyźni. Przeciętny wiek rannego wynosił 31 lat. Najcięższe obrażenia były wynikiem użycia środków specjalnych: kul gumowych i granatów błyskowo-hukowych.
Z analizy obrażeń odniesionych po użyciu kul gumowych (40 przypadków) wynika, że podczas tłumienia protestów siły bezpieczeństwa celowały w głowę, klatkę piersiową i brzuch; Takie strzały zadały najpoważniejsze obrażenia. To od strzału w klatkę piersiową 10 sierpnia zginął 34-letni Aleksandr Tarajkowski, który z podniesionymi rękami szedł w kierunku funkcjonariuszy oddziału „Alfa” w pobliżu stacji metra Puszkinskaja. Inny uczestnik protestu, 37-letni mężczyzna został postrzelony w prawą część klatki piersiowej, kula uszkodziła mu płuco: lekarze zdiagnozowali u niego otwartą odmę opłucnową. Spędził trzy dni w śpiączce. 24-letniemu demonstrantowi przestrzelono brzuch, co doprowadziło do wytrzewienia jelita cienkiego.
W jaki sposób Komitet Śledczy uzyskał dane o ofiarach i ile osób zostało rannych?
Nie sposób oszacować całkowitej liczby ofiar protestów. Dane, które otrzymała Mediazona, odnoszą się tylko do sytuacji w Mińsku i areszcie śledczym w Żodino, chociaż przemoc stosowano również w innych miastach. Ponadto Komitet Śledczy ma wiedze tylko o przypadkach, w których protestujący trafił do szpitala lub sam miał odwagę donieść przeciwko siłom bezpieczeństwa.
Źródło Mediazony w miejskim szpitalu klinicznym nr 10, do którego przewożono rannych wyjaśnia, że lekarze zgłaszają milicji wszystkie takie przypadki obrażeń – bo mają taki obowiązek przy rejestracji pacjenta. Procedurę tę potwierdza również pracownik jednej ze stacji pogotowia ratunkowego w Mińsku: „W naszych kartach, jeśli zdiagnozujemy np. zamknięty uraz czaszkowo-mózgowy, zwichnięcia, złamania itp., musimy wskazać rodzaj kontuzji. Wszędzie wskazywaliśmy „przestępstwo” i dopisywaliśmy, że [obrażenia], według pacjenta, zostały zadane przez funkcjonariuszy milicji, OMON-u i milicję drogową”. Rozmówca twierdzi, że informacja jest automatycznie przekazywana na milicję, po czym wzywani są lekarze w celu złożenia zeznań. Inni protestujący mogli odnieść obrażenia niewymagające leczenia lub zwrócić się do ochotników medycznych i nie składać skargi do Komitetu Śledczego. Znane są przypadki, gdy skarga skierowana do KŚ obracała się przeciwko skarżącemu i kończyła się wszczęciem sprawy karnej przeciwko samej ofierze; Takie sytuacje skłaniają ludzi do ukrywania się, wyjeżdżania za granicę i unikania sił bezpieczeństwa.
Po trafieniu w głowę gumowe kule powodowały urazy czaszkowo-mózgowego i złamania kości twarzy. Na przykład 40-letni protestujący został hospitalizowany po ostrzale z rozpoznaniem „zamkniętego urazu czaszkowo-mózgowego, wstrząsu mózgu, licznych ran postrzałowych w dolnej szczęce po prawej stronie”. Odniósł również obrażenia klatki piersiowej, brzucha i lewego uda. U 29-letniego protestującego gumowa kula przebiła zatokę szczękową i złamała nos z przemieszczeniem fragmentów kości. Kolejna ofiara została postrzelona w oko: doznał ciężkiego urazu.
Granaty błyskowo-hukowe kaleczyły demonstrantów
Granaty błyskowo – hukowe, masowo używane w pierwszych dniach protestów, gdy eksplodowały w tłumie uszkadzały ciało na poziomie ud i poniżej, pozostawiając rany szarpane od odłamków na całym ciele, a fala uderzeniowa powodowała wstrząśnienia i urazy mózgu.
Tego rodzaju wybuchy prowadziły do równie poważnych obrażeń co kule gumowe.
Jedna z ofiar, 30-letni mężczyzna, stracił od wybuchu prawą stopą. Dwóch innych demonstrantów doznało złamania wieloodłamkowego palca lewej ręki oraz złamania wieloodłamkowego lewej stopy i kości strzałkowej z przemieszczeniem odłamów. U 33-letniego mężczyzny po wybuchu granatu zdiagnozowano złamanie wyrostka poprzecznego kręgu lędźwiowego.
Jedną z ofiar odłamek trafił w klatkę piersiową, co doprowadziło do odmy opłucnowej.
Ze względu na poważny charakter obrażeń większość poszkodowanych w wyniku użycia środków specjalnych przyjmowano do szpitali z ulicy, z pominięciem komend i aresztów. Pacjentów w najcięższym stanie kierowano do szpitala wojskowego, lżej rannych rozmieszczano w miejskich szpitalach klinicznych i szpitalach medycyny ratunkowej.
– Trafiali do nas z urazami wielomiejscowymi. Wśród nich zawsze pojawia się zamknięty uraz wewnątrzczaszkowy, a dalej różne kombinacje: złamanie żeber, złamania kości obręczy kończyn górnych i dolnych lub złamania poszczególnych części kończyn. Krwiaków, ran tłuczonych, otarć już nie kodowaliśmy, po prostu opisywaliśmy, gdzie się znajdują – wyjaśnia Mediazonie rozmówca w jednej ze stacji pogotowia ratunkowego.
Większość osób została pobita po zatrzymaniu, a nie w trakcie starć ulicznych
Ponad połowa ofiar została poszkodowana w więźniarkach, na posterunkach milicji oraz w areszcie na Akrestina i w Żodino – czyli w sytuacjach, gdy nie stawiali oporu i nie stwarzali zagrożenia dla sił bezpieczeństwa. Wielu było wielokrotnie bitych: podczas aresztowania, potem w więźniarce lub na komisariacie, a następnie w areszcie. W niektórych przypadkach tortury trwały kilka dni.
Zatrzymanych z premedytacją bito po głowie i pośladkach
Po pobiciu w areszcie na Akrestina i na komendzie, ofiary zwalniano z urazami czaszkowo-mózgowymi i krwiakami na plecach, dolnej części pleców, łopatkach, pośladkach i udach. U ponad 220 osób rozpoznano wewnątrzczaszkowe i wstrząśnienia mózgu. Najprawdopodobniej zatrzymanych kładziono twarzą do podłogi lub ustawiano twarzą do ściany, a następnie bito pałkami. 11 października kanał telegramu NEXTA opublikował wideo z aresztu, na którym zatrzymani byli pędzeni przez szpaler funkcjonariuszy, który urządził im „ścieżkę zdrowia”.
Ponad 25 osób po pobiciach na komendach i w areszcie przy Akrescina zgłosiło się do szpitali ze złamaniami i ciężkimi urazami. 21-letniego chłopca pobito tak dotkliwie, że skończyło się to dla niego rozerwaniem lewego głównego oskrzela i odmą śródpiersiową. Jego rówieśnikowi złamano dwa żebra. W dodatku dosłownie całe jego ciało było w krwiakach: siniakach i stłuczeniach na klatce piersiowej, plecach, udach, kolanach, barkach i lewym ramieniu.
Obrażenia spowodowane przemocą seksualną
Trzech zatrzymanych odniosło obrażenia (w areszcie przy Akrestina lub w więźniarce po drodze do aresztu) świadczące o przemocy seksualnej. 31-letni mężczyzna trafił do szpitala z krwotokiem śródśluzówkowym z odbytnicy, 29-letni – z pęknięciem odbytu i krwawieniem z niego. Trzeci poszkodowany to 17-latek, u którego min. zdiagnozowano uszkodzenie błony śluzowej odbytu.
Apogeum przemocy na ulicach było 10 sierpnia, później demonstrantów bito głównie w areszcie i na milicji
Najbardziej brutalnie rozpędzano demonstrantów 10 sierpnia: co najmniej 291 osób zostało rannych na ulicach – wyłączając pobicia na milicji i w areszcie na Akrestina. Tego samego dnia doszło do najbardziej spektakularnych aresztowań: na komendy milicji zabrano ponad 3 tysiące osób. Po 10 sierpnia siły bezpieczeństwa w zasadzie non stop biły zatrzymanych lub aresztowanych.
Przemoc ze strony sił bezpieczeństwa była bezprecedensowa: nie próbowali rozpędzać żadnej grupy ludzi, którą uważali za zagrożenie, ale bili wszystkich bezkrytycznie. Odsetek osób będących pod wpływem alkoholu wśród ofiar jest znikomy – nie całe 2%, wbrew doniesieniom propagandowym. Dane nie wspominają o jednym przypadku zatrucia narkotykami. Wśród ofiar jest 24 nieletnich. Byli bici z taką samą siłą jak dorośli: wśród ran odniesionych przez młodzież są wstrząsy mózgu, krwiaki i stłuczenia. 17-letni Timur M. został pobity do tego stopnia, że został wprowadzony w śpiączkę farmakologiczną.
Wśród ofiar jest 61 kobiet, najstarsza z nich ma 72 lata: 12 sierpnia w pobliżu aresztu śledczego przy ulicy Wołodarskiego funkcjonariusze bezpieczeństwa pobili ją i złamali nadgarstek. Po aresztowaniu kobiety były również torturowane; Z ciężkości zadanych im obrażeń można zauważyć, że nie oszczędzono ich i były bite z takim samym okrucieństwem jak mężczyźni. Jednocześnie nie można powiedzieć, że kobiety były zatrzymywane rzadziej: w pierwszych dniach protestów po prostu rzadziej wychodziły na ulice, po masowych aresztowaniach rozpoczęły się marsze kobiet i łańcuchy solidarności.
Do tej pory nie wiadomo o ani jednej sprawie karnej wszczętej w związku z działaniami sił bezpieczeństwa podczas protestów. Prokuratura w Mińsku odmówiła odpowiedzi, czy toczy się śledztwo w sprawie tortur w areszcie przy ulicy Akrestina: informację o tym nazwano „informacją służbową”.
11 października funkcjonariusze bezpieczeństwa znów przystąpili do zmasowanego zatrzymywania i bicia demonstrantów, a wiceminister MSW powiedział, że milicja jest gotowa do użycia broni bojowej.
Mediazona zwraca uwagę, że opublikowane dane pochodzą z dostępnych jej informacji, więc w rzeczywistości liczba ofiar sił bezpieczeństwa jest jeszcze większa.
Kresy 24.pl za mediazona.by
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!