– To, co widzimy na Ukrainie od września, to kampania przeciw mniejszości narodowej, której efektem jest kreowanie nienawiści wobec Węgrów – powiedział minister spraw zagranicznych Węgier Peter Szijarto w rozmowie z polskim „Dziennikiem Gazetą Prawną”.
Duża część rozmowy dotyczyła oczywiście kryzysu w relacjach między Ukrainą a Węgrami wokół wydawania paszportów węgierskich przez konsula na Zakarpaciu i w ogóle sytuacji mniejszości węgierskiej zamieszkującej ten region, o czym pisaliśmy m.in. tutaj, tutaj, tutaj, tutaj i tutaj.
Na pytanie, dlaczego władze węgierskie wydają paszporty Węgrom na Zakarpaciu, Szijarto powiedział:
– Podwójne obywatelstwo jest zjawiskiem ogólnoeuropejskim. W niemal każdym miejscu Wspólnoty to jest normalnie stosowany instrument. Na Węgrzech istnieją bardzo jasne regulacje w sprawie nadania obywatelstwa osobie zamieszkującej poza terytorium Węgier. Na Ukrainie nie ma zakazu posiadania paszportu innego państwa. Wydawanie paszportów osobom zamieszkującym Zakarpacie jest zgodne z unijnymi standardami. Jest również zgodne z prawem węgierskim i nie jest sprzeczne z regulacjami ukraińskimi. Węgry prowadzą podobną politykę w Rumunii czy w Serbii. I w tych krajach nikt nie ma z tym problemu. Nikt tam nie jest przeciw wydawaniu paszportów węgierskich przedstawicielom mniejszości węgierskiej. To, co widzimy na Ukrainie od września, to kampania przeciw mniejszości narodowej, której efektem jest kreowanie nienawiści wobec Węgrów. W ubiegłym roku ukraiński parlament przeforsował prawo oświatowe, które pozbawiło Węgrów przysługującego im prawa do edukacji w języku ojczystym. Obecnie ukraiński parlament pracuje nad nową legislacją. Tym razem o tym, jak powinny być stosowane języki mniejszości narodowych. Te nowe rozwiązania zwyczajnie zabijają możliwość używania języków ojczystych przez mniejszości w administracji publicznej, w mediach i w sferze kultury. Pojawił się również pomysł deportowania Węgrów z Zakarpacia.
– Skrajnie nacjonalistyczna organizacja Mirotworec, założona przez jednego z wiceministrów ukraińskiego rządu, stworzyła i opublikowała listę paszportyzowanych Węgrów, która nie jest najbardziej pokojową formą upublicznienia czyichś nazwisk oraz adresów. Wszystko to każe nam zakładać, że prowadzona jest nieakceptowalna kampania przeciw Węgrom. Rozumiemy, że zbliżają się wybory prezydenckie na Ukrainie. Obecna głowa państwa ma dość niskie notowania w sondażach i potrzebuje dodatkowego poparcia – mówił dalej szef węgierskiej dyplomacji.
Minister odniósł się też do ataków na siedzibę centrum kultury węgierskiej w Użohorodzie.
– Przypomnę, że siedziba KMKSZ w Użhorodzie dwukrotnie była atakowana przez nieznanych sprawców, za drugim razem budynek został spalony. Są ludzie, którzy zwyczajnie podpalili budynek KMKSZ. I wie pan, co jest naprawdę nie do zaakceptowania? Fakt, że nikt w Europie nie zająknął się nawet słowem na ten temat. Tak jakby było normalne, że ktoś przychodzi i próbuje wysadzić w powietrze siedzibę mniejszości narodowej. Niech pan sobie wyobrazi, co by mówiły unijne instytucje, gdyby coś takiego dotyczyło ośrodka mniejszości narodowej w Polsce lub na Węgrzech? – mówił Szijarto.
Jak pisaliśmy, w sprawie tej śledztwo prowadzą zarówno ukraińskie, jak i polskie służby specjalne, o atak podejrzewani są członkowie prorosyjskiej organizacji z Polski. Tego wątku jednak nie ma w rozmowie.
– Nie jesteśmy rewizjonistami. Muszę takie zarzuty jednoznacznie odrzucić – zapewnił w dalszej części wywiadu minister spraw zagranicznych Węgier.
Na pytanie, czy uważa, że Ukraina to państwo upadłe, Szijarto odpowiedział:
– To, co widzimy, wygląda następująco: im dalej od Kijowa, tym mniejszy jest wpływ władz centralnych na sprawy w danym miejscu. W naszym interesie są dobre sąsiedzkie relacje i silna, demokratyczna Ukraina, która szanuje swoje międzynarodowe zobowiązania i która swoje mniejszości narodowe, także węgierską, uważa za zasoby. Na Ukrainie mieszka 150 tys. Węgrów, w ich interesie jest, żeby Ukraina była silnym i rozwijającym się państwem. Węgry, mimo ataków ze strony ukraińskiej, wielkodusznie podeszły do Ukrainy. Wspieramy Ukrainę na wielu płaszczyznach. Zaoferowaliśmy 50 mln dolarów kredytu na nowe drogi. Oferujemy każdego roku 100 miejsc dla studentów z Ukrainy, które są w pełni opłacane przez rząd węgierski. Oferujemy tygodniowe wakacje dla ukraińskich dzieci, których rodzice zostali poszkodowani w walkach na wschodzie kraju. Oferujemy programy rehabilitacyjne i lecznicze dla 37 rannych w walkach żołnierzy ukraińskich. Od 2013 r. umożliwiamy zakup gazu, który jest przesyłany przez terytorium Węgier. Okazujemy wszelką pomoc Ukrainie, żeby była silnym państwem.
Cały wywiad tutaj.
Oprac. MaH, forsal.pl
fot. CC BY-SA 3.0
1 komentarz
peter
1 listopada 2018 o 07:20Ogladalem reportarz z Zakarpatia Duzy procent ludnosci nie zna ukrainskiego I nie ma zamiaru sie jego uczyc Nie mysla tez o wyjezdzie do Wegier Moze czekaja kiedy Wegry przyjda do nich Kreml troszeczke oslabl I wysyla sygnaly do Polski I Wegier zabierajcie swoje ziemie Kresy I zakarpacie A potem kreml przyjdzie znowu wyzwalac Ukraincow z pod polskowegerskiej okupacji