Minister Stepan Połtorak powiedział, że ukraińskie okręty będą nadal przepływać z Morza Czarnego na Morze Azowskie przez Cieśninę Kerczeńską mimo zagrożenia ze strony Rosji.
-Będzie i dwudzieste, i setne przepłynięcie. Zawsze. Bo Morze Azowskie jest też Ukraińskie, a Mariupol i Berdiańsk to nasze porty, w których koncentruje się ogromna część naszej gospodarki. Nie zrezygnujemy z naszego prawa do przepływania przez Cieśninę Kerczeńską, gdy tylko potrzebujemy. Mam nadzieję, że nasi zagraniczni partnerzy dadzą radę przekonać Rosję do przestrzegania umów międzynarodowych – stwierdził.
O wydarzeniach z 25 listopada, kiedy to rosyjska FSB i lotnictwo zaatakowały ukraińskie okręty, a następnie zatrzymały je i ich załogi powiedział, że Rosja chciała wtedy uzyskać pretekst do agresji na Ukrainę na pełną skalę.
– Otwarty atak na nasze okręty wojskowe na wodach neutralnych jest nie do zaakceptowania. Myślę, że Rosja chciała, żeby nasi chłopcy otworzyli ogień, by użyć tego jako uzasadnienia agresji na pełną skalę. Już przygotowała dużą ilość sprzętu i żołnierzy na granicy z Ukrainą. Nasi marynarze działali bez użycia przemocy i bez łamania jakichkolwiek międzynarodowych konwencji lub traktatów. Stan wojenny był ochronną kraju przed możliwą następną interwencją – powiedział Połtorak.
W tym tygodniu Ukraina złożyła wniosek do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu przeciwko Rosji na bezprawne przetrzymywanie 24 ukraińskich marynarzy w moskiewskim areszcie pod zarzutami karnymi. Ukraina domaga się, by uznano ich i traktowano jak jeńców wojennych. Również w tym tygodniu Ilia Nowikow rosyjski adwokat jednego z marynarzy, Romana Mokriaka, powiedział w radiu „Echo Moskwy”, że podczas ataku na ukraińskie okręty Rosjanie wystrzelili około 1200 sztuk amunicji wystrzelonej z działa wielokalibrowego okrętu służb granicznych FSB „Izumrud”. Jak pisaliśmy pod koniec zeszłego roku, z opublikowanych w internecie filmów wynika, że Rosjanie użyli także lotnictwa.
Według słów Nowikowa, powołującego się na swojego klienta, Ukraińcy, by nie odpowiadać ogniem, rozproszyli swoje jednostki, starając się uniknąć pocisków i wyminąć Rosjanan. Z początku manewr się udawał, jednak ostatecznie Rosjanie uszkodzili lub dogonili po kolei wszystkie okręty i doszło do abordażu.
Oprac. MaH, 112.ua, echo.msk.ru
fot. CC BY-SA 3.0
1 komentarz
observer48
12 stycznia 2019 o 00:24Kacap wszędzie się ryje, jak świnia.