
Collage / grafika: Gordon
Ukraina zaczęła stosować jeżdżące roboty-bomby? A my mamy żywe bomby!
Szokującą nową praktykę rosyjskiego dowództwa ujawnił jeden ze szturmowców 82 pułku zmotoryzowanego pod Wołczańskiem w obwodzie charkowskim. Twierdzi on, że żołnierzom, którzy nie chcą iść na “mięsne szturmy”, oficerowie przytwierdzają na piersiach miny i siłą wypychają ich z tym ładunkiem do ataku.
“Nie chciałem iść do tego całego Wołczańska bo prawie nikt z naszych kolegów, którzy tam poszli, nie wrócił. Wtedy przywiązali mnie do drzewa i tak zostawili na 4 godziny. Było strasznie bo dookoła latały Baby Jagi (ukraińskie drony).
A mojemu kumplowi, który też nie chciał iść do szturmu i protestował, przyczepili do piersi TM-kę (mina przeciwpancerna TM-62M) i tak go z nią wysłali. To k… jakiś koszmar!” – skarży się rosyjski żołnierz.
“A jak podpisywałeś kontrakt wojskowy, żeby iść do innego kraju zabijać ludzi za pieniądze, to się nie bałeś?” – zapytał ktoś na jednym z niezależnych forów.
Z relacji szturmowca nie do końca wynika jak działa ten nowy rosyjski “system motywacji”. Czy mina zostanie zdalnie zdetonowana, jeśli żołnierz spróbuje się poddać lub się wycofać? Czy też w ogóle z żołnierzy zaczęto robić żywe bomby? Zapewne wkrótce zrobi się o tym głośniej bo to coś zupełnie nowego i dotychczas w rosyjskiej armii niespotykanego.
Zobacz także: Naród w szoku! Pokazali “chwiejnych i pogiętych” szturmowców (WIDEO, 18+).
KAS










2 komentarzy
Kpinasputina
25 listopada 2025 o 17:21A jeden rusek to zawiesił sobie na karku to, co przed chwilą wyprodukował w toalecie i chciał odorem szturmować.
Hmm
25 listopada 2025 o 17:30Czemu po prostu tych min z siebie nie zdejmą?