Przebywająca na Białorusi misja Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej zwraca uwagę na konieczność dostosowania systemu reagowania na sytuacje awaryjne, które mogą się pojawiać w białoruskiej elektrowni atomowej w Ostrowcu, do międzynarodowych norm bezpieczeństwa.
„Misja zwróciła uwagę na konieczność dążenia do tego, aby normy regulujące funkcjonowanie elektrowni jądrowej w Ostrowcu zostały ujednolicone z normami Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej, w szczególności te, które dotyczą zdolności reagowania kryzysowego” – powiedział szef misji, dyrektor generalny fińskiego organu regulującego kwestie bezpieczeństwa jądrowego i promieniotwórczości – STUK Petteri Tiippana, w rozmowie z białoruskimi dziennikarzami, z którymi spotkał się w piątek w Mińsku, donosi interfax.by.
Tiippana zauważył również, że wnioski i zalecenia misji MAEA odnoszą się do realizacji tych problematycznych kwestii, które zostały nakreślone przez stronę białoruską.
Misja pracowała na Białorusi 12 dni – od 2 do 14 października.
Białoruska elektrownia atomowa jest budowana przez Rosatom w Ostrowcu na Grodzieńszczyźnie, według rosyjskiego projektu reaktora „WWER-1200”. Będzie się składać z dwóch bloków energetycznych, po 1,200 MW każdy.
Elektrownia od początku budzi kontrowersje. Podczas prac na placu budowy doszło do dziesięciu wypadków, co niedawno przyznał wiceszef resortu energetyki Białorusi. Najgroźniejszy wypadek miał miejsce 10 lipca br. podczas prac montażowych. Ważący 330 ton reaktor zerwał się z rusztowania i runął na beton z wysokości 4 m. Strona białoruska długo zbywała sprawę milczeniem, później zaprzeczała, jakoby coś się wydarzyło. Wreszcie pod naciskiem opinii publicznej przyznała, że „doszło do incydentu”.
Przypomnijmy, według doniesień niezależnych ekspertów, na miejsce budowy elektrowni jądrowej, władze Białorusi wybrały najniebezpieczniejsze z możliwych miejsc –Ostrowiec, przed którym ostrzegał zespół białoruskich fizyków pod kierownictwem prof. Aleksandra Michalewicza, członka Białoruskiej Akademii Nauk specjalizującego się w energetyce jądrowej. Ich podpisy widnieją pod ekspertyzą.jeszcze w 1993 roku. Ujawniamy ich raport, który potwierdza groźbę zagłady mogącej pochłonąć miliony ofiar na Białorusi, Litwie i w Polsce.
Zachęcamy do komentowania materiału na naszym oficjalnym fanpage’u:https://www.facebook.com/semperkresy/
Kresy24.pl
1 komentarz
Darek
14 października 2016 o 20:29Na szczęście nowe reaktory różnią się od tych z Czarnobyla czy Fukushimy. W razie stopienia rdzeń przetapia się przez dno do basenu z wodą gdzie będzie powoli stygł. Oznacza to znacznie mniejsze ew. skażenie niż w Fukushimie i Polska jest względnie bezpieczna. Nie można tego powiedziec o Litwie, gdybym mieszkał w odleglości 50 km od reaktora już dziś kupiłbym płyn Lugola. To, że ten reaktor kiedyś ulegnie poważanej awarii (o ile zostanie uruchomiony) jest prawie pewne. Nawiasem mówiąc mający wysoką kulturę techniczna i b. duże doświadczenie w en. atomowej Czesi nie radzą sobie z reaktorami w Temelinie. Od dłuższego czasu nękaja je nieustanne awarie, a są to nówki!