
Dmitrij Miedwiediew. Fot: Jedinaja Rosija/er.ru
Rosyjska wierchuszka nerwowo zareagowała na sugestię szefa polskiej dyplomacji Radosława Sikorskiego, który zaproponował ustanowienie strefy zakazu lotów nad Ukrainą i strącanie rosyjskich dronów przez państwa NATO. W odpowiedzi na te słowa „papierek lakmusowy” nastrojów Kremla, czyli były prezydent i premier Rosji Dmitrij Miedwiediew – obecnie jeden z najbardziej agresywnych polityków, otwarcie zagroził wojną z Sojuszem Północnoatlantyckim.
„A tak poważnie, to realizacja prowokacyjnej idei kijowskich i innych głupków o utworzeniu »strefy zakazu lotów nad Ukrainą« i możliwości zestrzelenia naszych bezzałogowych statków powietrznych przez kraje NATO będzie oznaczała tylko jedno – wojnę NATO z Rosją. Należy nazywać rzeczy po imieniu!” – napisał Miedwiediew na swoim kanale w Telegramie, nie szczędząc wojennej retoryki.
Wściekłość Rosji wobec Polski narasta, czego dowodem jest incydent z 10 września, kiedy to – jak potwierdziły polskie władze – ponad 20 rosyjskich dronów wtargnęło w polską przestrzeń powietrzną, burząc konstrukcję jednego z domów na Lubelszczyźnie.
Co na to Moskwa? Bagatelizuje w stylu sowieckiej propagandy.
Zamiast wziąć odpowiedzialność za naruszenie granic NATO i zagrożenie dla cywilów, rosyjska propaganda próbuje zbagatelizować incydent, i „odwraca kota ogonem”.
Moskwa próbuje przedstawić działania defensywne jako „prowokacje Zachodu” i eskalację. Ministerstwo Obrony Rosji stwierdziło, że drony „nie były skierowane na cele w Polsce” i rzekomo miały uderzyć w zachodnią Ukrainę, a wloty nad Polskę to… „przypadek”.
„Obiekty w Polsce nie były planowane jako cele” – tłumaczy Moskwa, dodając z zaskakującą nonszalancją, że jest gotowa na „konsultacje” z Warszawą.
Po incydencie szef MSZ Polski, Radosław Sikorski, w rozmowie z Frankfurter Allgemeine Zeitung jasno wskazał, że Polska, NATO i UE mają techniczne możliwości wprowadzenia strefy zakazu lotów nad Ukrainą. Jednak decyzja musi zapaść wspólnie.
Groźby Miedwiediewa i próbki propagandy Kremla wskazują, że Rosja obawia się realnej reakcji NATO, mimo to wciąż eskaluje napięcie.
W sobotę, w ramach rosyjsko- białoruskich manewrów Zapad 2025, Rosja rozmieściła w obwodzie królewieckim wyrzutnie Iskander-M, kierując je w stronę Warszawy – poinformował portal Militarnyi, powołując się na wideo kanału Clash Report.
Eksperci Cyberboroshno ustalili, że zostało ono nakręcone na drodze E28, na północ od wsi Kudriawcewo w obwodzie królewieckim, około 35 kilometrów od granicy z Polską.
ba
1 komentarz
LT
15 września 2025 o 16:41Trafil swoj na swego.
Miedwiediew i Sikorski sa jak jednojajowe blizniaki.Zarowno jeden jak drugi w rownym stopniu dzialaja na szkode swoich krajow.
Moze powinni zakonczyc niechlubne kariery w polityce ,spotkac sie razem i spedzic czas na tym co ich laczy?