Na Białorusi rozpoczął się proces byłego dyrektora fabryki „Borysowdrew” Władimira Malcewa. Oskarżono go o nadużycia władzy i niedotrzymanie terminów przy modernizacji przedsiębiorstwa państwowego.
Sąd okręgowy w Mińsku rozpoczął rozpatrywanie sprawy karnej przeciwko byłemu dyrektorowi generalnemu przedsiębiorstwa obróbki drewna „Borysowdrew” Władimirowi Malcewowi, który oskarżony jest o nadużycia władzy przy realizacji programu państwowego – modernizacji firmy. Zarzuca mu się spowodowanie szkód na dużą skalę, oraz poważnego uszczerbku dla interesu publicznego, jakim jest przekroczenia terminów realizacji rządowego programu modernizacji fabryki „Borisowdrew”.
Władimirowi Malcewowi, który przebywa w areszcie od 13 marca grozi kara pozbawienia wolności, od 3 do 10 lat.
Jeszcze dwa lata temu przed Malcewem rysowała się różowa perspektywa. W listopadzie 2012 roku, zakład po raz pierwszy odwiedził Łukaszenka, nakazał wtedy zakończenie modernizacji przedsiębiorstwa: „W listopadzie przyszłego roku powinien być tu cukiereczek” – zażądał od nowo mianowanego szefa firmy.
Po przedsiębiorstwie prezydent przechadzał się wraz z młodym dyrektorem, i wydając polecenia nie szczędził mu wyrazów sympatii: „ Ja przecież rozumiem, że jemu lekko dziś nie jest w tej demokracji. On tu zastał notoryczne pijaństwo”, „ Nie można winić dyrektora, on tu relatywnie nie długo jest, przyszedł tu z przemysłu obronnego”.
Łukaszenka roztaczał też przed Malcewem perspektywy:
„Mam wielką nadzieję, że rozpoczniesz tu nowego życie, tak w ogóle. 7 listopada przyjadę tu i powiem: „nawet ministra nie trzeba było tu przysyłać, wystarczyło wziąć takiego dyrektora jak ty i zrobić z niego ministra”.
Ale gdy po roku w Borysowie pojawił się znów Łukaszenka, to – jak pisały białoruskie media, – urządził chyba największą publiczną awanturę w swojej 20 letniej karierze. Gdy zobaczył, że teren wokół zakładu jest uprzątnięty, ale tylko połowicznie, Łukaszenka wściekł się: „Mianowałem cię dyrektorem, kazałem ci zrobić tu porządek. Dlaczego tego nie zrobiłeś?” – krzyczał wściekły prezydent, a dyrektor stał jak porażony.
Należy zauważyć, że za niedotrzymanie terminów modernizacji przedsiębiorstwa „Borysowdrew”, stanowiska już wcześniej stracił przewodniczący komitetu wykonawczego obwodu mińskiego Borys Batura, zastępca szefa administracji Andriej Tur, oraz szef koncernu „Bellesbumprom” Aleksander Peresławcew.
Po wizycie Aleksandra Łukaszenki w Borysowie zastępca dyrektora generalnego „Borisowdrew” Natalia Zlobicz wyraziła w rozmowie z dziennikarzami zdziwienie: „Taki gniew wynika z tego, że nikt nie zauważył ile dobrego zrobiliśmy. Jeszcze rok temu, ten plac był zawalony po brzegi, czy znając sytuację, można było powiedzieć, że nic nie zrobiliśmy? A jeśli chodzi o brud, to czy można było inaczej? Przecież to jest teren budowy! … On (dyrektor) był tu raptem półtora roku, zabrał się za coś, czego nie zrobił nikt dotąd. Trzeba powiedzieć dziękuję, że w ogóle się zato zabrał!”.
Po wizycie prezydenta, Malcew stanowiska nie stracił automatycznie, ale Łukaszenka nakazał wszczęcie sprawy karnej i ukaranie odpowiedzialnego. Polecenie zostało wypełnione. W marcu 2014 roku Władimir Malcew został aresztowany.
Kresy24.pl/ charter97.org
2 komentarzy
Iron men
23 września 2014 o 19:24Samo nie dotrzymanie terminu, to nie grozi takim trzęsieniem ziemi kończącym się kryminałem. Chyba, że wykorzystywał swe stanowisko do kopulowania z sekretarką he.
Jan
24 września 2014 o 13:24Jaja jak berety. Chyba o tym zakładzie pisaliście już wcześniej. Ten Baćka nie może zrozumieć, ze żeby zakład efektywnie prosperował musi być w prywatnych rękach. Ciekawe czy Baćka zamierza to samo robić z innymi nieefektywnymi fabrykami ? To, chyba musiałby aresztować wszystkich dyrektorów a na końcu pozostałoby samemu pójść za kratki.