Kreml nie wie, jak zakończyć wojnę za pomocą negocjacji i bez załamania notowań prezydenta Rosji Władimira Putina. Okazuje się, że Putin i jego propagandziści „poszli za daleko z forsowaniem tematu nazizmu na Ukrainie”. Pisze o tym portal „Meduza”, powołując się na źródła w administracji Putina.
W wewnętrznym bloku politycznym administracji prezydenta Federacji Rosyjskiej doszli do wniosku, że nie ma obecnie „dobrych scenariuszy propagandowych, które pozwoliłyby wyjść Rosji z wojny”, i które nie prowadziłyby do spadku notowań władzy.
Takie „scenariusze” na Kremlu zaczęto opracowywać już kilka tygodni temu. „Popatrzyliśmy i zrezygnowaliśmy, bo nie widać żadnego jasnego scenariusza. Dlatego też postanowiono nie przygotowywać opinii (publicznej – red.) do ewentualnym przeprowadzenia negocjacji (i zawarcia pokoju – red.), i rzucić wszystko na żywioł” – wyjaśnia jeden z rozmówców portalu.
Kreml rzekomo uważa, że większość Rosjan poważnie traktuje wojnę jako „walkę z nazistami i nazizmem”. Na poparcie tego powołują się na wyniki zamkniętych „sondaży socjologicznych”.
Zdaniem Kremla, jedną z najpoważniejszych przeszkód na drodze do wyjścia społeczeństwa z wojny może być „stanowisko wielu przedstawicieli klasy średniej”, którzy rzekomo popierają operację specjalną. Według nich przedstawiciele średniej klasy są pewni: jeśli już ją zaczęli, należy iść do zwycięstwa – do Kijowa lub nawet do Lwowa. Nie można się wycofać”.
Źródła podają, że Kreml obawia się niezadowolenia, jeśli doszłoby do odwrotu wojsk i negocjacji. Według władz mogłoby to nawet doprowadzić do protestów ulicznych. Rozmówcy tłumaczą tę hipotezę tym, że rosyjska propaganda „poszła za daleko z forsowaniem tematu nazizmu” na Ukrainie.
Jednocześnie członkowie putinowskiej administracji publicznie popierają tę retorykę, ponieważ uważają, że „jest już za późno na spory z opinią publiczną i będą musieli walczyć, aż osiągną jakiś cel, który ogłoszą „zwycięstwem”.
Jednocześnie dwóch technologów politycznych (jeden z nich współpracował wcześniej z administracją Putina, drugi nadal współpracuje z Kremlem) zakwestionowało adekwatność takich obaw: „Dziwne jest teraz poleganie na jakiejś socjologii. Ludzie są, przede wszystkim, pasywni, mogą być przeciwni wojnie, ale także poza nią. W Moskwie na samochodach klasy średniej litery Z są jakoś niezauważalne”.
Obaj rozmówcy są pewni, że jeśli propaganda zostanie „wyciszona”, nie należy spodziewać się protestów zwolenników wojny. Według jednego z nich „obywatele przestaną myśleć i rozmawiać o nazistach, całkowicie skupią się na swoich problemach osobistych”.
Wcześniej informowano, że wysocy urzędnicy administracji Bidena uważają, że najbliższe cztery tygodnie określą ostateczny wynik wojny Rosji na Ukrainie, z długofalowymi konsekwencjami, które wpłyną na mapę Europy przez dziesięciolecia.
Jeśli Rosja zdoła przebić się na wschód, mówią oficjele, Putin będzie miał większą szansę w kraju, by przedstawić swoją tak zwaną „specjalną operację wojskową” jako ograniczony sukces i twierdzić, że zabezpieczył prorosyjską mniejszość na Ukrainie.
Opr. TB, https://meduza.io/
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!