Publikujemy w całości wpis Natalii Protasiewicz, matki porwanego przez reżim Łukaszenki 26-letniego opozycyjnego blogera Romana Protasiewicza, opublikowany w sieciach społecznościowych;
Przypomnijmy, że Protasiewicz został aresztowany w Mińsku 23 maja. Aby go aresztować, reżim Łukaszenki złamał międzynarodowe prawo o lotnictwie cywilnym i przechwycił pasażerski samolot lecący z Aten do Wilna, sprowadząjąc go pod groźbą zestrzelenia na lotnisko w białoruskiej stolicy. Na pokładzie znajdował się Roman wraz z dziewczyną Sofią Sapiehą. Młodzi ludzie zostali aresztowani.
„Bardzo kiepskie przeczucia. Bezsenna noc, serce mnie boli. Ale o swoim samopoczuciu zapomniałam. Wszystkie moje myśli krążą tylko wokół mojego syna. Jestem dumna z mojego syna. On jest bohaterem. To człowiek, któremu zawsze zależało na sprawiedliwości. Człowiek, który zawsze opowiadał się za rzetelnym informowaniem o sytuacji w kraju.
Jest też bardzo współczującym człowiekiem. Zawsze wspierał wszystkich początkujących dziennikarzy, zawsze im pomagał. Mnie też zawsze chronił. Starał się mnie nie denerwować i dbał o mnie. Na przykład, dopiero z kanałów telewizyjnych dowiedziałem się, że śledzono go na lotnisku w Atenach.
Roma jest bardzo silnym facetem. Uczciwym. Mam nadzieję, że wytrzyma tę próbę, którą teraz przyszło mu przeżywać. Pomimo tego horroru, który dzieje się w kraju [Białorusi], mocno wierzymy, że sprawiedliwość zwycięży.
Są w dobrych stosunkach z współzałożycielem Nexta, Stepanem Putiło. Stepan nas wspiera. Jako mama bardzo się martwiłam, zawsze prosiłam, żeby uważał. Ale on jest takim wojownikiem, jest silnym człowiekiem, powiedział: „Mamo, no a kto jeszcze? Nie można siedzieć – trzeba coś zrobić, żeby zmienić to życie, to bezprawie”.
Znał swoją drogę, znał swój cel. Nigdy nie był tchórzliwy, nigdy. Szedł odważnie i niósł prawdę. Mimo pojawiających się pogróżek – a docierały one nawet do nas. Były groźby, inwigilacja, podsłuchy. Dzwonili nawet do naszych znajomych. Pytali, gdzie jest mój małżonek. Gdzie ja jestem. Wreszcie zadzwonili i powiedzieli: „Znamy jej miejsce pobytu, wpłyń na nią, aby mogła wpłynąć na swojego syna”.
Z mężem spotkał się oficer KGB. Upierał się, że musi wpłynąć na syna i niemalże zabrać go z Polski do Czech, a stamtąd na Białoruś.
Po tym zrozumieliśmy, że pozostawanie na Białorusi i dla nas nie jest bezpiecznie. Pojechaliśmy do Polski. Jesienią 2020 roku pomyśleliśmy, że może wszystko się uspokoiło i powinniśmy wrócić. Ale Romek nas zniechęcił, powiedział, że więźniarka będzie na nas czekała już na odprawie celnej.
Każdy z nas ma tylko jedno marzenie – Niech żyje Białoruś, żyje wiecznie. Żeby wreszcie nastała jasna strona. Aby nasz kraj stał się wreszcie wolny. Jest to marzenie Romy i milionów Białorusinów. Niewiarygodna liczba ludzi, którzy przychodzili na wiece w sierpniu… Tego po prostu nie da się wyrazić słowami. To nieopisane poczucie jedności białoruskiego narodu. Wolna Białoruś to nasze wspólne marzenie”.
oprac. ba za facebook.com
1 komentarz
Czytelnik
25 maja 2021 o 12:35Czas dyktatora i jego piesków minie .