Sprzedajne sądy raz po raz zwalniają z lustracji wysokich rangą funkcjonariuszy dawnego reżimu, szczególnie w resortach, które decydują o dużych pieniądzach. „To sabotaż”! – alarmuje szefowa Departamentu Lustracji w ukraińskim Ministerstwie Sprawiedliwości Tatiana Kozaczenko.
Według niej, najgorsza sytuacja jest Państwowej Służbie Podatkowej, ale nie lepiej w prokuraturze, MSW, wśród gubernatorów, a nawet… w samej Administracji Prezydenta Petro Poroszenki. Wszędzie tam dawni ludzie Janukowycza nadal zajmują „ciepłe posady”.
Teoretycznie – zgodnie z obowiązującym prawem – mieli oni zostać usunięci ze stanowisk w ciągu 10 dni. Do końca 2016 r. powinni zostać zlustrowani wszyscy urzędnicy ukraińscy. Tymczasem sądy wykorzystują różne kruczki prawne, aby pozostawić tych ludzi na stołkach, a procedury lustracyjne ciągną się miesiącami.
Trudno się zresztą dziwić, skoro w samych sądach lustracji nie ma praktycznie wcale. Przez półtora roku nie zwolniono ani jednego z 9 tys. ukraińskich sędziów, chociaż Ministerstwo Sprawiedliwości wnioskowało o to w 51 przypadkach.
Problem w tym, że zwolnić ich może tylko prezydent lub Najwyższa Rada Prawnicza, która została całkowicie opanowana przez dawnych ludzi Janukowycza. Czemu jednak nie robi tego prezydent? – trudno powiedzieć.
Zresztą nawet w swoim własnym otoczeniu i wśród gubernatorów Poroszenko zachował na stanowiskach wielu ludzi Janukowycza. M.in. wiceszefem Administracji Prezydenta nadal jest Aleksiej Dnieprow z dawego reżimu.
Z kolei gubernatorem Obwodu Kirowogradzkiego został mianowany Siergiej Kuzmienko, dawny aparatczyk Janukowycza i deputowany, który w reżimowym parlamencie głosował za siłowym stłumieniem protestów na Majdanie.
Szefową Głównej Inspekcji Podatkowej Kijowa została Ludmiła Demczenko, która już nawet w czasach Janukowycza uchodziła za jedną z najbardziej skorumpowanych urzędniczek, a stołeczna dzielnica Pieczerska, gdzie kierowała podatkami, była pod względem korupcji na pierwszym miejscu na całej Ukrainie – ujawnia Kozaczenko.
Sabotaż lustracji ma miejsce także w prokuraturze. P.o. prokuratora Kijowa jest Oleg Wałyndiuk, który w czasach Janukowycza reprezentował prokuraturę w Sądzie Najwyższym. Chciano go na mocy lustracji zwolnić, ale zablokował to sędzia Wiktor Daniliszyn, który sam w czasie Majdanu podpisał zakaz organizowania protestów ulicznych.
Tymczasem zwykli ludzie nie mogą liczyć na Ukrainie na żadną sprawiedliwość. Ukraińskie sądy wydają zaledwie… 0,5 proc. wyroków uniewinniających! „Nawet w czasach Stalina było to 4 procent. Niewinny człowiek nie ma żadnej możliwości udowodnienia tego w sądzie. I tak dostanie wyrok, a wcześniej może przesiedzieć w areszcie śledczym nawet kilka lat” – oburza się szefowa Departamentu Lustracyjnego.
„Nie zamierzam w tej sprawie milczeć! Jedyne, czego boją się skorumpowani urzędnicy to jawność” – podkreśla Tatiana Kozaczenko, która jednak sama zaczyna być coraz częściej nękana przez służby. Ostatnio lustrowani przez nią sędziowie i prokuratorzy nasłali na nią brygadę MSW, która usiłowała bez nakazu wedrzeć się z rewizją do jej domu i uciekła kiedy na miejsce przybyli dziennikarze.
Kresy24.pl
2 komentarzy
No to jednak proszą się o Sowietów u siebie
18 września 2015 o 13:47Zdaje się, że obecne ukraińskie elity, to jednak nie sa ludzie, z którymi można współpracować. Wykorzystali wojnę do powstrzymywania restytucji państwa. A głupi Majdanowcy nic na to…Niech ich zatem Ruscy połkną, przynajmniej nie będzie złudzeń
Vandal
19 września 2015 o 03:26miales jakies zludzenia? 🙂