
Dmitrij Siemczanka. Fot: Facebook.com
Po trzech latach w kolonii karnej w Iwacewiczach, na wolność wyszedł Dmitrij Siemczanka – były czołowy dziennikarz reżimowej telewizji ONT, szef tzw. zespołu prezydenckiego. Jego historia to opowieść o błędach młodości, odwadze, lojalności i cenie, jaką trzeba zapłacić za wierność własnym przekonaniom.

Dmitrij Siemczanka pochodzi z Mohylewa. Fot: spring96.org
Od gwiazdy propagandy do „ekstremisty”
Jeszcze kilka lat temu pochodzący z Mohylewa Dmitrij Siemczanka był twarzą białoruskiej propagandy państwowej. Przez ponad dekadę pracował w rządowej telewizji ONT – zaczynał jako korespondent, potem został politycznym komentatorem, aż w końcu wszedł do elitarnego grona dziennikarzy obsługujących prezydenta.
Choć praca w otoczeniu prezydenta uchodziła za szczyt kariery w państwowych mediach, Siemczanka szybko zrozumiał, że to pułapka, i koniec prawdziwego dziennikarstwa: tematy były narzucane z góry, każdy materiał cenzurowany, a narracja mogła być tylko jedna – „silna Białoruś dzięki Łukaszence”.
Wszystko zmieniło się latem 2020 roku, gdy reżim brutalnie rozprawił się z protestującymi po sfałszowanych wyborach prezydenckich.
Siemczanka był jednym z nielicznych, którzy publicznie potępili przemoc i demonstracyjnie zrezygnowali z pracy w ONT, przyłączył się do protestów. To był dla reżimu cios, którego nie mógł mu wybaczyć.
Po odejściu z ONT Dmitrij otrzymywał wiele ostrzeżeń. Koledzy, którzy wraz z nim zrezygnowali z pracy dla propagandy oficjalnego Mińska uciekli za granicę, radzili mu, by zrobił to samo. Ale on został. Uważał, że jeśli wyjedzie, to będzie zdrada wobec Białorusi – wspomina jego przyjaciółka w rozmowie z Naszą Niwą.
– Mówił: „A kto zostanie, jeśli ja wyjadę?”
To przekonanie zaprowadziło go do więzienia.
Najpierw został kilkukrotnie zatrzymany za „wykroczenia administracyjne”. Potem w 2022 roku aresztowany, usłyszał zarzut „podżeganie do nienawiści społecznej”.
W marcu 2023 roku został skazany na 3 lata kolonii karnej.
Wzbudzał w społeczeństwie wrogość i nienawiść wobec funkcjonariuszy organów ścigania, wojskowych i urzędników państwowych – napisał w uzasadnieniu wyroku sędzia Jewgienij Pisarewicz z sądu w Mińsku.
W czerwcu 2023 MSW i KGB wpisały go na listę „ekstremistów” i „terrorystów”. Dziennikarz został uznany przez obrońców praw człowieka za więźnia politycznego. Wyrok odbywał w kolonii karnej „Wilcze Nory” pod Iwacewiczami. Odsiedział cały wyrok.

Dmitrij Siemczanka w sądzie. Fot: belta.by
Poeta zza krat
Podczas pobytu w kolonii Dmitrij zaczął pisać poezję. Jego wiersze – wszystkie po białorusku – krążyły po mediach społecznościowych za sprawą jego żony. Najbardziej znany – „Przebacz nam, Mowo Ojczysta” – stał się symbolem moralnego przebudzenia.
Przebacz, że nie krzyczeliśmy,
Gdy zamykali szkoły,
Gdy śmiali się z ciebie…
W jego poezji wybrzmiewa nie tylko ból, ale i nadzieja.
Dziś Dmitrij Siemczanka znów jest na wolności. Czy wróci do dziennikarstwa? Czy zostanie w kraju, który go uwięził za prawdę?
Jedno jest pewne: jego historia to nie tylko biografia jednostki, która mimo represji nie poddała się złu, ale całego systemu, który prędzej niż później się rozpadnie, bo spotyka na swojej drodze ludzi odważnych, takich jak Dmitrij Siemczanka, albo Andrzej Poczobut, który w przeciwieństwie do Siemczanki, nigdy nie miał wątpliwości, czym jest reżim Aleksandra Łukaszenki.
ba na podst. Nasza Niwa
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!