
Aleksander Łukaszenka. Fot: Belta.by
Aleksander Łukaszenka zaskoczył swojego wiernego sojusznika z Moskwy. W najnowszym wystąpieniu białoruski dyktator oświadczył, że Białoruś nie potrzebuje rosyjskich superbroni, takich jak „Burewiesnik” czy „Posejdon”.
– Po co nam Posejdon, co, w Narocz go wystrzelimy? – ironizował, nawiązując do białoruskiego jeziora, niegdyś największego w II Rzeczpospolitej.
Słowa dyktatora nie pozostały bez echa. Natychmiast zareagowało rosyjskie MSZ, i to dość dobitnie, pokazując Łukaszence jego miejsce w tym duecie:
„Możemy dostarczyć Białorusi każdą broń, jaką uznamy za niezbędną”.
Szef II departamentu dla krajów WNP w rosyjskim MSZ, Aleksiej Poliszczuk, w rozmowie z agencją TASS podkreślił, że „rosyjska tarcza nuklearna niezawodnie chroni naszych białoruskich sojuszników”.
Dodał również, że nowe porozumienia prawne w ramach Państwa Związkowego (Rosji i Białorusi) umożliwiają rozmieszczenie na Białorusi „wszelkich najnowszych rodzajów broni”, jeśli zajdzie taka potrzeba.
Rosyjski urzędnik przypomniał, że w grudniu 2024 roku, Rada Najwyższa zatwierdziła Koncepcję Bezpieczeństwa, a prezydenci obu krajów podpisali porozumienie o gwarancjach bezpieczeństwa, które weszło w życie w marcu bieżącego roku”.
Przewiduje ono wzajemne gwarancje obrony i możliwość natychmiastowej pomocy wojskowej, również z użyciem broni nuklearnej.
Choć Łukaszenka przekonywał, że Białoruś „nie potrzebuje Posejdona”, rosyjski dyplomata nie wykluczył rozmieszczenia na terytorium kraju nawet rakiet manewrujących o napędzie jądrowym.
– Nie wiemy o żadnych tego typu apelach, ale jeśli wpłyną, zostaną rozpatrzone z najwyższą starannością przez specjalistów wojskowych – powiedział Poliszczuk, sugerując, że decyzja w tej sprawie zależy od „kierownictwa wojskowo-politycznego obu krajów”.
Mimo deklaracji Łukaszenki, że Białoruś nie potrzebuje „Posejdona” ani „Burewiesnika”, do końca roku na jej terytorium ma się pojawić nowy system rakietowy „Oresznik”. Rosja już wcześniej przekazała Mińskowi niestrategiczną broń jądrową, a nowe wyrzutnie mają być kolejnym krokiem w zacieśnianiu współpracy militarnej w ramach Państwa Związkowego.
Choć oficjalnie Moskwa i Mińsk mówią jednym głosem, eksperci zwracają uwagę, że w relacjach między Putinem a Łukaszenką coraz częściej pojawiają się zgrzyty.
Łukaszenka chce pokazać, że nie jest wasalem Kremla, ale partnerem. Problem w tym, że jego ironia uderza w rosyjskie ego – a to Moskwa znosi bardzo źle.










Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!