W obozie władzy panika. Jak pokazują niezależne rankingi, poparcie dla urzędującego prezydenta Białorusi spada wraz z narastającymi w kierunku zmian nastrojami w społeczeństwie. Co robi Łukaszenka? Zamiast wsłuchać się w głos narodu zakazuje publikowania wyników sondaży.
Na Białorusi trwa kampania wyborcza przed zaplanowanymi na 9 sierpnia wyborami prezydenckimi. Tymczasem Białorusini nie mają szansy poznania prawdziwych preferencji wyborczych współobywateli, bo niezależne badania opinii publicznej nie są tam prowadzone.
Sondaże mogą prowadzić tylko prorządowe służby socjologiczne, choć ich wyniki i tak nie trafią do przestrzeni publicznej. Zresztą jaką wiarygodność miałyby badania socjologiczne w kraju autorytarnym, skoro i tak wyniki będą zniekształcone, bo respondenci nie chcąc wchodzić w konflikt z władzą na wszelki wypadek wolą nie mówić prawdy.
W 2012 r. do Kodeksu wykroczeń administracyjnych dodano artykuł 9.28 „Nielegalne przeprowadzanie badań opinii publicznej” w następującym brzmieniu: „zakazuje się prowadzenie badań i publikowanie wyników badań opinii publicznej związanych z sytuacją społeczno-polityczną w kraju, republikańskimi referendami, wyborami prezydenta Republiki Białorusi, wyborami deputowanych Izby Reprezentantów, członków Rady Republiki Zgromadzenia Narodowego Republiki Białoruś, bez uzyskania odpowiedniej akredytacji”.
Ale w maju 2020 r., kiedy ruszyła kampania wyborcza, wiele mediów internetowych, w tym Nasza Niwa, opublikowało ankiety, pytając swoich czytelników: „Na kogo głosowałbyś w wyborach, gdyby głosy były na nich liczone?”.
Jak się okazało, 50% czytelników Naszej Niwy wybrałoby Wiktora Babaryko, 18% – blogera Siergieja Tichanowskiego (choć nie bierze osobiście udziału w wyborach), a zaledwie 3% – Aleksandra Łukaszenkę.
Nieco inne sformułowanie zostało przedstawione czytelnikom portalu tut.by: „Gdyby wybory odbyły się jutro, a wszyscy kandydaci byliby zarejestrowani przez CKW, na kogo zagłosowałbyś?”. Przy czym – redakcja wyraźnie wskazała: „ankiety nie można uznać za studium przypadku, ponieważ odzwierciedla ona jedynie opinię użytkowników, którzy głosowali na portalu”.
W głosowaniu na tut.by wzięło udział 70 tysięcy osób: 55% głosujących – wybrałoby kandydata Babaryko, 6% – Łukaszenkę. Podobne ankiety wśród swoich czytelników przeprowadziły portale Onliner.by, Radio Svaboda, Telegraf.by i inne media.
Jak pisze Nasza Niwa, otoczenie Aleksandra Łukaszenki było zszokowane wynikami głosowania w niezależnych mediach. Podjęto błyskawicznie decyzję o zakazie publikacji takich ankiet w przyszłości.
Zwołano zespół zacnych ekspertów Akademii Nauk RB, którzy wydali dokument, na podstawie którego Ministerstwo Spraw Wewnętrznych może teraz karać niezależne media za przeprowadzanie takich „politycznych” sondaży.
Zgodnie z kodeksem wykroczeń administracyjnych, osoby prawne mogą zostać ukarane grzywną w wysokości do 1 350 USD. Wysokość grzywny określa sąd. Za powtórne „naruszenie” – grzywna od 270 do 2700 USD. Jeśli ankieta zostanie przeprowadzona przez osobę fizyczną, na przykład na jej koncie na Facebooku czy VKontakte, można ją ukarać grzywną do 270 USD.
oprac. ba na podst. nn.by
fot: tut.by
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!