Po dziesięciu latach posługi kapłańskiej na Białorusi, z parafią pw. Wniebowzięcia NMP w Mścisławiu musiał się pożegnać ksiądz Robert Maciejewski. Kapłan został zmuszony do opuszczenia terytorium kraju 25 kwietnia, bo władze nie zgodziły się na przedłużenie z nim umowy na pracę duszpasterską.
Wierni parafii z Mścisławia i okolicznych wiosek pożegnali księdza Roberta podczas niedzielnej Mszy Świętej 23 kwietnia, dziękując wspólnie Bogu za lata posługi tego pasterza na Mohylewszczyźnie, – informuje portal krynica.info. 25 kwietna kapłan wrócił do Polski, do Diecezji Wrocławskiej, skąd pochodzi.
Ks. Robert otrzymał święcenia kapłańskie w 2002 roku, a w 2007 roku rozpoczął pracę na Ziemi Mohylewskiej, – najpierw jako wikariusz parafii w Mścisławiu, później pełnił obowiązki proboszcza, stał na czele Dekanatu Mścisławskiego, miał też pod opieką duszpasterską wiernych w miejscowości Gorki.
Pożegnania z duchowieństwem dekanatu mohylewskiego nie było. Podczas niedzielnej mszy w Mińsku z udziałem księży z archidiecezji mińsko-mohylewskiej, celebrujący ją abp Tadeusz Kondrusiewicz podziękował księdzu Robertowi Maciejewskiemu za lata ciężkiej acz owocnej pracy.
Według informacji portalu krynica.info, powodem zakończenia służby duszpasterskiej ks. Maciejewskiego była odmowa przedłużenia pozwolenia na pracę duszpasterską przez władze białoruskie. Przypomnijmy, że kapłani pochodzący spoza Białorusi muszą regularnie występować o zgodę na pełnienie posługi kapłańskiej w tym kraju do pełnomocnika rządu ds. religii i wyznań.
W lipcu ubiegłego roku reżim wydalił z tego kraju trzech polskich księży. To decyzja pana pełnomocnika Leonida Huliaki, zasłużonego w zwalczaniu polskości i Kościoła katolickiego na Białorusi. Wydalani polscy księża nie tylko pełnią posługę odprawiając msze i katechizując młodzież, są też zaangażowani w budowę nowych świątyń i renowację starych kościołów odzyskiwanych konsekwentnie dla katolików. Zajmują się chrześcijańskim wychowaniem dzieci i młodzieży oraz dobroczynnością. Taka aktywność duchownych z Polski, ich brak dyspozycyjności w krzewieniu „ruskiego miru” bardzo przeszkadza miejscowym władzom.
Kresy24.pl
2 komentarzy
profesor
26 kwietnia 2017 o 14:44Rada: niech przyjmują obywatelstwo białoruskie, a nie narzekają na to, że ich ktoś wyrzuca. Z własnego kraju nikt nikogo nie ma prawa wyrzucić!
Teraz dopiero, księża z Białorusi poczują się wszechmocni i „królami” sytuacji. Nic im nie grozi, żadne sankcje ze strony hierarchów kościelnych, bo wiadomo, KSIĘŻY NA BIAŁORUSI BRAKUJE. Jednak jestem innego zdania: wolę mieć ich mniej, a uczynnych, niż więcej i byle jakich.
Darek
30 kwietnia 2017 o 20:38Kpisz czy o drogę pytasz? Gdyby to było tak proste na Białorusi nie byłoby pełniomocnika rządu ds. religii. Z tego co się orientuję obywatelstwo Białorusi mozna uzyskać po 5-ciu latach legalnego zamieszkiwania w tym kraju, a to dopiero warunek wstepny.
To co się tam dzieje jako zywo przypomina mi PRL, niby mozna było swobodnie wyznawać religię, a nawet książeczek do nabożeństwa nie dało sie w kraju wydrukować. Gdy w końcu zezwolono na pokazywanie gdzie dochodziło do interwencji cenzury (wyciete miejsca oznaczano „ustawa o…”) w każdej katolickiej gazecie więcej było odniesień do tej ustawy niż tekstu! I to w artykułach o budowie salek katechetycznych itp kwestach czysto „technicznych”. Nawet tam cięli teksty, ale wolność była.