
Uwolnieni księża: Drugi od lewej ksiądz Okołotowi, trzeci od lewej ksiądz Juchniewicz. Fot: Catholic.by
Biuro prasowe Konferencji Biskupów Katolickich Białorusi poinformowało 20 listopada o uwolnieniu dwóch uwięzionych w koloniach karnych księży – księdza Henryka Okołotowicza i księdza Andrzeja Juchniewicza OMI.
Biskupi wyrażają wdzięczność wszystkim, którzy przyczynili się do uwolnienia uwięzionych z kolonii niezłomnych kapłanów.
Ksiądz Henryk Okołotowicz (66 lat) przed aresztowanie w listopadzie 2023 roku posługę pełnił w kościele katolickim św. Józefa w Wołożynie w obwodzie mińskim na Białorusi. Został skazany na 11 lat kolonii karnej za rzekomą zdradę państwa.
Duchowny jest człowiekiem schorowanym, jeszcze na wolności przeszedł zawał serca i był chory onkologicznie, krótko przed zatrzymaniem przeszedł operację żołądka. Ostatnio wyznaczono mu termin badań lekarskich, które miały być przeprowadzone przed wysłaniem go do kolonii.
Ksiądz Henryk Okołotowicz sprawuję posługę kapłańską jeszcze od czasów sowieckich, gdy potajemnie przyjął święcenia. Urodził się w Nowej Myszy pod Baranowiczami w 1960 roku. Od dziewiątego roku życia służył jako ministrant w kościele w Baranowiczach. W czasach sowieckiego ateizmu jako młody człowiek podjął naukę w podziemnym seminarium w Niedźwiedzicy koło Lachowicz. Odbył zasadniczą służbę wojskową w Sowieckiej Armii, koło Murmańska. Po powrocie pracował na kolei, ucząc się jednocześnie w Homlu przez rok na maszynistę. Chciał wstąpić do seminarium w Rydze, ale nie pozwolił na to sowiecki pełnomocnik do spraw religii. Uczył się i formował duchowo pod okiem księdza Wacława Piątkowskiego. Ostatecznie w 1984 roku wstąpił do seminarium w Rydze. 5 czerwca 1984 roku w tajemnicy został wyświęcony przez metropolitę kowieńskiego, arcybiskupa Vincentasa Sladkevičiusa w Koszedarach na Litwie.
Ksiądz Henryk pracował na parafii w Brasławiu, Rakowie, Nieświeżu, Bobrujsku.
Był pierwszym białoruskim kapłanem, który odwiedził Katyń i odprawił tam mszę za poległych polskich oficerów. Miało to miejsce w 1984 roku, tuż po otrzymaniu przez ks. Henryka święceń kapłańskich. Duchowny został zatrzymany wówczas przez sowieckich funkcjonariuszy i ukarany grzywną. W kwietniu 2022 roku fragmenty wspomnień ks. Henryka Okołotowicza o jego historycznej wizycie w Katyniu opublikowała w Biuletynu IPN siostra Renata Zielińska OP, autorka książki „Polscy duchowni na Wschodzie” (2019).
Ogólnie, w czasach sowieckich, Henryk Okołotowicz był karany przez władze około 30 razy.
W listach do wiernych ksiądz podkreślał, że nie uznaje stawianych mu zarzutów i czuje się niewinny, gdyż nadzieję na sprawiedliwość pokłada jedynie w Bogu.
Niejednokrotnie stawał się bohaterem publikacji i doniesień propagandowej prasy państwowej, w jednym z materiałów podkreślano, że ksiądz mówi po białorusku nie tylko w parafii, ale także w domu.
Drugim uwolnionym kapłanem jest, niezłomny ksiądz z Szumilina Andrzej Juchniewicz, proboszcz miejscowego sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej, skazany na 13 lat więzienia.
Przypomnijmy, w ostatnim czasie to drugi tak surowy wyrok na katolickiego duchownego. Tuż po Bożym Narodzeniu 2024, na 11 lat kolonii karnej za rzekomą zdradę stanu skazany został 65- letni duchowny z Wołożyna ksiądz Henryk Okołotowicz.
Rozprawa księdza Andrzeja Juchniewicza odbyła się za zamkniętymi drzwiami i nie wiadomo, za co konkretnie skazano kapłana. Wiadomo tylko, że rok temu został zatrzymany z powodów politycznych, a po kilku miesiącach w areszcie pojawił się kolejny zarzut — wykorzystywania seksualnego nieletnich.
Jak twierdzą informatorzy portalu katolik.news, oskarżenie miało się opierać na zeznaniach jednej lub dwu „ofiar” i miało dotyczyć wydarzeń sprzed 10 lat. Zwracają jednak uwagę na liczne w ostatnich latach przypadki, gdy pod presją zmusza się ludzi do składania fałszywych zeznań obciążających przeciwników politycznych.
A ksiądz nie ukrywał swojego stanowiska politycznego. Do czasu aresztowania wiosną ubiegłego roku, ksiądz Andrzej był już przez reżim zatrzymywany 4-krotnie i skazywany za każdym razem na 15 dni aresztu administracyjnego. Pretekstem do tych represji był fakt, że na jego profilu na Facebooku pojawiło się zdjęcie z zakazaną przez reżim biało-czerwono-białą flagą niepodległej Białorusi oraz flagą ukraińską. Obrońcy praw człowieka uznają kapłana za więźnia sumienia. Ten fakt każe podejrzewać, że jego sprawa został sfingowana, tym bardziej, że na zastraszenie świadka białoruskie służby mają swoje sprawdzone sposoby.
Surowy wyrok dla katolickiego księdza za rzekome przestępstwa seksualne miał być obliczony na przychylność opinii publicznej, szczególnie zachodniej, jakoby białoruski system miał się „rozprawiać ze zboczeniami”.
Niezależne białoruskie media wskazują też, że do władz diecezji nie wpłynęły nigdy żadne skargi na księdza Andrzeja.
Czas spędzony w areszcie a potem w kolonii karnej wyczerpał księży fizycznie.
oprac. ba










Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!