7 stycznia Aleksander Łukaszenka odwiedził z okazji Bożego Narodzenia cerkiew w Łahojsku. Zwracając się do zgromadzonych w świątyni nie omieszkał wykorzystać tego forum do agitacji wyborczej.
Zdaniem Łukaszenki w ostatnim czasie wzrosła migracja uciekających przed wojną Rosjan.
Ostatnim wyzwaniem, którego pewnie jeszcze nie zauważyliście, no cóż, dzięki Bogu (to moja praca, zadanie rządu i władzy) jest wymuszona migracja ludzi. Ludzi uciekających przed wojną. Różnych ludzi. To (wojna) przytłoczyło Rosję. Pan Bóg oszczędził nas aż do dnia dzisiejszego,
– relacjonuje słowa dyktatora agencja BELTA.
Ponadto, jak powiedział Łukaszenka, rośnie migracja ze Wschodu. Według niego są to migranci zarobkowi, „którzy chcą żyć, pracować, zarabiać i wysyłać jakiś grosz do ojczyzny, aby nakarmić swoje dzieci”. Nazwał tych migrantów niekompetentnymi i „nieprzygotowanymi zawodowo”. Ale jak stwierdził, Białoruś potrzebuje rąk do pracy.
Łukaszenka przyznał, że przez Białoruś przechodzi duży strumień tranzytowy na Zachód i zagroził nową falą migracji „do tych, którzy nakładają na nas sankcje gospodarcze”.
Nie będziemy nikogo chronić przed imigrantami. Szczególnie tych, którzy nakładają na nas sankcje gospodarcze. Dlaczego mielibyśmy ich chronić? – powiedział.
Kryzys migracyjny na granicy Białorusi i państw UE trwa od połowy 2021 roku. Białoruska straż graniczna nie przeszkadza migrantom próbujących nielegalnie przekroczyć granicę, a wręcz im to umożliwia.
Kolejne „wybory” Aleksandra Łukaszenki na prezydenta (na 7 kadencję) odbędą się 26 stycznia i będą tylko formalnością, potrzebną dyktatorowi
ba
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!