„Krym jest dziś częścią Rosji i to, czy się ten fakt uznaje, czy też nie, niczego nie zmieni” – oświadczył w niedzielę prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka. Dodał, że w razie konieczności wyboru, Białoruś zawsze będzie po stronie Rosji – cytuje prezydenta agencja BiełTA.
„Wszystkiemu, co się dzieje na Ukrainie, jestem przeciwny i nie podoba mi się to. Po co było przejmując władzę, zakazywać języka rosyjskiego i naciskać na rosyjskojęzyczną ludność?” – mówił Łukaszenka.
Dyktator zapewnił, że Białoruś zamierza nawiązać współpracę z nowym rządem Ukrainy. Po tygodniu milczenia, wyraził wreszcie swoje stanowisko na temat referendum na Krymie.
„Krym nie jest niezależnym państwem, tak jak Osetia , Abchazja, itp. Krym dzisiaj jest częścią terytorium Federacji Rosyjskiej, i to, czy się ten fakt uznaje, czy też nie, niczego nie zmieni. Wyraziliśmy swój punkt widzenia. Mówią, że jest on taki, żeby żadnej ze stron nie urazić. A my i nie zamierzamy nikogo obrażać, – powiedział baćka.
Łukaszenka podkreślił, że nikt nie domaga się od strony białoruskiej, żeby uznała Krym, albo wystąpiła w obronie Rosji lub też potępiła ją.
„Mówię szczerze: ani ode mnie, ani od naszych struktur rządowych, MSZ, nikt niczego nie żąda. Myślę, że sytuacja będzie rozwijać się de facto, czy stanie się ona de iure, zostanie to uznane później, czy Krym zostanie uznany za część Federacji Rosyjskiej – to już nie ma znaczenia, bo każdy uznaje Rosję. My w to absolutnie nie wchodzimy. To źle, że Federacja Rosyjska została zmuszona do podjęcia takich kroków” – dodał.
Ponadto Łukaszenka powiedział, że Ukraina powinna pozostać wolnym krajem.
„Ukraina musi pozostać jednym krajem, niepodzielnym i niezaangażowanym. Jeśli jutro na Ukrainie wyląduje NATO, dla na jest to absolutnie nie do przyjęcia. Federacja – to jest bardzo niebezpieczne dla państwa, to oznacza wojnę, to może prowadzić do dalszej konfrontacji, do walk”- dodał.
Łukaszenka uważa jednak, że Ukraina potrzebuje pomocy w przerowadzeniu normalnych wyborów prezydenckich, jednocześnie wyraził zwątpienie, że takie są tam jeszcze możliwe.
„Ale ja nie wierzę, że można to zrobić. Tam są różne ugrupowania i za każdym politykiem stoi grupa uzbrojonych mężczyzn. Jeśli tam zostanie rzucona iskra, zrobi się gorąco wszędzie. To co się stało na Krymie, to tylko przedsmak. Będzie ciężko i Zachodowi i Wschodowi, jeśli dojdzie do eskalacji tego konfliktu lub jego utrwalania. Ukraińcy muszą spokojnie określić, z jaką władzą chcą dalej żyć” – wieszczył białoruski prezydent.
Kresy24.pl/belta.by
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!