Białoruski prezydent chce wyciągnąć od swojego rosyjskiego przyjaciela kolejne 3 mld dolarów. Taka suma pojawia się w doniesieniach mediów, które piszą o spotkaniu dwóch prezydentów w Soczi, zaplanowanym na bieżący tydzień.
Prezydent zmęczony przygotowaniami do konferencji prasowej znów wybrał się na urlop – tym razem postanowił poszusować na Krasnej Polanie w pobliżu Soczi.
Jak informuje biuro prasowe prezydenta, odpoczynek będzie połączony z wizytą gospodarską. „W trakcie przebywania w tamtym regionie prezydent zamierza zapoznać się z realizacją planów rozwoju białoruskiej bazy turystyczno – sportowej, a także zmierza przeprowadzić kilka ważnych spotkań. Przede wszystkim zaplanowana jest spotkanie Aleksandra Łukaszenki z Władimirem Putinem”.
O spotkaniu z Putinem wspomina się jakby od niechcenia, tymczasem, jeśli do niego dojdzie, mogą tam zapaść istotne decyzje, od których zależy „być albo nie być” Łukaszenki.
Profesor Borys Żeliba uważa, że Władimir Putin najprawdopodobniej zgodzi się jeszcze raz dokarmić białoruską gospodarkę, i nie będzie to decyzja natury ekonomicznej ale politycznej.
W roku wyborów prezydenckich, Kreml nie jest zainteresowany pojawieniem się nowego lidera na Białorusi.
„Pytanie tylko, ile kasy podrzuci Łukaszence Putin? Myślę, że nie mniej niż 3 mld, bo jest to kwota, która pozwoli białoruskiej gospodarce utrzymać się na powierzchni. Oczywiście potrzeby są większe, ale trzeba wziąć pod uwagę poważny stan rosyjskiej gospodarki. I dlatego Putin nie da więcej. A może dać jeszcze mniej – uważa profesor Żeliba.
Podkreśla, że nowy kredyt zostanie przyznany na wyśrubowanych warunkach. Na jakich? Żeliba przewiduje, że albo Putin zażąda „sreber rodowych” – aktywów, sprzedaży których Łukaszenka opiera się konsekwentnie od lat, albo zmieni radykalnie swoje stanowisko wobec wojny na Ukrainie, albo pojawią się jeszcze inne, nowe warunki.
„Myślę, że te negocjacje będą trudne dla Łukaszenki”- konstatuje profesor.
Żeliba uważa, że nawet jeśli prezydent Rosji podrzuci baćce 3 miliardy, to i tak wciąż za mało.
„Wojna trwa, zachodnie sankcje wobec Moskwy nie są anulowane, a wręcz przeciwnie, mogą być wprowadzone nowe. A gospodarka Białorusi jest od rosyjskiej bardzo uzależniona. Można powiedzieć, że jesteśmy przywiązani łańcuchem. I dlatego, białoruska gospodarka będzie podążać w ślad za rosyjską, która coraz głębiej pogrąża się w otchłań kryzysu”.
W zeszłym roku, to właśnie Rosja była głównym sponsorem kredytowym Białorusi. Dowodzą tego liczby przytoczone przez Ministerstwo Finansów Białorusi. W 2014 roku rząd i banki Rosji przetransferowały do Mińska 4 miliardy 526 milionów dolarów. To jest nieporównanie więcej, niż kwoty od innych wierzycieli. Na przykład, Bank of China, który stał się drugim co do wielkości kredytodawcą, pożyczył Białorusi 626 mln, Międzynarodowy Bank Odbudowy i Rozwoju – 47 mln., a Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju – 0,3 mln. dolarów.
Kresy24.pl/svaboda.org
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!