Aleksander Łukaszenka z uporem maniaka przekonuje, że spekulacje odnośnie mobilizacji na Białorusi są fikcją, a jednocześnie zapowiedział „weryfikację” osób podlegających obowiązkowi służby wojskowej. Mówi wprost, że „przygotowuje się do wojny, bo wszystko może się zdarzyć”.
„Podkreślam jeszcze raz: nie ma potrzeby, abyśmy ogłaszali mobilizację” – powiedział Aleksander Łukaszenka na spotkaniu w Ministerstwie Obrony Białorusi 4 października, na którym pojawił się w mundurze głównodowodzącego.
I od razu wyjaśnił; „Będziemy (…) sprawdzać osoby podlegające obowiązkowi służby wojskowej, wszystkie osoby zdolne do służby wojskowej, które są wpisane do naszej rezerwy. Musimy to zrobić w każdym powiecie, bez żadnego zgrzytu, bez hałasu. To właśnie poleciłem wam zrobić. Gdy skończy się kampania żniwna, musimy ostrożnie w rejonach wzywać ludzi, sprawdzić, czy są i uzgodnić wszystkie nasze materiały, listy i dokumenty w wojskowych biurach uzupełnień” – zażądał Aleksander Łukaszenka.
Dyktator powiedział, że taka potrzeba wynika z doświadczenia rosyjskiej mobilizacji i podkreślił, że „zawsze tak robiliśmy”. Ale niezależne media wskazują, że to totalne kłamstwo, bo takiej „weryfikacji” nigdy wcześniej na Białorusi nie przeprowadzano.
Łukaszenka przyznał, że „przygotowuje się do wojny, bo wszystko może się zdarzyć” – powiedział Łukaszenka.
oprac. ba za nashaniva.com
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!