„Nie jesteśmy pacanami żeby dać się wodzić za nos, tym bardziej ja. Nie zwracajcie uwagi na żadne strajki przedsiębiorców indywidualnych, albo jeszcze czy jeszcze czyjeś…” – mówił 9 lutego Aleksander Łukaszenka podczas spotkania z Ministrem Handlu Białorusi Władimirem Kołtowiczem.
Łukaszenka nie pozostawia złudzeń. Wprowadzony w życie dekret Nr 222, który nakłada na przedsiębiorców obowiązek posiadania certyfikatów na każdą partie towarów sprowadzoną z krajów Unii Celnej, w tym z Rosji, będzie nadal obowiązywać. Prezydent oskarżył dziś handlarzy o „uśmiercenie rodzimego przemysłu lekkiego”.
„Trzeba zrozumieć, że ci, którzy sprowadzają tu wszelkiego rodzaju szmaty (choćby dobrej jakości z Turcji, Chin, Rosji, etc.), że to co ściągnęliśmy do siebie uśmierciło naszą gospodarkę, przemysł lekki. Nie będzie on się dalej rozwijać. Tym bardziej bez dokumentów, bez certyfikatów. Słuchajcie, my legitymizujemy bandytyzm, przestępców. Jednych łapiemy, wsadzamy, a drugim pozwalamy?” – oburzał się prezydent.
„Powinni zrozumieć, certyfikacja towarów to tylko pierwszy krok. W tym roku wykonamy wszystkie pozostałe; towary, listy przewozowe, wszystkie dokumenty towarzyszące, certyfikacja… – przyjeżdżaj, handluj. Nie masz – nie będziesz handlował” – kategorycznie oświadczył Łukaszenka.
Podkreślił, że „od tej pory biznes ten będzie pod kontrolą” : „Wtedy przemysł lekki, handel będzie u nas na Białorusi dla wszystkich: i dla prywatnych przedsiębiorców, innych prywaciarzy, i dla przedsiębiorstw państwowych – na równych warunkach. Oni tego zawsze oczekują: dajcie nam równe szanse. I to są właśnie równe szanse…”.
Przypomnijmy, białoruscy przedsiębiorcy indywidualni, głownie kupcy handlujący towarami przemysłu lekkiego pochodzącymi z importu, od 1 stycznia zawiesili działalność. Zgodnie z prezydenckim dekretem, od nowego roku mają obowiązek posiadania certyfikatów jakości na towary, pochodzące z krajów Unii Celnej. Sprzedawcy detaliczni twierdzą, że uzyskanie takich dokumentów od hurtowników w Rosji, skąd głównie sprowadzany jest towar, jest po prostu niemożliwe. Za brak certyfikatów grozi wysoka grzywna.
Według Anatolija Szumczenki, który stanął na czele stowarzyszenia „Perspektywa” zrzeszającego drobnych kupców, ponad 90 procent targowisk i centrów handlowych w kraju świeci pustkami. Tymczasem urzędnicy z Ministerstwa Handlu przekonują białoruskie społeczeństwo, że nie powinni przykładać do tego tak dużego znaczenia, bo wszystkie potrzeby ludności zostaną zabezpieczone dzięki rodzimej produkcji. Szumczenka zwraca jednak uwagę na dość ważny aspekt – zamknięcie stoisk na bazarach i centrach handlowych to utrata miejsc pracy -bez środków do życia pozostało około 500 tys. osób.
Kresy24.pl/charter97.org
4 komentarzy
put in ass
10 lutego 2016 o 07:32Kończy się dyktatura ?
olo
10 lutego 2016 o 09:32ale ma racje
historia doceni
10 lutego 2016 o 09:58Łukaszenko ma 100% rację w tej akurat kwestii. Wie, o czym mówi.
AlfRed
10 lutego 2016 o 12:56Słowo „pacan” po rosyjsku ma jednak nieco inne znaczenie niż w języku polskim.